4 listopada 2012

Rozdział 2


Przebudziły mnie promienie słońca, które wlatywały do mojego pokoju, przez odsłonięte okna. 
Co za idiota odsłonił mi firanki?- Pomyślałam otwierając leniwie oczy. Przeniosłam się do postawy siedzącej i zajrzałam na wyświetlacz komórki. Dostałam dwie wiadomości. Od Andrew:
„ Dziękuje za wczoraj. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.” 
„ Widzę, że śpisz, więc dobranoc;** Wyśpij się”. Słodki jest i też bym chciała go jeszcze zobaczyć. Nie odpisałam mu, tylko udałam się do łazienki. Założyłam na siebie krótkie jeansowe spodenki i czarną bluzkę z krótkim rękawkiem w białe paski. Rzęsy pomalowałam tuszem, oczy podkreśliłam kredką, a na usta dałam błyszczyk. Uczesana w bocznego kucyka zeszłam na dół, gdzie spostrzegłam mamę siedzącą w kuchni i czytającą gazetę, a tatę w salonie oglądającego telewizję.
- Cześć- Powiedziałam siadając do stołu.
- Wstałaś już, nareszcie. Chcesz naleśnika?- Zapytała blondynka, a kiedy kiwnęłam głową nałożyła mi owe danie na talerz.
- Czemu nam wcześniej nie mówiłaś, że gdzieś idziesz?
- Przepraszam. Poszliście, a Amy napisała mi później. Nie miałam jak się z wami skontaktować.
- Nie rób tego więcej. Josh też wrócił dopiero o 22 i nie miałam pojęcia, gdzie jesteście, a telefon miałaś wyłączony.
- Wiem, przepraszam. – Odpowiedziałam wkładając do ust kawałek naleśnika.
- Słuchaj, doszliśmy z tatą do wniosku, że możesz jechać na te domki. To w sumie tylko pięć godzin drogi stąd. Jesteście już duże, a pieniądze też masz swoje.
- Mam, mam. Naprawdę? Mogę jechać?
- Tak. Powiem ci, że mama Amy też może- Uśmiechnęła się. Byłam bardzo szczęśliwa, że się zgodzili.
- Rozmawiałaś z nią?
- Tak, przegadałyśmy to i owo.
- Dziękuje ci- Uśmiechnęłam się, po czym wstałam i ją uściskałam. Kiedy zjadłam wsadziłam talerz do zlewu, ubrałam adidasy i szybkim krokiem ruszyłam do Amy. Miałam do niej jakieś dziesięć minut drogi. Byłam prawie na miejscu, kiedy zatrzymało mnie coś, w co nie mogłam uwierzyć. Na ławce w parku siedział Andrew z jakąś dziewczyną. Obściskiwali się w publicznym miejscu. Myślałam, że zaraz wybuchnę, wychodzi na to, że ja byłam jego zabawką, chciał mnie zdobyć, by potem uwieść i rzucić. Kręcił z dwoma naraz. Miałam zamiar tam podejść i sprzedać mu liścia, ale się powstrzymałam. Dobrze, że nie wkręciłam się za bardzo, inaczej bolało by o wiele, wiele mocniej. Doszłam do domu państwa Worters i zapukałam do drzwi. Otworzyła mi Amy.
- Hej. Nie uwierzysz, mogę jechać- Oświadczyła cała ucieszona na wstępie.
- Ja też. Udało się- Powiedziałam mniej podekscytowana próbując ukryć, to co zobaczyłam parę minut temu. Dziewczyna widząc moje zaniepokojenie wpuściła mnie do środka i kazała powiedzieć co się stało. Opowiedziałam jej co widziałam.
- Co za dupek!. Masakra jakaś. Jesteś pewna, że to był on?
- Tak. Na 100%. Myślałam, że jest lepszy niż reszta chłopaków, ale czego ja się spodziewałam po dopiero co poznanym kolesiu na dyskotece.
- Daj spokój. Nie warto się przejmować, zapomnij o nim. Nie był Ciebie warty. Zobaczysz, jeszcze spotkasz jakiegoś fajnego gościa, który będzie zupełnie inny niż wszyscy dotychczasowi kolesie, których poznawałaś.
- Taa- Uśmiechnęłam się. Zrobiło mi się lepiej. Amy zawsze potrafiła mnie pocieszyć. Jest jedną z nielicznych osób która umie zapobiec mojemu nieszczęsnemu dołowi, który często mi się przytrafia.
- Teraz liczy się tylko to, że jedziemy!
- Masz rację. To będą najlepsze wakacje pod słońcem i żaden facet tego nie zmieni.
Usiadłyśmy do komputera i podałam Amy stronkę, na której była strona naszych domków.
Wszystkie mieściły się w najdalszym punkcie miasta Jackson od razu nad jeziorem Graham. 
Domki drewniane jedno - piętrowe. Kliknęłyśmy na galerię i wyskoczyło kilka zdjęć. Było po prostu cudownie. Dwie łazienki. W jednej ubikacja i prysznic z umywalką, w drugiej ubikacja, umywalka i wielkie lustro na pół ścianki.Amy była zachwycona, ale kiedy pokazałam jej nasz pokój oniemiała. Czerwona kanapa mieściła się w rogu pokoju wraz z telewizorem. Obok tego dwa łóżka z czerwoną pościelą. Po drugiej stronie stał mały stolik z dwoma krzesłami. Wszystko było niesamowicie do siebie dopasowane, nie zapominając o czerwonym dywanie w kształcie koła.
Przed domkiem był mały taras z ławeczką.
- Super! To jest świetne.
- Wiem. Patrz tutaj. Boisko do siatkówki, bilard za free, po prostu raj. Śniadania, obiady i kolacje są w cenie. Blisko do jeziora, no po prostu mega wypas i w takiej samej cenie jak w Jacksonville.
- Faktycznie, ale patrz. Tu też są domki i to o wiele lepsze- Kliknęła na jakiś obrazek pokazując wnętrze.
- Tak, ale te są droższe. Nas stać na tamten. Przecież i tak są fajne.- Uśmiechnęłam się odjeżdżając krzesłem obrotowym do tyłu, następnie wracając.
- Nie myślisz o nim, prawda?
- Nie... Może trochę, z resztą to już nie ważne. Nie chce go znać, nie chce do niego pisać...- I w tym momencie dostałam SMS. Treść należała od owego chłopaka.- Chce się spotkać.
- Pss, niech spada. Spotkaj się i powiedź mu to prosto w oczy.
- Nie, nie chce go widzieć. Napisze mu o wszystkim i tyle.- Powiedziałam i wysłałam SMS zakończającą naszą znajomość. Chłopak się tłumaczył prostym usprawiedliwieniem, że to ona go pocałowała, jednak wcale mu nie uwierzyłam. Nie jestem na tyle naiwna.
- Dobra, wiesz co? Wiem, co ci poprawi humor- Uśmiechnęła się i wpisała w You Tubie
„ One Direction- Funny moments”. One Direction to Brytyjsko-Irlandzki zespół, który zajął trzecie miejsce w X faktorze. Oni naprawdę poprawiali mi humor, są mega szaleni i nieobliczalni. Ich poczucie humoru mnie po prostu rozwalało. Naprawdę podziwiam ich talent, to jak daleko zaszli, jednak i tak pozostanę wciąż Belieberką.
- Dobra, powiedź mi jeszcze kiedy my wyjeżdżamy, w ogóle trzeba tam rezerwować wszystko.- Zaoponowała przyjaciółka po skończonym filmiku.
- Już to zrobiłam, wyjeżdżamy 5 lipca- Uśmiechnęłam się.
- Co? Tak wcześnie? Ty już to zaplanowałaś bez mojej zgody.
- Wiedziałam, że się zgodzisz, a w razie czego mogłam jeszcze odwołać. Musimy teraz wykombinować coś, żeby rodzice nie pojechali z nami na dworzec.
- To się jakoś zrobi. Czyli tak. Wyjeżdżamy 5 lipca, wracamy 19 tak?
- Dokładnie- Odpowiedziałam, po czym skierowałam się na łóżko. Siedziałam u Amy jeszcze parę godzin, a następnie wróciłam do domu, by im wszystko dokładnie opowiedzieć odnośnie wyjazdu.
Następnego dnia z Amy i Melisą udałyśmy się na naszą plażę. Ludzi jak zwykle było bardzo dużo. Praktycznie nie było, gdzie siąść. Na szczęście znalazłyśmy mały skrawek, by rozłożyć nasze ręczniki. Tutaj jest sporo osób, jednak kiedy wyjdzie się na miasto, to wygląda wszystko jak wyścig szczurów. W samym centrum pomiędzy budynkami krążą biznesmeni śpieszący się do pracy, kobiety robiące zakupy czy grupy młodych ludzi zwiedzający nasze miasto. Mamy tu dużo emigrantów Kubańskich, jednak zdarzyło się kilka razy spostrzec Chińczyków czy Japończyków. Miami to piękne miasto, choć czasami mam dość tego ciągłego pośpiechu ludzi. Odbywają się tu najróżniejsze zabawy, na które każdy może przyjść. Niezwykły, latynoski styl i klimat Miami ceni sobie Jennifer Lopez, ale swoje domy mają tu także Anna Kournikova, Shakira, Julio Iglesias czy Matt Damon. Odwiedzają swoje rodzinne miasta raz za czasu, jednak kiedy już przyjadą idzie to zauważyć po odbywającym się koncercie. Dzięki temu wyjazdowi nad jezioro odpocznę trochę od rodziców, ale i od cywilizacji.
- Ale grzeje- Zaoponowała Melisa, kiedy już wszystkie leżałyśmy na ręcznikach opalając nasze blade skóry.
- No, ale i tak uwielbiam słońce. Mogłabym tu przeleżeć cały dzień.- Odpowiedziała jej Amy obracają się na brzuch. W pewnym momencie wleciała na nas piłka. Od razu krzyknęłyśmy przenosząc się do postawy siedzącej. Chłopak, który po nią przybiegłszy przeprosił, a następnie stanął tak, bym mogła dojrzeć jego twarz, gdyż słońce mi świeciło.
- Shanel- Powiedział Andrew. 
- Idź stąd.
- Ja nic nie zrobiłem, a ty się na mnie wściekasz.
- Nic nie zrobiłeś? Lizałeś się z inną, a przed tym flirtowałeś ze mną. Czy to nie jest wystarczający powód, by z tobą nie rozmawiać?- Zapytałam ironicznie.
- Już ci to tłumaczyłem.
- Sranie w banie, widziałam was! Proszę cię daj mi spokój, ja nie jestem laleczką do zabawy, poza tym to była tylko dyskoteka, nic więcej. - Zaoponowałam mocno trzymając pogardę. Byłam wściekła, kiedy tylko go zobaczyłam.
- Pss, jak chcesz. Twoja strata- Syknął bezczelnie, wziął piłkę i wrócił do kolegów.
- Nie przejmuj się nim. Idiota jeden.
- Nie przejmuje. Jestem na niego zła, ale wolę być wściekła niż zamulać się przez takiego kretyna. Dobrze, że ta znajomość zakończyła się teraz, a nie później. Idę do wody, idziecie?- Zaproponowałam, a dziewczyny mnie poparły. Weszłyśmy do morza i zaczęłyśmy pływać. Zupełnie zapomniałam, kto jest na plaży i bardzo dobrze. Nie chce mieć z tym frajerem nic do czynienia.

***

 Hej wszystkim. Wiem, że miałam dodać posta dopiero za tydzień, ale doszłam do wniosku, że ja piszę już 34 rozdział i będę dodawała tak co 2-3 dni;) Dziękuje za takie miłe i dłuugie komentarze:) Cudownie mi się je czytało. Viper, Tobie szczególnie dziękuje za taki długi komentarz:D xd. Zgadzam się z Tobą w 100% co do kłótni pomiędzy Directioners, a Beliebers. To jest dla mnie chore i tyle. Co do rozdziału... No tak, spodziewaliście pewnie bardziej czegoś lepszego, tak wiem. Krótki, nudny... Trochę zawiniłam i nic się nie dzieję... Przepraszam. Obiecałam wam, że to nie będzie coś typu Big Love. Na początku tak będzie wyglądać, ale naprawdę obiecuję, że tak nie będzie:) Dziękuje za miłe komentarze, oczywiście informujcie mnie o waszych newsach i do usłyszenia:)

4 komentarze:

  1. No nieźle się rozkręca. Pikantnie. Ale ogólnie to fajny rozdział i czekam na następny. Jakbyś mogła to informuj mnie jednak w zakładce SPAM. Z góry dzięki. whisper-of-secret.blogspot.com escape-from-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba. ;)) Fajnie wszystko jest opisane, jestem zadowolona z przebiegu całej historii. <3 Informuj mnie w zakładce SPAM u mnie. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem szczerze, nie spodziewałam się, że ten Andrew okaże się taką szowinistyczną świnią! Boże, skrajność. To ona mnie pocałowała. Phi! Tak może powiedzieć tylko jakiś kompletny idiota! Bez przesady. Ale przynajmniej Shanel się nim nie przejmuje i ma go gdzieś. :D Bardzo dobra postawa. (: Nie powiem, ale zaskoczyło mnie to, że rodzice dziewczyny zbytnio się na nią nie wściekali, czy coś w tym stylu. Bezstresowe wychowanie, jak mniemam. ^.^ Opis domków... Mrał. *-* Mogę otwarcie się przyznać, iż sama chętnie bym się do takich wybrała. ;3 Niesamowicie to wszystko opisałaś. Nadal zastanawiam się, jak dziewczyny poznają One Direction... Przemyślenia życia xd. Po samym początku mogę stwierdzić, że na pewno nie będzie to zaraz takie zwyczajne i milusie spotkanie. ^.^ Hah, musisz się przyzwyczaić, że zawsze piszę strasznie długie komentarze. :) Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i życzę weny. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. 3 rozdział na whisper-of-secret.blogspot.com SERDECZNIE ZAPRASZAM

    OdpowiedzUsuń