Obudziłam się przywiązana do mojej przyjaciółki. Siedziałyśmy w jakimś różowym pokoju, gdzie był telewizor, dwa łóżka z różową pościelą, domek dla lalek i cała półka na której umieszczone zostały książki dla dzieci oraz przeróżne zabawki.
- Gdzie my jesteśmy?- Szepnęłam rozglądając się po pokoju. Nagle w głowie zaczęły mi powracać obrazy sprzed kilku godzin. Wyszłam na dwór poszukać Zayna, Amy do mnie dołączyła, wtem zjawił się samochód i jakiś mężczyzna w masce wciągnął nas do środka i uderzył kilka razy. Dopiero teraz, kiedy staram się poruszyć mięśnie zaczęły mnie boleć.
- Gdzieś na Harlem. Shanel... Musimy się wydostać- Powiedziała Amy tak cicho jak tylko mogła. Bała się tak samo jak ja. Wiedziałam, że to sprawka prześladowcy, tylko nie przypuszczałam, że będzie zdolny do czegoś takiego.
- Skąd wiesz?
- Widziałam, obudziłam się jeszcze w samochodzie. Shanel, zadzwoniłam do Zayna, ale nie powiedziałam, gdzie dokładniej...- Nie dokończyła, gdyż do pokoju wszedł mężczyzna, lecz bez maski. Odziany w zwykłą koszulę w kratę i jeansy, wysoki długowłosy brunet miał zapuszczone wąsy na Hitlera.
- Widzę, że się obudziłyście- Rzekł kładąc pistolet, który wyciągnął z kieszeni spodni na stolik przy lampce nocnej. Serce waliło mi jak cholera, a łzy same zaczęły spływać po policzkach, kiedy tylko ujrzałam broń.
- D- Dlaczego to robisz?- Zająkała Amy.
- Dlaczego? Ponieważ oni zniszczyli mi życie... -Zaoponował podchodząc do szklanego wazonu z kwiatami. - Przez nich straciłem wszystko- Dodał po chwili i z całej siły rzucił wazonem w ścianę obok nas, a szkło powędrowało pomiędzy mną a Amy. Zaczęłyśmy krzyczeć, ale ten się tylko zaśmiał.
- Możecie sobie krzyczeć. Nikt was nie usłyszy. Te ściany są dźwiękoszczelne.- Odparł siadając na łóżku.
- Czego od nas chcesz?
- Chcę by oni wiedzieli jak to jest stracić najważniejszą rzecz, jak to jest stracić ukochaną osobę. Chcę by cierpieli tak samo jak ja cierpiałem przez te ostatnie miesiące.
- I co z nami zrobisz? Zabijesz nas?- Spytała Amy, na co ja popatrzyłam na nią z przerażeniem. Przecież takich rzeczy nie mówi się przestępcom.
- Hmm... Dobry pomysł, ale na razie zostawię im wiadomość- Mówiąc to wyciągnął kamerę z półki, po czym włączył nagrywanie. Sprzęt postawił w tym samym miejscu, jednak tak by miał ujęcie głównie nas.
- Kiedyś z żoną oglądałem pewien film, spodobała mi się część w której facet złamał nogę dziewczynie, by ten jej chłoptaś to zobaczył. Ta, wpadłem na podobny pomysł.
- Nie, proszę nie rób tego. Zastanów się...- Wyjąkałam, a Amy ponownie zaczęła krzyczeć i wołać pomocy. Niestety brunetowi się to nie spodobało i kopnął dziewczynę w brzuch.
- Nie! Proszę cię zostaw ją! Proszę!
- Niech cierpi, bo kiedy ona cierpi to i ten Harry cierpi.
- Co oni ci zrobili?- Spytałam ze łzami w oczach. Zrozumiałam, że jedyne co mogę teraz zrobić to zacząć rozmawiać z tym człowiekiem, by nie robił nam krzywdy.
- Przez nich zginęła moja żona i dwie córki. Byli w naszym mieście, a dziewczynki bardzo chciały ich zobaczyć. Natalie doszła do wniosku, że przynajmniej zawiezie je pod hotel chłopaków, by małe mogły zobaczyć zespół. Czekały ponad godzinę i wtedy pojawił się Zayn i Harry. Wyszli z hotelu, ale nawet nie patrząc na dziewczynki powiedzieli, że nie mają czasu i ruszyli dalej. Żona zadzwoniła do mnie i mi o wszystkim powiedziała, Jasmine i Kate były bardzo smutne. Płakały mi do słuchawki i krzyczały, że oni ich nie kochają. Co miałem powiedzieć? Że to nie prawda? Kiedy jechały do domu... - I tu się zatrzymał. Znowu naładował się złością i spojrzał tym razem na mnie.
- Co było dalej? Proszę powiedz mi- Zachęcałam go.
- Zderzyli się z ciężarówką. Cała trójka zginęła na miejscu, a były zaledwie piętnaście minut od domu. Natalie dała mi je do słuchawki, płakały i wtedy... Wtedy usłyszałem krzyk. Rozumiesz? To oni zabili moją rodzinę...- Powiedział wstając z łóżka. Podszedł ponownie i kucnął przede mną.
- Nigdy im tego nie daruję. Dlatego muszą cierpieć! A wiem, że cierpienie ukochanej bardziej boli od własnego- Mówiąc to również uderzył mnie w brzuch z pięści na co ja zgięłam się w pół i zająknęłam z bólu. Myślałam, że rozerwie mnie od środka. Było głośno, Amy krzyczała, ten koleś również. Nie wiedziałam co mam już robić, starałyśmy się wyrwać jednak to było na nic, mężczyzna dostał jakiejś furii. Rzucał meblami, a potem ponownie przywlókł się ku nam i zaczął nas okładać pięściami. Bił każdą gdzie tylko popadnie. A my ze związanymi rękami nie miałyśmy jak się nawet bronić. Nogami starałam się go odsuwać, ale to bardziej denerwowało bruneta i bił jeszcze mocniej. Nie miałam już sił nawet, by płakać czy krzyczeć. O bronieniu się nie było mowy. Nie mogłyśmy nic zrobić, a ból wzrastał z każdym uderzeniem. Widziałam tylko kałużę krwi w której siedziałyśmy.
- Za niedługo wrócę i skończymy zabawę- Ledwo co usłyszałam jego słowa i drzwi zamykające się. Oczy miałam zamknięte, podkrążone od płaczu i siniaków. Myślałam o rodzicach, o Joshu- Jak mama zniesie fakt, że nie żyje? Jak sobie z tym poradzą? A Zayn? Będzie się obwiniał za to wszystko co się tu zdarzyło, nie pomógł mi pokonać tego zła i będzie miał wyrzuty do końca życia. Nie chciałam tego. Wiem, że mam dla kogo żyć i muszę walczyć, choćby nie wiem jak było ciężko. Z bólem otwarłam oczy i widząc jak wiele jest krwi na podłodze przeraziłam się. Ujrzałam też odłamki szkła, które były naszą jedyną deską ratunku.
- A-A-Amy...- Wyszeptałam jej imię. Nie reagowała. Ręką zaczęłam dotykać jej dłoni, by wykonała jakąkolwiek reakcję.
- Shanel, ja nie chce tu umrzeć- Usłyszałam.
- Nie umrzemy. Wydostanę nas stąd, obiecuję ci to- Rzekłam i zaczęłam bardzo powoli i z wielkim bólem ruszać ręką by dostać szkło. Brakowało milimetrów, ale w końcu pochwyciłam go i nerwowo zaczęłam przecinać sznur, którym nas związał.
- Shan, szybciej...- Pośpieszała mnie, ale ja robiłam co mogłam. Ręce mi drżały jak nie wiem co, byłam w szoku, że w ogóle mogę ruszać dłonią.
- Jest- Automatycznie rozerwałam już resztkę liny, a następnie ociężale wstałam z miejsca. Adrenalina działała i nie czułam już tak wielkiego bólu.- Amy wstań. Musimy iść, teraz!- Krzyknęłam do niej, jednak ta miała bardzo powolne ruchy. Dostała więcej razy ode mnie, jej ręce oraz nogi były całe w siniakach, a twarz cała zakrwawiona. Pomogłam jej wstać i czym prędzej ruszyłyśmy do drzwi, jednak zamknął nas na klucz. W głowie pojawił mi się obraz, który natychmiast wykonałam. Wzięłam krzesło, które stało przy biurku i z niewielką pomocą Amy uderzyłyśmy w drzwi robiąc niewielką dziurę w której dało się je otworzyć drugą stroną. teraz rządził mną strach i adrenalina. Nie wiedziałam co mamy zrobić dalej, dom na pewno też zamknął, okna zabarykadowane deskami...
- Nie, nie. Ja nie chce tu umierać, ja chcę stąd wyjść- Dziewczyna zaczęła panikować i równocześnie płakać chodząc w kółko i szukając jakiegokolwiek wyjścia. Nagle usłyszałyśmy jak ktoś wchodzi do mieszkania. Serce stanęło mi na parę sekund, a następnie zaczęło bić o wiele szybciej niż powinno. Pokazałam dziewczynie inne drzwi do których mogłyśmy się schować. Cicho tam poszłyśmy i schowałyśmy się do jakiegoś schowka na pranie. Wiedziałam, że prędzej czy później nas znajdzie. To nieuniknione, ale właśnie wtedy znowu usłyszałyśmy zamykanie się drzwi na parterze. Czyżby wyszedł?
- Wyszedł.
- A jak nie?
- Musimy to sprawdzić. Musimy stąd uciec. Słuchaj, teraz pójdziemy bardzo cicho, ale i szybko schodami na dół. Sprawdzimy czy jest jakieś inne wyjście i uciekniemy. Będzie dobrze, zaufaj mi- Pocieszyłam ją jak tylko mogłam, widząc w jakim jest stanie. Ta pokiwała głową i chwyciła mnie za rękę. Razem wyszłyśmy i nikogo nie było. Doszłyśmy do schodów, po czym bezszelestnie schodziłyśmy schodek po schodku i również nikogo nie dostrzegłyśmy.
- Amy to nasza szansa. Biegniemy do drzwi, jeśli będą otwarte to uciekamy. Jak najdalej, słyszysz?
- Okay- Wzięła głęboki oddech, po czym wypuściła powietrze z płuc. Pobiegłyśmy i o dziwo drzwi były otwarte, jednak nie spodziewałam się tego, co zobaczyłam. Mężczyzna stał oparty o ścianę, a na ławce siedział Zayn. Drzewa i płot zasłaniały ludziom widok, który tak bardzo chciałam by ujrzeli.
- Piśniecie słowo, a was zabiję- Szepnął po kryjomu pokazując nam broń. - A teraz włazić do środka, natychmiast- Rzekł, po czym chwycił Zayna za bluzkę i ponownie weszliśmy do pomieszczenia. Chłopak spojrzał na mnie przepraszająco.
- Nie chciałem- Powiedział cicho, kiedy usadowił naszą trójkę na kanapie.
- Wypuść je, masz mnie, więc ich nie potrzebujesz.
- O nie, będziesz oglądał cierpienia tych dziewczyn. Wiesz jak ja się czułem, kiedy musiałem potwierdzić zwłoki mojej żony i córek? Gdybyście tylko podpisali te durne płyty, dziewczynki nie płakałyby w samochodzie i Natalie nie musiałaby ich uspokajać. Rozmawiałem z nimi, a potem usłyszałem tylko krzyk. Rozumiesz?- Krzyknął wymierzając mu cios w twarz.
- Nie, zostaw go, chciałeś się zemścić na nim to uderz mnie- Mówiłam. Bałam się cholernie, ale musiałam zrobić coś by odwrócić jego uwagę od Zayna i Amy.
- Dobrze mówisz mała- Zaoponował spoglądając na mnie. Przez jego nieuwagę Zayn skorzystał z okazji i rzucił się na niego jednocześnie wyrywając mu pistolet, jednak ten trzymał go zawzięcie. Wszystko działo się tak szybko, kilka razy oberwał Zayn, kazałam Amy uciekać, ale ona nie chciała nas zostawić. Szybko starała się wystukać numer policji, jednak jej się nie udało. Usłyszałam strzał i krzyk. Z przerażeniem spojrzałam to na mężczyznę to na Amy, która trzymała się za brzuch, a na jej bluzce zaczęła robić się czerwona plama.
- Amy!- Wrzasnęłam podbiegając do dziewczyny, która leżała już na ziemi. Nie mogłam zapanować już nad niczym. Ręce drżały, serce biło z niesamowitą prędkością, nie mogłam nic powiedzieć.
- Jeszcze jeden ruch, a wszystkich pozabijam!- Krzyknął Hitler celując w Zayna. Stracił panowanie nad sobą, widziałam to w jego oczach. Rządziła nim już tylko zemsta i nienawiść, opanowała go całego. Z płaczem trzymałam rękę Amy i w myślach zmawiałam modlitwę. Modliłam się tylko o to, by to się skończyło. Żeby Amy trafiła do szpitala, a ten facet do psychiatryka tam, gdzie jego miejsce. Zayn o czymś z nim dyskutował, już nawet nie słuchałam. Byłam tak sparaliżowana strachem, że nie mogłam nic zrozumieć. Było głośno, mężczyzna znowu strzelił, ale tym razem w górę i po tym ktoś wszedł do mieszkania, po czym usłyszałam dwa kolejne strzały. Spojrzałam w górę i ponownie zachłysnęłam się płaczem. Jeden człowiek padł na ziemię, a za nim wbiegła policja szybko przejmując mordercę mojego ojca...
***
- Jesteś gotowa?- Zapytał brunet patrząc na dom, który zaraz miałam opuszczać. Ja również na niego spojrzałam wspominając wszystkie chwile spędzone w nim, wspominając mojego tatę.
Minęło półtora roku od jego śmierci. Obrazy w głowie zaczęły powracać i zatrzymały się na tym jednym dniu, kiedy widziałam postrzeloną przyjaciółkę i jego. Amy z tego wyszła, niestety tatę trafił w serce. Mimo wszelkich starań nie udało się go uratować. Mężczyzna całe życie spędzi w psychiatryku, ale i tak ból pozostanie na bardzo długo. Tak bardzo za nim tęsknię, nie wybaczę sobie tego, że pożegnałam się z tatą w taki sposób. Byliśmy skłóceni i czułam do niego nienawiść, jednak on przyjechał do Nowego Jorku, przyjechał specjalnie dla mnie, by porozmawiać. Kiedy wtedy obydwoje z mamą usłyszeli strzał, policja nie zdążyła ich zatrzymać, bo przyjechali samochodem trochę wcześniej. Jest ciężko, ale jak mówi moja pani psycholog z czasem ból przeminie, a pozostaną tylko wspomnienia. Widziałam po Zaynie, że czuje się winny, choć ja go nie winiłam. Kocham go najbardziej na świecie i nie pozwoliłabym mu odejść tylko po to, by mnie uszczęśliwić, bo wiem, że szczęścia bym z nikim innym nie zaznała. Nie wiem co się dzieje u Lukasa. Nie daje znaku życia, jego ojciec również się nie odzywał i wątpię by kiedykolwiek jeszcze to zrobił. Razem z Joshem wiele przeszliśmy, ale teraz chcemy zacząć żyć normalnie. Mama postanowiła sprzedać dom, za te pieniądze kupiliśmy nowy, mieszczący się w Londynie, bardzo blisko państwa Malik. Teraz to oni również są dla nas rodziną. Przez ten rok bardzo dużo nam pomogli, mieszkaliśmy u nich dopóki nie stanęliśmy na nogi. Amy wyprowadziła się z nami. Było jej ciężko opuścić dom, ale również chciała zacząć nowe życie na własną rękę. Pracę jak na razie wciąż miałyśmy w restauracji, ale z czasem może poszukamy czegoś nowego. Josh ukończy szkołę w Londynie i chcę kontynuować swoją przygodę z piłką nożną. Będzie mi brakować tego miejsca. Tego ciepła jakie Miami w sobie posiadało, ale wiem, że tutaj będę wciąż żyła przeszłością.
- Tak, ruszajmy- Uśmiechnęłam się przecierając łzę z policzka, którą szybko starłam. Zayn chwycił mnie za rękę i spojrzał w moje niebieskie tęczówki. Jego uśmiech sprawił, że ja również się uśmiechnęłam. Josh z Amy i mamą siedzieli już w samochodzie i tylko na nas czekali. Dwie godziny dzieliły nas od opuszczenia miejsca w którym się wychowałam. Wiem, że teraz wszystko będzie inaczej. Mimo iż Zayn wciąż gra w zespole i wyjeżdżają w trasy to wierzę, że nasz związek przetrwa jeszcze bardzo długo. Chłopaki z One Direction wraz z Eleanor i Danielle też bardzo nam w tym wszystkim pomogli. Nie koncertowali przez jakiś czas, by móc być ze mną i z Amy, a dziewczyny przychodziły do nas każdego dnia. Gdyby nie przyjaciele, nie wiem jakbym to wytrzymała.
Wsiadłam do czarnego Vana, którym mieliśmy zamiar ruszyć na lotnisko, gdzie czekał na nas ich prywatny samolot. Nie do końca wiedziałam jak potoczy się dalej moje życie, ale wiedziałam, że mam ludzi na których warto polegać i którym bardzo na mnie zależy. Muszę również poświęcić więcej czasu Joshowi i mamie, gdyż oni tego teraz najbardziej potrzebują.
Minęło półtora roku od jego śmierci. Obrazy w głowie zaczęły powracać i zatrzymały się na tym jednym dniu, kiedy widziałam postrzeloną przyjaciółkę i jego. Amy z tego wyszła, niestety tatę trafił w serce. Mimo wszelkich starań nie udało się go uratować. Mężczyzna całe życie spędzi w psychiatryku, ale i tak ból pozostanie na bardzo długo. Tak bardzo za nim tęsknię, nie wybaczę sobie tego, że pożegnałam się z tatą w taki sposób. Byliśmy skłóceni i czułam do niego nienawiść, jednak on przyjechał do Nowego Jorku, przyjechał specjalnie dla mnie, by porozmawiać. Kiedy wtedy obydwoje z mamą usłyszeli strzał, policja nie zdążyła ich zatrzymać, bo przyjechali samochodem trochę wcześniej. Jest ciężko, ale jak mówi moja pani psycholog z czasem ból przeminie, a pozostaną tylko wspomnienia. Widziałam po Zaynie, że czuje się winny, choć ja go nie winiłam. Kocham go najbardziej na świecie i nie pozwoliłabym mu odejść tylko po to, by mnie uszczęśliwić, bo wiem, że szczęścia bym z nikim innym nie zaznała. Nie wiem co się dzieje u Lukasa. Nie daje znaku życia, jego ojciec również się nie odzywał i wątpię by kiedykolwiek jeszcze to zrobił. Razem z Joshem wiele przeszliśmy, ale teraz chcemy zacząć żyć normalnie. Mama postanowiła sprzedać dom, za te pieniądze kupiliśmy nowy, mieszczący się w Londynie, bardzo blisko państwa Malik. Teraz to oni również są dla nas rodziną. Przez ten rok bardzo dużo nam pomogli, mieszkaliśmy u nich dopóki nie stanęliśmy na nogi. Amy wyprowadziła się z nami. Było jej ciężko opuścić dom, ale również chciała zacząć nowe życie na własną rękę. Pracę jak na razie wciąż miałyśmy w restauracji, ale z czasem może poszukamy czegoś nowego. Josh ukończy szkołę w Londynie i chcę kontynuować swoją przygodę z piłką nożną. Będzie mi brakować tego miejsca. Tego ciepła jakie Miami w sobie posiadało, ale wiem, że tutaj będę wciąż żyła przeszłością.
- Tak, ruszajmy- Uśmiechnęłam się przecierając łzę z policzka, którą szybko starłam. Zayn chwycił mnie za rękę i spojrzał w moje niebieskie tęczówki. Jego uśmiech sprawił, że ja również się uśmiechnęłam. Josh z Amy i mamą siedzieli już w samochodzie i tylko na nas czekali. Dwie godziny dzieliły nas od opuszczenia miejsca w którym się wychowałam. Wiem, że teraz wszystko będzie inaczej. Mimo iż Zayn wciąż gra w zespole i wyjeżdżają w trasy to wierzę, że nasz związek przetrwa jeszcze bardzo długo. Chłopaki z One Direction wraz z Eleanor i Danielle też bardzo nam w tym wszystkim pomogli. Nie koncertowali przez jakiś czas, by móc być ze mną i z Amy, a dziewczyny przychodziły do nas każdego dnia. Gdyby nie przyjaciele, nie wiem jakbym to wytrzymała.
Wsiadłam do czarnego Vana, którym mieliśmy zamiar ruszyć na lotnisko, gdzie czekał na nas ich prywatny samolot. Nie do końca wiedziałam jak potoczy się dalej moje życie, ale wiedziałam, że mam ludzi na których warto polegać i którym bardzo na mnie zależy. Muszę również poświęcić więcej czasu Joshowi i mamie, gdyż oni tego teraz najbardziej potrzebują.
Tak zakończyła się moja historia. Poznałam Justina Biebera, który był moim idolem oraz przyjaciół, którzy są moją rodziną. Pamiętacie, kiedy byliście małymi dziećmi i wierzyliście w bajki. Marzyliście o tym, jakie będzie wasze życie? Biała sukienka, książę
z bajki, który zaniesie was do zamku na wzgórzu. Leżeliście w nocy
w łóżku, zamykaliście oczy i całkowicie, niezaprzeczalnie
w to wierzyliście. Święty Mikołaj, Zębowa Wróżka, książę z bajki
- byli na wyciągnięcie ręki. Ostatecznie dorastacie.
Pewnego dnia otwieracie oczy, a bajki znikają. Większość ludzi
zamienia je na rzeczy i ludzi, którym mogą ufać, ale rzecz w tym,
że trudno całkowicie zrezygnować z bajek, bo prawie każdy nadal
chowa w sobie iskierkę nadziei, że któregoś dnia otworzy oczy
i to wszystko stanie się prawdą. Wiara
to zabawna rzecz. Pojawia się, kiedy tak naprawdę tego
nie oczekujesz. To tak, jakbyś pewnego dnia odkrył, że baśń
może się nieco różnić od twoich wyobrażeń. Zamek, cóż, może nie być
zamkiem. I nie jest ważne "długo i szczęśliwie", ale "szczęśliwie"
teraz. Raz na jakiś czas, człowiek cię zaskoczy, i raz na jakiś czas
człowiek może nawet zaprzeć ci dech w piersiach- Tak właśnie było z Zaynem. To na niego czekałam całe osiemnaście lat. To on sprawił, że po raz pierwszy poczułam te motyle w brzuchu o których tak bardzo się mówi, kiedy jest się zakochanym. Wiem, że ciężko uwierzyć w moją historię, ale tak to właśnie wyglądało. Straciłam tatę, ale nigdy go nie zapomnę. Może nie ma go ze mną fizycznie, jednak jest w sercu i nigdy go nie opuszczę, on nigdy nie opuszczą mnie. Wiele przecierpiałam. To prawda, ale nie żałuję poznania Zayna i chłopaków z One Direction. Odmienili moje życie, on je odmienił...
"Oto jest miłość. Dwoje ludzi spotyka się przypadkiem, a okazuje się, że czekali na siebie całe życie..."
Koniec...
Nie wiem, co mogę napisać... Chyba jedynie podziękować, że byliście ze mną do samego końca! Wierni czytelnicy tacy jak Asiek i Siostry Rafińskie:) Wy byłyście ze mną i najbardziej mnie wspierałyście!:** Wiem, że niektórzy nie komentowali, ale również czytali opowiadanie, dziękuje! Wszystkim, którzy we mnie wierzyli! Jesteście niesamowici;** Pytacie czy napisze nową książkę... Mam kilka rozdziałów, jednak nie wystarczająco, by dodać je na bloga. Ale jeśli dobrze pójdzie to ją wystawie;**
Jeszcze raz dziękuje za to, że ze mną byliście. Mam prośbę, skoro to jest EPILOG, to chciałabym żeby wszyscy, którzy to przeczytali skomentowali. Chciałabym zobaczyć, ile was naprawdę było;**
To tyle ode mnie. Jeżeli wystawie nowy blog, na pewno dam wam znać;**
KOCHAM WAS!
I UDANYCH WAKACJI OCZYWIŚCIE!:**
Koniec...
Nie wiem, co mogę napisać... Chyba jedynie podziękować, że byliście ze mną do samego końca! Wierni czytelnicy tacy jak Asiek i Siostry Rafińskie:) Wy byłyście ze mną i najbardziej mnie wspierałyście!:** Wiem, że niektórzy nie komentowali, ale również czytali opowiadanie, dziękuje! Wszystkim, którzy we mnie wierzyli! Jesteście niesamowici;** Pytacie czy napisze nową książkę... Mam kilka rozdziałów, jednak nie wystarczająco, by dodać je na bloga. Ale jeśli dobrze pójdzie to ją wystawie;**
Jeszcze raz dziękuje za to, że ze mną byliście. Mam prośbę, skoro to jest EPILOG, to chciałabym żeby wszyscy, którzy to przeczytali skomentowali. Chciałabym zobaczyć, ile was naprawdę było;**
To tyle ode mnie. Jeżeli wystawie nowy blog, na pewno dam wam znać;**
KOCHAM WAS!
I UDANYCH WAKACJI OCZYWIŚCIE!:**