Nastał
nasz oczekiwany dzień! 5 lipiec. Wstałam dosyć wcześnie, gdyż o 5 rano.
Wzięłam prysznic, umyłam i wysuszyłam włosy, po czym założyłam na siebie
jeansowe rybaczki i białą bluzkę z krótkim rękawkiem i narysowaną flagą
USA. Zrobiłam lekki makijaż, spięłam kosmyk włosów spinką na bok, by mi
nie przeszkadzały. Do ręki wzięłam moją walizkę i duży plecak, po czym
starałam się zejść po schodach na dół. Niestety upuściłam walizkę i
poturlała się na dół robiąc bardzo dużo hałasu.
- Przepraszam, to ja- Krzyknęłam zbierając wszystko i stawiając to pod ścianą.
Weszłam do kuchni, gdzie mama nakładała tacie tosty.
- Ty nie mogłabyś być złodziejem, jesteś za głośna- Uśmiechnęła się nakładając mi tosty na talerz.
- I jak, gotowa na wielką podróż?- Spytał tata upijając łyka herbaty.
- Pewnie. Chce już tam być.
-
No właśnie, doszedłem do wniosku, że mógłbym was tam podwieźć.
Autokarem będziecie się tłukły godzinami, a samochodem to raz, dwa.
-
Co? Nie tato, nie musisz. Damy sobie radę. Naprawdę, więcej wiary-
Musiałam jakoś ratować sytuację. Jeżeli to się wyda, to będziemy mieć
przerąbane.
- To jakiś problem, jeśli was podrzucę?- Zapytał surowym tonem. Czułam, że z nim nie wygram.
- Nie, skądże.- Odpowiedziałam zrezygnowana.
- To wspaniale. O której ma być Amy?- Spytał, kiedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
- Otworzę- Powiedziałam i pobiegłam, by otworzyć przyjaciółce.
-
Cześć! Gotowa na podróż naszych marzeń? Bo ja na bank- Uśmiechnęła się.
Kiedy jej powiedziałam o propozycji taty, uśmiech z twarzy zniknął.
- I co teraz?- Szepnęła.
-
Najwyżej pojedziemy z nim tam, a potem pójdziemy na dworzec i jakoś
dojedziemy. Będzie więcej przesiadek, ale trudno.- Zaoponowałam
wpuszczając ją do środka.
- Cześć Amy, Shanel mówiła ci już o podwózce?
- Tak, dziękujemy bardzo. Nie musi pan tego robić.
-
Ależ ja chce. No, to co? W drogę- Uśmiechnął się wstając od stołu.
Pożegnałam się z mamą, Josh jeszcze spał, więc nie miałam zamiaru go
budzić, po czym wsiadłyśmy do samochodu na tylne siedzenia, kiedy tata pakował
walizki do bagażnika. Podróż zajęła nam około czterech godzin, bałam się
tylko, że będzie chciał wejść z nami do domków.
- Dobra, podrzuciłem was tutaj, ale dalej idziecie same.- Zaoponował wyjmując z bagażnika rzeczy. Ulżyło mi.
-
Dziękuje. Poradzimy sobie, będę dzwonić.- Uściskałam blondyna, po czym
wsiadł do samochodu, pomachał nam jeszcze raz i odjechał.
- Dobra, to co teraz?
-
Spokojnie. Wejdę na internet i zobaczę jak daleko jest stąd dworzec-
Powiedziałam klikając w telefonie odpowiednie przyciski. Po paru
minutach już wiedziałam.
- Okey, z tego co widzę jest jakieś dwadzieścia minut drogi i mamy skręcić w Kings Red, po czym iść cały czas wzdłuż drogi.
-
Mam nadzieję, że będzie tam autokar, czy coś od razu.- Wycedziła i
ruszyła w lewo. Poszłam od razu za nią. Nie sądziłam, że to będzie takie
męczące. Jeszcze walizki i plecak było cholernie ciężkie, a słońce
świeciło wysoko na niebie. W rytmach muzyki szłyśmy do celu, aż w końcu
dotarłyśmy do budynku z napisem” Dworzec”. Stało tam kilka autokarów,
jednak nie wiedziałam dokąd one jadą. Szybko udałyśmy się do kasy
biletowej.
- Dzień dobry, jedzie jakiś autokar do Atlanty, lub jakoś w tym kierunku, lub najlepiej do Jackson?- Zapytała Amy zdyszana.
- Do Jackson nie, do Atlanty dopiero za dwie godziny- Odpowiedziała młoda blondynka za ladą.
- Kurde, no i co teraz?
- Jednakże, za chwilę wyrusza do Georgii. Gdzie chcecie jechać?
- Do Jackson.
- Stamtąd też jeżdżą do Jackson.
- To poprosimy dwa bilety.- Odparła Amy i wręczyła jej pieniądze.
Pokierował nas, gdzie mamy iść do którego wsiąść. Udało nam się zdążyć, bo właśnie miał odjeżdżać.
- I co? Jest dobrze- Uśmiechnęłam się, po czym upiłam łyka wody mineralnej.
-
Dobrze? Dojedziemy za cztery godziny, czyli mniej więcej o 13. Do
Jackson z Georgii jedzie się koło dziesięciu godzin czyli będziemy tam
na 22 jak nie później.
- Ej, chciałaś przygody, to ją masz.
- Przygoda normalnie, że hej.
- Nie narzekaj. Mamy coś od życia, nie martw się ze mną nie zginiesz
- Mam nadzieję- Odparła i również napiła się wody. Jechałyśmy w ciszy. Po
pół godzinie jazdy zasnęłam i nim się spostrzegłam Amy budziła mnie z wiadomością, że już jesteśmy. Wysiadłyśmy z autokaru i udałyśmy się do
informacji, zobaczyć o której jedzie do Jackson.
- Już pojechał! Spóźniłyśmy się o dziesięć minut!
- Spokojnie, może zaraz pojedzie następny.
- Nie zaraz, tylko dopiero za cztery godziny, nie możemy tyle czekać.- Wyparowała siadając na ławce.
- No to po nas. Co my zrobimy?
-Nie wiem, tego nie przewidziałam.
- Pięknie, z Tobą to naprawdę nie zginę- Zaoponowała ironicznie krzyżując nogę na nogę.
- To utknęłyśmy- Zignorowałam poprzednią wypowiedź również siadając obok niej.
Byłam zła, bo nie dotrzemy tam na czas. Nagle usłyszałam jak ktoś mówi o
naszym mieście. Przekręciłam głowę w lewo i ujrzałam starszego pana ze
starszą panią.
- Słyszysz? Rozmawiają o Jackson.
- No chyba nie chcesz, byśmy się spytali o podwózkę?
- A chcesz tu utknąć?- Spytałam pytaniem retorycznym. Rzuciłam monetą, która z nas ma tam podejść i wypadło na Amy.
-
Dawaj- Popchnęłam ją lekko, by dodać jej otuchy.- Pamiętaj, że to
chodzi o nasz byt!- Dodałam, kiedy już zaczęła iść. Zaczęła rozmowę, nie
słyszałam co dokładniej mówiła, ale zauważyłam uśmiech na twarzy siwej
kobiety, a potem wszyscy spojrzeli na mnie.
Amy machnęła ręką, bym tam podeszła. Zabrałam walizki i ruszyłam.
-
Pewnie, że was podwieziemy. Jedziemy do mojej siostry i to jest właśnie
blisko tego obozu, na który chcecie jechać, więc nie ma problemu-
Uśmiechnęła się starsza kobieta kładąc mi rękę na ramieniu.
- Dziękujemy, ratują nam państwo życie.
-
Zapraszam- Odparł dziadek, po czym ruszyliśmy w stronę parkingu. Kazali
nam wsiąść do białego Opla. Zdziwiłam się, że jeżdżą takim samochodem.
-
Dostaliśmy go od wnuczki na rocznicę. Ładny, prawda?- Spytał siwy
mężczyzna, kiedy już umieścił rzeczy w bagażniku i wsiadł na miejsce
kierowcy.
- Wspaniały.- Zachwyciła się Amy dotykając siedzeń z czerwonego futerka.
Małżeństwo
było bardzo miłe. Włączyło płytę, na której było słychać utwory
Michaela Jacksona czy R. Kellego. Byli zabawni i bardzo gadatliwi, opowiadali nam różne historię, które o dziwo mnie nie nudziły. Przejeżdżaliśmy przez Atlantę.
Wysokie budowle takie jak Bank America Plaza wyróżniały to miasto.
Zrobiliśmy kilka postoi na odpoczynek i aby coś zjeść. Na miejsce
dojechaliśmy równo o 22.30. Na dworze było już ciemno, na szczęście
latarnie się świeciły. Państwo Gofr zawieźli nas pod sam obóz.
- Bardzo dziękujemy.
- Niema sprawy. Udanych wakacji- Uśmiechnęli się i odjechali.
Bramka była zamknięta, więc musiałyśmy przerzucić nasze walizki przez płot, dobrze, że nie był taki duży.
-
Uff, co teraz?- Zapytała Amy, kiedy przeskoczyła przez niego przeskoczyła. Nagle
światła latarni się zapaliły i usłyszałyśmy jak ktoś biegnie i coś
krzyczy. Nie miałam pojęcia o co chodzi, lecz kiedy spostrzegłam
ochroniarzy z pałkami i pistoletami przy biodrze wystraszyłam się.
Natychmiast odruchowo podniosłam ręce do góry.
- Nie ruszać się!-Zaczęli nam świecić latarkami w oczy. - Co tu robicie o tak późnej porze?- Pytali. Byłam cała sparaliżowana sytuacją.
- My tu mieszkamy!- Krzyknęła Amy, kiedy oni przekrzykiwali się nawzajem.
-
Zaraz to sprawdzimy. Chodźcie za mną- Chwycił nas pod ręce, a pozostali
dwaj wzięli nasze walizki. Zauważyłam jak ktoś patrzył przez okno.
Wydawał się znajomy, choć jego twarz tylko mignęła mi przed oczami, bo
zaraz się schował. Świetnie, pewnie widział to całe zdarzenie i teraz rozpowie większości, że włamałyśmy się do obozu czy coś. Ochroniarze zapukali pod domek nr. 1 i czekali na otwarcie
drzwi. Stanęła w nich Ciemna brunetka około czterdziestu lat w szlafroku i wałkami na głowie. Widać ją obudziliśmy.
- Złapaliśmy je, jak przeskakiwały przez płot, twierdzą, że tu mieszkają.
- Pod jakim niby domkiem? Nie widziałam was tutaj.
-
Proszę panią, myśmy miały dzisiaj przyjechać, ale uciekł nam autokar i
jechałyśmy stopem i dopiero teraz dotarłyśmy. Moje nazwisko Goters.
Miałyśmy zarezerwowany domek pod piątką.
Kobieta zerknęła do jakiegoś dziennika.
- To prawda.
- Przepraszamy za zamieszanie, naprawdę.
-
Dobrze, wejdźcie do środka, podpiszecie dokumenty i dam wam kluczyk-
Zaprosiła nas do domku, jednak jeszcze stała w drzwiach. Ale mi serce waliło,
masakra.
- A wy panowie, jeżeli jeszcze raz w środku nocy mnie obudzicie, bo znaleźliście jakieś dwie dziewczyny w moim ośrodku...
- Ale proszę pani...
- Nie ma żadnego proszę pani. Waszym zadaniem jest pilnowanie kogo innego, o ośrodek się nie martwcie!- Powiedziała i zamknęła drzwi.
- Przepraszam was za nich, zapewne się trochę wystraszyłyście.
- Trochę? Mieli przy pasie pistolety i pałki do bicia. Byłam przerażona- Odpowiedziała jej Amy.
- A wy panowie, jeżeli jeszcze raz w środku nocy mnie obudzicie, bo znaleźliście jakieś dwie dziewczyny w moim ośrodku...
- Ale proszę pani...
- Nie ma żadnego proszę pani. Waszym zadaniem jest pilnowanie kogo innego, o ośrodek się nie martwcie!- Powiedziała i zamknęła drzwi.
- Przepraszam was za nich, zapewne się trochę wystraszyłyście.
- Trochę? Mieli przy pasie pistolety i pałki do bicia. Byłam przerażona- Odpowiedziała jej Amy.
-
Śniadanie jest o 9, obiad o 14, a kolacja o 18. na stolikach pisze
wasze nazwisko. Oto klucz, nie zgubcie go- Dała nam je, po czym się
pożegnałyśmy, jeszcze raz przeprosiłyśmy za kłopot i poszłyśmy do piątego domku. Wnętrze wyglądało tak samo jak na zdjęciach. Nie rozpakowywałyśmy się, tylko od razu padłyśmy na łóżko.
- I to się nazywa przygoda- Zaczęłam się śmiać, a Amy do mnie dołączyła.
- No, z tobą to chyba nigdy nie jest nudno. Wiesz jak się wystraszyłam jak zauważyłam tych ochroniarzy z pistoletami. Masakra.
- No ja też, ale ważne, że dotarłyśmy tutaj. Jestem padnięta.
- Ja też. Dobranoc.
-
Dobranoc- Odpowiedziałam. Nawet nie chciało mi się przebierać do
pidżamy. Nastawiłam budzik na 8.20, by zdążyć wstać na śniadanie, po
czym odpłynęłam do spokojnej krainy snów.
***
I koniec rozdziału 3. Co tam u was słychać? Za niedługo gala EMA. Już nie mogę się doczekać, mam nadzieję, że Bieber wygra kategorie xd choć jeśli wygrają 1D to też się będę cieszyć;) Teraz w szkole miałam taką haje ze sprawdzianami, że ledwo wyrabiałam... Masakra. Na szczęście jutro piątek i weekend!;) Nie będę już was przynudzać. Nowy rozdział pojawi się najprawdopodobniej w niedzielę, taa szybko. Wiem;).
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuje za komentarze, pomimo, że jest ich tylko kilka.
***
I koniec rozdziału 3. Co tam u was słychać? Za niedługo gala EMA. Już nie mogę się doczekać, mam nadzieję, że Bieber wygra kategorie xd choć jeśli wygrają 1D to też się będę cieszyć;) Teraz w szkole miałam taką haje ze sprawdzianami, że ledwo wyrabiałam... Masakra. Na szczęście jutro piątek i weekend!;) Nie będę już was przynudzać. Nowy rozdział pojawi się najprawdopodobniej w niedzielę, taa szybko. Wiem;).
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuje za komentarze, pomimo, że jest ich tylko kilka.
Świetny! No przygodę to miały niezłą.. <3 Fajnie wszystko opisujesz i wgl. Bardzo mi się podoba... ;* Czekam na nn. ;))
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy rozdział. ^.^ Podoba mi się ich przygoda, taka niecodzienna xdd. Szkoda, że w prawdziwym świecie nie ma takich ludzi, którzy bezinteresownie podwieźli jakąś osobę, nie chcąc jej później wykorzystać. -,- Powalony jest ten nasz świat, no cóż. Fajnie, że dziewczyny miały więcej szczęścia i udało im się z tą podwózką. (: Akcja z tymi gośćmi z pałami i pistoletami... o.o Zaczynam się bać xdd. Szczerze powiedziawszy, na samym początku się tego nie spodziewałam, aczkolwiek cieszę się, iż dziewczynom się nic nie stało i praktycznie bezproblemowo dostały się na ukochany obóz. ^.^ Ciekawi mnie jedna rzecz... Kim jest owa osoba, którą zobaczyła Shanel? ;o Rozkmina. ;3 Mam nadzieję, że w następnym rozdziale wydarzy się równie wiele, co w tym. ^.^
OdpowiedzUsuńWiesz, odpowiem Ci na pytanie, które zadałaś... U mnie - chujowo! -,- Nienawidzę trzeciej klasy gimnazjum! Nie dość, że we wtorek, środę i czwartek są próbne, to jeszcze muszę iść na 3 olimpiady przedmiotowe, a tylko na 1 z własnej woli. -,- Naprawdę, masakra. ;< Dobra, też nie mam zamiaru przynudzać. (:
Czekam na next'a i życzę weny. ;*
A to ciekawe. Ochroniarze mają pilnować kogoś innego...A to ciekawe, bardzo ciekawe. Ten rozdział normalnie przypomniał mi o moim wypadzie w nieznane z przyjaciółką, może nie mieliśmy aż tylu przygód, ale też się działo...:) Czekam na NN. Dodałam twój blog do polecanych, bo naprawdę jest świetny :)
OdpowiedzUsuńŚwietne! Kiedy kolejny?
OdpowiedzUsuń