- O Boże, wstawać tak przez dwa tygodnie. Nie przeżyję tego- Zaoponowała przeciągając się.
- Ja chyba też, ale nie będziemy chodzić codziennie na śniadania, nie ma bata- Również ja się przeciągnęłam i wstałam z łóżka. Wzięłam z walizki krótkie spodenki, zieloną koszulkę oraz bieliznę, po czym ruszyłam do łazienki się przebrać. Zmyłam z siebie stary makijaż i nałożyłam nowy, na głowę nałożyłam opaskę. Kiedy wyszłam, Amy już siedziała na kanapie ubrana w żółtą bluzkę na ramiączkach z czerwonymi napisami oraz krótkimi spodenkami.
- Mamy jeszcze jakieś dwadzieścia minut. Co robimy?
- Może pozwiedzamy obóz?- Spytałam. Dziewczyna się zgodziła, więc zamknęłyśmy domek i poszłyśmy wzdłuż ścieżki prowadzącej na boisko. Słoneczko już świeciło na bezchmurnym niebie zapowiadając wręcz przepiękną pogodę. Lekki, przyjemny wiatr muskał mnie po szyi i twarzy, co doprowadzało moją skórę do niewielkich ciarek. Wszystko było naprawdę cudowne. Zielono, pełno drzew i przeróżnych kwiatów. Niczego nie żałuję, swojej decyzji, a nawet tego, że okłamałam rodziców. Kilkoro osób schodziło się już do budynku w którym zapewne odbywały się posiłki. Udałyśmy się za nimi. Weszłyśmy po schodkach do pomieszczenia, w którym znajdował się bilard i stół do piłkarzyków. Po lewej stronie stały drzwi ze szklanego włókna, a po drugiej stronie dwie pary kolejnych, które były od toalet. W rogu stał stolik z kilkoma krzesłami. Od razu na przeciwko nas znajdowały się kolejne drzwi, więc zajrzałyśmy do środka nie wiedząc co tam jest. W rogu stała mega wielka wieża grająca, posadzka mieniła się złotym odblaskiem, a z sufitu zwisała kula dyskotekowa i jedna normalna lampa. Po obu stronach stało po kilka ławek i krzeseł.
- Tu jest niesamowicie- Zachwyciła się Amy otwierając kolejne drzwi, w których znajdował się barek.
- Mówiłam. Teraz choć na śniadanie, bo umieram z głodu- Zaoponowałam, po czym przeszłyśmy do stołówki, która była już otwarta. W pomieszczeniu znajdowało się na oko piętnaście stolików, na samym końcu były drzwi łukowe, które zapewne prowadziły do kuchni. Nasz stolik z przyczepioną karteczką
"Goters" mieścił się po prawej stronie przy oknie. Na talerzu znajdowały się przeróżne szynki, sery, dżemy i pasztety jak i sałata, a w koszyczku świeży chlebek. Nalałyśmy sobie po herbacie i zaczęłyśmy konsumować.
"Goters" mieścił się po prawej stronie przy oknie. Na talerzu znajdowały się przeróżne szynki, sery, dżemy i pasztety jak i sałata, a w koszyczku świeży chlebek. Nalałyśmy sobie po herbacie i zaczęłyśmy konsumować.
- To, co robimy potem?
- Może jezioro?- Zaproponowałam upijając łyka herbaty.
Po skończonym posiłku poszłyśmy jeszcze rozpakować rzeczy do półek. Ubrałyśmy stroje kąpielowe, na to ubrania, do torebek wsadziłyśmy parę przydatnych rzeczy, po czym wyszłyśmy z domku, a następnie z obozu. Według tabliczek pokierowałyśmy się na lewo wzdłuż uliczki, a po dziesięciu minutach drogi byłyśmy już na miejscu. Myślałam, że to będzie inaczej wyglądać, ale i tak było fajnie i nie tak głośno jak u nas na plaży. Sporo osób zgromadziło się na brzegu, by się opalać lub pływać, było nawet boisko do gry w siatkówkę i kilka budek z Fast - foodami. Można było również biwakować, gdyż w oddali widziałam namioty, a nawet samochody kempingowe. Znalazłyśmy miejsce zaraz przy samej wodzie.
- O masakra, jak tu jest zarąbiście- Wyparowała Amy kładąc się na ręczniku.
- Co nie, wszystko po prostu perfekt- Uśmiechnęłam się i również uczyniłam to samo.
* * *
Do 13:00 siedziałyśmy nad jeziorem. Pływałyśmy kajakami jak i normalnie, grałyśmy w siatkówkę z jakimiś ludźmi. Musiałyśmy się niestety zbierać, by zdążyć na obiad.
O równiej 14:00 weszłyśmy do stołówki i zasiadłyśmy do stołu. Zupa była już na stole, więc Amy zaczęła powoli nalewać. Ogórkowa, jak ja dawno jej nie jadłam. W trakcie nalewania, ja zaczęłam się rozglądać po stolikach, aby sprawdzić jacy ludzie tu mieszkają. Najwięcej było rodzin z dziećmi i starsze osoby w podeszłym już wieku, Przy dwóch stolikach spostrzegłam jedynie grupkę młodych, może nieco starszych ludzi od nas. Zauważyłam też dwie tlenione blondyny na końcu Sali. Myślałam, że padnę jak je zobaczyłam. Różowe sukienki przed uda, mocno różowe usta i długie tipsy. Wydawało mi się, że są starsze od nas, ale nie tak dużo, choć kto wie, co kryje się pod tą tapetą.
- Widziałaś?
- Tak, na to samo patrzyłam. Masakra- Zaoponowała. Dziewczyny również na nas spojrzały i zmierzyły wzrokiem z góry do dołu. Prychnęły dość głośno, jednak nagle zmieniły twarze na bardziej uśmiechnięte, zaczęły poprawiać włosy i spoglądać w stronę drzwi. Podążyłam wzrokiem za nimi i ponownie mnie zatkało. Szybko szturchnęłam Amy, by ujrzała to, co ja.
-Czy to są… To są… Co oni tu robią? I to tutaj?…- Zaczęłam, ale Amy mnie uciszyła widząc, że siadają stolik dalej.
- Skąd oni się tu wzięli? W ogóle przecież… To Nialla wtedy widziałam!- Powiedziałam głośno ostatnie słowa, aż zwróciłam uwagę połowy osób w tym też chłopaków z zespołu. Blondyn uśmiechnął się i zanurzył usta w zupie.
- Zamknij się- Szepnęła.
- Sorry, ale… Ten koleś...
- Ej, może oni tu przyjechali, by uniknąć takich sytuacji? Uniknąć paparazzi i natrętnych fanek.
- Pewnie tak.
- Więc zachowujmy się jakby byli normalnymi ludźmi.
- Ale…
- Normalni- Powiedziała stanowczo.
- Okay, normalni kolesie siedzą dosłownie obok nas.- Szepnęłam do siebie. Nie mogłam uwierzyć , że oni tu są, mieszkają, jedzą w tym samym pomieszczeniu co ja. Co prawda ich fanką nie jestem, ale jednak to dziwne uczucie widząc osoby, które ogląda się zazwyczaj w internecie czy telewizji. Większość też na nich spoglądała, lecz oni nie zwracali na to uwagi. Cieszyłam się, że tu są, lecz Amy miała rację, co do normalności. Nie powinnam zachowywać się inaczej, w końcu przyjechali tu na wakacje, by odpocząć od tego wszystkiego. Cieszę się, że brunetka doprowadziła mnie do porządku, gdyby nie ona, to pewnie narobiłabym różnych głupot. Po obiedzie ruszyłyśmy na miasto pozwiedzać różne miejsca. Byłyśmy w jakimś zamku, widziałyśmy trójwymiarowy obraz na moście, przez który się przechodziło. Zrobiłyśmy bardzo dużo zdjęć aparatem pożyczonym od siostry.
Na bazarkach kupiłyśmy koszulki ze śmiesznymi napisami, Amy wzięła też parę kolczyków, a ja naszyjnik z wisiorkiem w kształcie nutki. Zmęczone znalazłyśmy tuż przy obozie restaurację, gdzie można było coś zjeść. Usiadłyśmy na polu, muzyka leciała podkręcając klimat lata. Amy poszła nam po lody z gałek, a ja zostałam. Usłyszałam w głośnikach dobrze znaczy mi utwór, akurat One Direction.
- Słyszysz, co leci?- Spytałam, kiedy brunetka wręczyła mi wafla z moją gałką truskawkową.
- No, akurat oni- Zaśmiała się i usiadła na przeciwko. Zaczęłyśmy konsumować lody, przy czym ja bujałam się do rytmu piosenki: „ Up All night”.
- I wanna stay up all night and jump around until we see the Sun…- Zaczęłam podśpiewywać kawałek utworu.
- Shanel przestań- Odezwała się nagle.
- Czemu? Ja lubię ten kawałek!- Krzyknęłam jej z uśmiechem bujając się do tego, chcąc narobić dziewczynie siary, gdyż na polu siedziało jeszcze kilku gości. Za sobą usłyszałam jakieś szepty i lekkie podśmiechiwanie, odwracając się zauważyłam wykonawców owego utworu. Siadali właśnie kilka stolików dalej patrząc w naszą stronę z uśmiechami na twarzach.
- Boże, jaka siara.
- Hah, chciałaś zrobić mi, a narobiłaś sobie- Uśmiechnęła się wyrzucając serwetkę po lodzie do kosza.
- Bardzo śmieszne, chodźmy stąd.- Zaoponowałam wstając z krzesła. Idąc odwróciłam się jeszcze i dostrzegłam, że chłopcy również na nas spoglądali.
- Widziałaś, patrzyli się.
- Nie dziwie się. Nieźle ich rozbawiłaś- Zaśmiała się, kiedy wchodziłyśmy pod górkę zmierzając do obozu.
- Tak, pewnie sobie myślą, że jestem jakaś dziwna.
- Nieprawda, myślą, że jesteś nieźle pokręcona- Powiedziała.
- Super- Odburknęłam, będąc zła na siebie, że upokorzyłam się przed tymi chłopakami.
* * *
Dochodziła 21. Przebrałam się w jeansy i nałożyłam na krótki rękawek czarną bluzę z kapturem z narysowanym pieskiem. Poszłyśmy na bilard, gdyż przez cały dzień grali w niego albo młodsze dzieci, albo osoby dorosłe.
- Nareszcie, dobra. Gramy o coś?- Zapytała śmiesznie poruszając brwiami.
- Może najpierw rozgrzewka? Potem możemy grać o Reddsa, jak uda nam się go kupić- Zaśmiałam się. Przecięłyśmy ręce zakładając się o następny mecz. Teraz miałyśmy tylko po dwa Tigery ale i one potrafią postawić na nogi. Grało nam się świetnie i wcale nie byłyśmy zmęczone mimo, że dochodziła 22.30.
- Uwielbiam tą grę, aha, poproszę piwo na jutro- Uśmiechnęła się przypominając mi o swojej wygranej.
- Dobra, dobra. To był fart. Teraz na pewno wygram- Zapowiedziałam swoje zwycięstwo, po czym walnęłam w białą bilę, która potem poleciała i odbiła się o kolorowe.
Miałyśmy niesamowity humor, śmiałyśmy się dosłownie z byle czego. Amy co chwilę leżała na tym stole zamiast grać, śmiała się, że bilą zabijałam ćmę... Nie wiem, co w tym było śmiesznego, ale jej śmiech mnie rozbawił, więc i ja się z tego zaczęłam śmiać.
Nagle drzwi wejściowe bardzo szybko się otworzyły, a w nich zobaczyłyśmy sylwetki pięciu młodych chłopaków. Natychmiast się uspokoiłyśmy zerkając na nich i powstrzymując śmiech. Spojrzeli na nas dziwnym wzrokiem, a następnie na ich twarzach zawidniał cień uśmiechu.
- Nie macie co robić o 23:00 jak grać w bilarda?- Odezwał się Louis krzyżując ręce na piersi.
- Jakoś nie bardzo. – Rzekła Amy przejmując inicjatywę, bo mnie totalnie zatkało. Odezwali się do nas.- A wy?
- Też nie. Dlatego przyszliśmy zagrać, może ustąpicie nam stołu?- Powiedział w formie pytania Harry.
- Byłyśmy tu pierwsze- Zaoponowała Amy, nigdy nie widziałam jej takiej odważnej. Ja skupiałam się bardziej na to jak oni wyglądali, a wyglądali naprawdę interesująco. Z samego brzegu Zayn ubrany był w niebieski sweterek i jasno beżowe luźne spodnie. Niall miał na sobie białą koszulkę, na to niebiesko- zielony bezrękawnik i klasyczne jeansy, efekt całkiem niezły. Harry miał na sobie fioletową bluzę zakładaną przez głowę z białymi napisami, a do tego czarne rurki, Louis ubrał czerwoną bluzę z zapinanym zamkiem i zwykłe jeansy, ale również prezentował się niesamowicie, Liam zdecydował się na czarną koszulę i luźne jeansy. Muszę przyznać, że na żywo i z bliska wyglądali o wiele, wiele lepiej. Musiałam jednak zachować swoje emocje dla siebie i bardziej wyluzować, bo jak na razie to Amy z nimi rozmawia.
- Shanel, zgoda?- Amy pomachała mi ręką przed oczami, na co jak wróciłam do rzeczywistości.
- Co?
- Gramy o stół, jeśli oni wygrają to zostają, jeśli my, to my.
- Pewnie.- Zgodziłam się.- Ale zaraz, was jest piątka. Musi grać tylko dwójka, więc sobie wybierzcie kogo chcecie- Zaoponowałam.
- Zgoda, jak chcecie- Odparł Niall i zaczęli się namawiać, kto najlepiej gra.
- Masakra, będziemy z nimi grać o stół? Ja w sumie mogę im go oddać za free- Szepnęłam jej do ucha, tak by nie słyszeli.
- Zwariowałaś. Musimy to wygrać.- Uśmiechnęła się.
- Będzie grał Zayn i Harry. Tak w ogóle, to ja jestem Louis, to jest Liam, Niall, Harry i Zayn- Przedstawili się.
- Wiemy kim jesteście- Odpowiedziałam.
- Jestem Amy, a to Shanel- Dopowiedziała przyjaciółka spoglądając na mnie.
Gra rozpoczęła się bardzo interesująco, niestety nie dla nas, gdyż już na samym początku Zayn wbił dwie swoje bile.
- Amy, dawaj. Teraz ty- Oznajmiłam, a ta ruszyła. Usiadłam na krześle, a zaraz obok mnie zasiadł Zayn.
- Nie macie szans- Chłopak uśmiechnął się bawiąc się kijem.
- Jeszcze zobaczymy- Odpowiedziałam mu równie tym samym. Amy udało się wbić dwie bile od razu.
- Tak!
- I co? Dopiero się rozkręcamy- Oznajmiłam Zaynowi. Następnej już nie wbiła, ale i tak było dobrze. Gra z rywalizacji o stół zmieniła się w dobrą zabawę. Zaczęliśmy ogólnie rozmawiać o tym skąd jesteśmy, ile mamy lat i inne szczegóły. Oni też się przed nami otworzyli, mówiąc dlaczego tu przyjechali i tak jak powiedziała Amy chcieli odpocząć.
Co prawda tamten meczyk wygrali chłopcy, ale i tak zaproponowali byśmy z nimi zagrały. Szczerze mówiąc jakoś przeszło mi to całe „podniecenie”, że oni tu są i tak dalej. Dobrze się z nimi rozmawiało. Byli bardo zabawni i robili gorsze siary niż ja z Amy razem wzięte.
- Na serio wasi rodzice myślą, że jesteście w Jacksonville?- Spytał Niall czekając na swoją kolej.
- Tak, to był pomysł Shanel. Gdybyście ją widzieli. Dopracowywała plan ze wszystkimi szczegółami, ale i tak nie wyszedł dojazd, bo jej tata zawiózł nas do Jacksonville, potem pojechałyśmy autokarem do Georgii, a następnie STOPEM tutaj.
- Wtedy przyjechałyście późno, co was nasi ochroniarze złapali.
- To oni są od was?- Zapytałam.
- Tak, tu nie ma ogólnie ochrony, ale my musieliśmy ją mieć. Na szczęście pogadaliśmy z managerem i mamy od nich wolne. Chcemy choć raz wyjść na miasto sami, bez obecności jakichkolwiek osób z tyłu. Chcemy by było jak dawniej, choć jest ciężko.- Powiedział Louis wbijając właśnie czarną bilę do łzy.
- Tak! Wygrałyśmy!- Krzyknęłam ciesząc się razem z Amy.
- Gratulacje- Zaczęli nam bić brawa, a my się ukłoniłyśmy.
- Okay, my chyba już będziemy lecieć. Dochodzi 3, a jutro trzeba jakoś wstać na śniadanie.
- Tak, to jest okropne. Ledwo wyrabiam- Zaoponował Zayn opierając się o ścianę i ponownie spoglądając na mnie. Czułam się trochę niezręcznie, gdyż cały czas piorunował mnie dzikim spojrzeniem i to nie takim... Wiecie... Tylko takim, jakby miał mnie zaraz zabić.
- Słuchajcie, co robicie o 18?
- Nie wiem, a co?
- Dajemy tu niewielki koncert akustyczny dla ludzi z domków. Odbędzie się w tamtej Sali, potem idziemy wszyscy, znaczy kto chce na ognisko. Pieczenie kiełbasek i takie tam rzeczy. Przyjdziecie?- Zapytał Harry uśmiechając się.
- Pewnie, że tak. Na pewno będziemy- Amy również odwzajemniła uśmiech.
Pożegnaliśmy się i każdy rozszedł się do swoich domków. Okazało się, że mają centralnie obok nas. My piątkę, a oni szóstkę.
- Boże nie wierzę, że się z nimi zakumplowałyśmy. Widziałaś, jak się Harry na Ciebie patrzył i robił maślane oczka. Hah. Wydaje mi się, że to ja wygram ten zakład o to, która będzie mieć chłopaka.
- Ej, nie prawda. Znam go parę godzin. Nie napalaj się tak. Ja widziałam jak cię Zayn piorunował dzikim spojrzeniem. Masakra. Niezłe jesteśmy, dopiero co przyjechałyśmy, a już poznałyśmy fajnych ludzi- Zaczęła się śmiać, po czym padła na łóżko.
- Ta, ta, ta. Eh, coś czuje, że te wakacje bardzo dużo zmienią w naszym życiu. Dobra, idę pod prysznic.
- Teraz?
- Yhm.- Uśmiechnęłam się i poszłam do łazienki. Naprawdę cieszyłam się, że ich poznałam. W ogóle się nie pomyliłam co do ich osoby. Kiedy z nimi rozmawiałyśmy czułam się jakbyśmy gadały z normalnymi kolesiami i doszłam do wniosku, że to przecież są normalni chłopcy. Co do tego, że Harry spoglądał na Amy nie mam wątpliwości. Od razu było widać, że wpadła mu w oko. Czułe spojrzenia i uśmiechy nie świadczą tylko o uprzejmości. Możliwe, że mi się tylko wydawało, choć nie sądzę. Co do Zayna to nie byłam pewna. Faktycznie patrzył na mnie tymi swoimi brązowymi oczami, ale w taki dziwny sposób. Przeszywał mnie wzrokiem, że tak powiem. Nie rozumiałam o co mu chodziło. Jednak kiedy po raz pierwszy się do mnie uśmiechnął podczas rozmowy wszystkie moje zastanowienia znikły, a serce się uradowało. Chciałam abyśmy tylko spędzali z nimi dobrze czas, niczego więcej nie oczekuje. Czułam się niesamowicie i już nie mogę się doczekać jutrzejszego koncertu i ogniska.
***
Wiem, że miałam dodać rozdział wczoraj, ale czekałam czy może jakoś tak przybędzie więcej osób... Jednak nie. No trudno;) Chyba nie zaciekawiam tak bardzo swoimi rozdziałami... Eh... Jakoś to zniosę, ważne, że wam się chce to czytać.
Katy Belieber- dziękuje, że dodałaś mój blog do polecanych, to naprawdę miłe i bardzo ważne, by mieć dużo czytelników. by mieć dla kogo to pisać;)
Viper jak zawsze się rozpisała- Lubię to:D. I faktycznie te dni to ciężkie będziesz mieć. Mam brata w 3 gimnazjum też, ale gdy go pytam czy coś się chociaż uczył na teksty, poczytał to odpowiada" o, co. To tylko próby";) Więc no tak;)
Ogólnie to mam nadzieję, że wena powróci. W Wordzie jestem na 33 rozdziale i powoli nie wiem co mam dalej zrobić. Stanęłam w kropce... xd. Oby wena wróciła. A teraz kończę, bo widzicie która godzina? Jutro na 8 a mądra ja do północy siedzę...;) Powodzenia w szkole życzę wszystkim i czekam na wasze newsy.;)
***
Wiem, że miałam dodać rozdział wczoraj, ale czekałam czy może jakoś tak przybędzie więcej osób... Jednak nie. No trudno;) Chyba nie zaciekawiam tak bardzo swoimi rozdziałami... Eh... Jakoś to zniosę, ważne, że wam się chce to czytać.
Katy Belieber- dziękuje, że dodałaś mój blog do polecanych, to naprawdę miłe i bardzo ważne, by mieć dużo czytelników. by mieć dla kogo to pisać;)
Viper jak zawsze się rozpisała- Lubię to:D. I faktycznie te dni to ciężkie będziesz mieć. Mam brata w 3 gimnazjum też, ale gdy go pytam czy coś się chociaż uczył na teksty, poczytał to odpowiada" o, co. To tylko próby";) Więc no tak;)
Ogólnie to mam nadzieję, że wena powróci. W Wordzie jestem na 33 rozdziale i powoli nie wiem co mam dalej zrobić. Stanęłam w kropce... xd. Oby wena wróciła. A teraz kończę, bo widzicie która godzina? Jutro na 8 a mądra ja do północy siedzę...;) Powodzenia w szkole życzę wszystkim i czekam na wasze newsy.;)
Świetny rozdział! Kiedy kolejny? ;)
OdpowiedzUsuńJak w ogóle możesz sądzić, że Twoje rozdziały nie ciekawią? No ja się pytam jak?! :) Dziewczyno masz talent do pisania jakich mało. ;* Uwielbiam Twój styl pisania. ♥ Co do rozdziału to jest B-O-S-K-I !! Fajnie mi się go czytało, były zabawne momenty, ogółem bardzo fajny. ;)) Czekam na następny, również życzę powodzenia w szkole i dziękuję za informowanie mnie o nowych rozdziałach u Ciebie. ;*
OdpowiedzUsuńZajebisty :D
OdpowiedzUsuńczekam na następny i zapraszam do mnie : opowiadnieoonedirection.blogspot.com
Oesus . Swietny blog
OdpowiedzUsuńJak dobrze ze na niego wpadlam *.*
Wszystko w nim jest idealne zaczynajac od fabuly po wyglad .
Cudowne *.*
Zapraszam do mnie :))
Jej, przepraszam za to fatalne niedopatrzenie. ;/ Nie zauważyłam, że dodałaś rozdział. ;< I'm sorry. ;c Jestem na siebie naprawdę zła, gdyż zaniedbałam kilka blogów przez głupie próbne egzaminy gimnazjalne i powalone olimpiady przedmiotowe. ;c Mam nadzieję, że nie przeszkadza Ci to, iż komentuję z kilkudniowym opóźnieniem. ;* Co do rozdziału, to bardzo mi się podoba. Nawet nie wiesz, jak się śmiałam, gdy Shanel robiła z siebie idiotkę. Fajnie to wszystko opisałaś, naprawdę. ^.^ Fajnie, że chłopcy okazali się być naprawdę fajnymi chłopakami. :D Zastanawia mnie, o co chodzi z tym spojrzeniem pana Malika... ;3 Ty to wiesz, jak wzbudzić ciekawość czytelnika w taki sposób, że będzie myślał nad tym, co się wydarzy. No przynajmniej tak jest w moim przypadku. (: Podoba mi się Twój luźny i naprawdę ciekawy styl pisania. Fajne jest to, że opisujesz, iż dziewczyna naprawdę zachowywała się jak fanka, a nie zwykła dziewczyna, która "teoretycznie" nie przejmuje się obecnością chłopaków. To na blogach akurat mi się nie podoba, a u Ciebie jest zupełnie na odwrót, co bardzo mi odpowiada. ^.^ Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. ;* A i prosiłaś, abym Cię informowała o nowych rozdziałach na blogu, więc przedwczoraj pojawiła się czwórka na: http://1d-vas-happenin.blogspot.com/ z perspektywy Agnes. :) Weny. <3
OdpowiedzUsuńNie poinformowałaś mnie, więc dobrze, że tu zajrzałam. Kurde strasznie mi się podoba jak piszesz, tak potrafisz człowieka zaciekawić, a to naprawdę rzadkość. Lubię takie opowiadanie, że tak się wyrażę, przygodowe, gdzie coś się dzieje i w ogóle. Strasznie mi się podoba, serio. I skoro już tu jestem to chciałabym zaprosić cię na 4 rozdział na whisper-of-secret.blogspot.com Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziewczyno 4 rozdział a ja się czuję jak przy 100 , jest super ..... Cudowny , czekam nn :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie i liczę na komentarz
http://lolaa1881.blogspot.com/