21 marca 2013

Rozdział 25

Minęły trzy dni od naszego przyjazdu do Miami. Od tamtej pory za każdym razem unikałam Lukasa jak ognia, a kiedy się do mnie odzywał odpowiadałam krótkimi zdaniami i uciekałam szybko do pokoju. Nie wiem dlaczego tak robiłam, po prostu czułam się dziwnie mieszkając z chłopakiem w którym kiedyś  się podkochiwałam, a teraz ja mu się podobam. Bynajmniej tak było przedtem.
Siedziałam w kuchni i delektowałam się pysznym deserem stworzonym z truskawek i bitej śmietany. Mama krzątała się w salonie robiąc porządki w szafce, tata wyszedł do pracy. No tak, nigdy o jego pracy wam nie wspominałam, jednak w sumie to nic takiego. Pracuje w firmie sprzedającej różne urządzenia. Coś typu lampy naświetlające, ozomaty czy masażery dla starszych osób. Przyjeżdża do klientów, opowiada o urządzeniu, demonstruje jak to działa, a mnie aż dziwi, że ludzie takie coś kupują.
Słyszałam chłopaków, którzy grali w ogrodzie chyba w futbol.
- Jest piękna pogoda, a ty siedzisz w domu. Wyjdź gdzieś- Zaoponowała mama wchodząc do kuchni.
- Nie chce mi się.
- Plażę masz tak blisko, a z niej nie korzystasz.
- Mamo, plażę mam codziennie. Już mi się rzygać nią chce- Odparłam i wsunęłam do buzi truskawkę. Kobieta usiadła na krześle obok.
- Niech ci będzie. Powiedź mi lepiej co tam u Ciebie i Zayna. Chłopak wyjechał, jak sobie z tym radzisz?
-Jakoś daje radę.
-Nie boisz się, że no... Wiesz, chłopcy są bardzo porywczy, a jak mają miliony fanek na karku to jeszcze bardziej skłonni są robić rzeczy, których w rzeczywistości by nie chcieli.
- Ufam mu, całkowicie.
- W porządku- Odpowiedziała, a ja się uśmiechnęłam. Zastanawiałam się czy powiedzieć jej o tym, że jadę tam, by poznać jego rodziców. W końcu miałyśmy nie mieć przed sobą tajemnic.
- Mamo- Zaczęłam niepewnie.
- Hmm…?
- Bo… Wiesz, że oni teraz będą mieć odpoczynek, całe święta spędzą u siebie w domu, a Zayn mieszka w Bradford czyli jakieś pół godziny drogi od Leeds.
- No proszę, tego to mi nie powiedziałaś.
- I on chce, bym poznała jego rodziców.
- Oo, to widzę, że odważył się na poważny krok- Rzekła biorąc ode mnie szklankę.
- Trochę się tego boję, jak się im nie spodobam?
- Kochanie, ty masz się im nie spodobać?- Spytała biorąc do ust truskawkę. – Co prawda wzorem córki nie jesteś- Mówiąc to uśmiechnęła się. – Ale jestem pewna, że cię polubią.
- Mam nadzieję- Odpowiedziałam. Nagle do kuchni wparował Lukas z Joshem śmiejąc się wniebogłosy. Byli cali mokrzy, jakby dopiero co wyszli z basenu.
- A wy, co?
- Laliśmy się szlaufem, wie pani jak to odświeża.- Zaoponował z uśmiechem Lukas biorąc od mojego brata pepsi.
- Może tak, ale brudzicie mi podłogę. Będzie tu mokro, więc idźcie się wysuszyć- Rzekła mama wyganiając ich z kuchni. Ci spojrzeli na siebie dziwnym wzrokiem, a po chwili jakby czytając sobie w myślach, oby dwoje pobiegli ku mnie i chwycili za ręce i nogi. Mimo moich krzyków i wyrywania się byli silniejsi i udało im się mnie przenieść. Mama tylko się śmiała mówiąc by uważali. No pięknie, co za wspaniała rodzicielka! Wynieśli mnie przed dom i postawili, jednak Lukas z całej siły objął mnie od tyłu, a Josh przygotowywał węża.
- Jak to zrobisz to dostaniesz!- Krzyknęłam ponownie się wyrywając, lecz Lukas był o wiele silniejszy.
- Dalej!- Mówił z uśmiechem na twarzy, a Josh go posłuchał i po niecałej minucie byłam mokra aż do suchej nitki. Tym razem walnęłam blondyna z bara i mnie wypuścił.
- Czy wyście oszaleli?
- Przecież jest gorąco.
- To, co! Jak mogliście mnie tak oblać- Syknęłam spoglądając na szlaufa, którego trzymał mój brat. Bez zastanowienia wyrwałam mu go z rąk i stałam z nim jakbym mierzyła do nich z pistoletu. Ci jak przestępcy złapani na gorącym uczynku unieśli ręce w górę.
- Ej, spokojnie. Może porozmawiamy.
- O nie. Żadnych rozmów- Uśmiechnęłam się szyderczo, po czym nacisnęłam przycisk uwalniający wodę. Zaczęłam się głośno śmiać widząc ich miny, kiedy starali się do mnie podejść, lecz strumień wody był tak silny, że nie dawali rady i się wycofali wbiegając do domu. Wyłączyłam węża chuchając w otwór jakbym właśnie strzeliła z pistoletu do ofiary.
- Czemu jesteś mokra?- Usłyszałam za sobą głos Amy dlatego się odwróciłam spoglądając na jej mega zdziwioną minę.
- Chłopcy mnie oblali, to postanowiłam, że się odwdzięczę i zrobiłam im to samo, tyle że oni wcześniej też byli mokrzy, ale przynajmniej oberwali. Ze mną nie ma żartów- Zaśmiałam się odkładając szlaufa.
- Yhm…. To idź się wysusz, a ja tu na Ciebie poczekam i pójdziemy gdzieś.
- Gdzie?
- Nie wiem. Na plaże czy coś- Oznajmiła siadając na ławce na tarasie.
- Okay. Zaraz wracam- Odparłam i poszłam do domu się wysuszyć. W salonie zobaczyłam pół nagiego Lukasa, który na sobie miał tylko biały ręcznik przewiązany w pasie po nogi. Wyglądał niesamowicie. Widać, że pakował i ćwiczył, gdyż kaloryfer miał już spory. Musiałam, jednak przestać się na niego gapić, bo by sobie coś pomyślał.
- Dzięki za schłodzenie- Uśmiechnął się drugim ręcznikiem czochrając swoje blond włoski.
- Ta, ja też- Odpowiedziałam i popędziłam na górę, by zabrać jakieś suche rzeczy, po czym znowu zeszłam na dół zmykając szybko do łazienki.
Kiedy wyszłam z niej od razu wróciłam do przyjaciółki, która o dziwo rozmawiała przez telefon, a Josh z Lukasem stali nad nią i o czymś zawzięcie dyskutowali.
- Shan, wiedziałaś, że polecimy prywatnym samolotem?- Spytał młodszy brat podekscytowany. Spojrzałam na niego ze zdziwioną miną, a potem na Amy, która właśnie wyłączyła komórkę.
- Wasi chłopcy to mają kupę kasy, skoro chcą wam ufundować lot- Zaoponował Lukas siadając obok Amy.
- Skąd oni o tym wiedzą?- Spytałam dziewczynę.
- Usłyszeli jak rozmawiałam z Harrym. Wszystko już jest załatwione- Odpowiedziała trochę skruszona.
- I Harry o nich wie?
Pokiwała głową. Jeżeli on o nich wie, to Zayn również się dowie…
- Idziemy na tą plażę?
- No pewnie. To pa- Krzyknęła, kiedy ją pociągnęłam za rękę.

Siedziałyśmy już na ręcznikach. Ściągnęłam tylko koszulkę i zostałam w samej górze od stroju i krótkich spodenkach. Pogoda bardzo dopisywała i aż pragnęłam wskoczyć do wody, jednak kiedy miałam zamiar wstać, by ściągnąć spodenki usłyszałam dźwięk komórki.
Wyświetlacz wskazywał, że dzwoni Zayn… Pewnie już wie.
- To Zayn.
- No to odbierz.
- I co mu powiem?
- No odbieraj- Sama włączyła zieloną słuchawkę i przyłożyła mi głośnik do ucha.
Usłyszałam jego głos, który brzmiał zupełnie inaczej, kiedy do mnie dzwonił.
- Cześć Zayn- Wymamrotałam.
- To prawda?
- Co?
- Z tym Lukasem? Harry powiedział, że leci z wami.
- No, w sumie tak. Rodzice tylko dzięki niemu się zgodzili, ale ej. Każdy ma swój pokój.
- Swój pokój? To on będzie z wami mieszkał!?- Zapytał, a właściwie to krzyknął mi do słuchawki.
- Przestaniesz krzyczeć.
- Nie krzyczę. Mówię głośno byś usłyszała- Yhm… Ta jasne.- Pomyślałam.
- Właśnie, że nie.
- No wiesz, gdybyś ty się dowiedziała, że będę przez półtora miesiąca mieszkał z laską, która kiedyś na mnie leciała lub może wciąż leci to też byś się wkurzyła.
- Cały czas muszę się przyglądać Tobie i Twoim fanką jak cię całują i przytulają, ale nic nie mówię bo ci ufam! Poza tym zapomniałeś już jak tańczyłeś z Seleną? Co ja wtedy musiałam czuć, jak ją tak obmacywałeś.
- To jest co innego.
- To, co. Lukas to mój przyjaciel i nikt więcej. Zaufaj mi.
- Ufam, to jemu nie ufam. Jestem...
- Zayn- Przerwałam mu. Nie chciałam się z nim kłócić, a zwłaszcza teraz i to przez telefon.
- No dobrze. Przepraszam, że tak wybuchłem.
- Okay. Czyli, co? Mogą z nami lecieć?- Spytałam.
- Twój brat spoko, ale on będzie moim dłużnikiem- Odpowiedział. Czułam, że się już uśmiecha.
- Nie ma sprawy. Amy wam wszystko powiedziała?
- Tak.
- To świetnie.- Powiedziałam, kiedy w tle usłyszałam trzask, jakby coś szklanego upadło na ziemię, a potem krzyki chłopaków.
- Co się stało?
- Harry się stał- Zaśmiał się do słuchawki. – Muszę kończyć.
- Okay. Pa- Powiedziałam, po czym się rozłączyłam.
- Wow. Opanowałaś sytuację, a już byście się mieli pokłócić- Zaoponowała przyjaciółka z uśmiechem na twarzy. Popatrzyłam na nią srogim spojrzeniem, a ta tylko przymrużyła oczy i padła plackiem na ręcznik.

***

Siedziałam na tarasie z kubkiem herbaty i patrzyłam na gwieździste niebo i pełnię księżyca. Uwielbiałam patrzeć w gwiazdy i wymyślać co mi przypominają lub szukać, która wyszła pierwsza. Dochodziła 23:00, ale jakoś nie chciało mi się wchodzić do domu. Nagle niespodziewanie zza drzwi wyłonił się blondyn z uśmiechem na twarzy.
- Mogę się dosiąść?- Spytał podchodząc o krok bliżej. Pokiwałam głową, a ten momentalnie cupnął obok mnie na schodkach.
- Wiesz. Domyślam się, że twój chłopak nie jest zadowolony z tego, że będę mieszkał razem z wami- Zaczął po krótkiej ciszy.
- Nie, czemu? Nic takiego nie mówił- Skłamałam.
- Nie jest zły, ani nic?
- Ufa mi, poza tym jesteśmy tylko przyjaciółmi i on o tym wie.
 - No tak. Masz rację- Odparł. - Mogę mieć do Ciebie pytanie?
- Pytaj- Odpowiedziałam bez namysłu.
- Czemu byłaś zła, kiedy mnie zobaczyłaś? W ogóle jak tu przyjechałem unikałaś mnie przez parę dni.- No to pięknie. Co mam mu powiedzieć?
- Byłam zdziwiona, ale nie zła. Trochę podenerwowana, ale nie zła. Bo wiesz… Myślałam…- Zacięłam się nie potrafiąc dobrać słów.
- Jeśli chodzi ci o to, co mówiłem przed wyjazdem do Kanady to możesz się nie martwić. Wiem, że masz chłopaka i nie zmienię tego- Odparł. Cieszyłam się i miałam teraz pewność, że Lukas nic już do mnie nie czuje.
- Przepraszam, że byłam dla Ciebie taka…
- Szorstka?
- Można to tak nazwać- Odparłam. Ukradkiem na niego spojrzałam, a ten patrzył w niebo z uśmiechem na twarzy.
- Dziękuje. Mam nadzieję, że damy radę przeżyć tam te półtora miesiąca.
- No weź. Nie będzie tak źle i na pewno sobie poradzimy- Odpowiedział tym razem spoglądając na mnie.
- Mam nadzieję. Okay, idę spać bo jestem trochę zmęczona- Rzekłam wstając z miejsca.- Idziesz?
- Jeszcze trochę tu posiedzę.
- W takim razie dobranoc.
- Dobranoc.- Odparłam, po czym ruszyłam do domu rozmyślając o wyjeździe do Londynu.
***
Czeeeść;) Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał. Taki w sumie nijaki, co nie? I znowu zaniedbałam bloga, bo ani nie komentuje opowiadań. Czytać czytam, ale no... Nwm sama. Nie mam czasu i w ogóle. Mam nadzieję, że nie zrazicie się do mnie... Kończe, bo późna pora, czas iść spać;) Dziękuje, że ze mną jesteście. Co prawda dużo osób się chyba posypało. 5 komentarzy tylko było, kiedyś z 20... Ale no trudno. Bywa;) Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze czyta. Jakoś już nie mam ochoty by prowadzić bloga... Opowiadanie skończyłam, będę dodawać rozdziały, o ile ktoś go będzie czytał, ale na razie przestaję informować. Chcę zobaczyć czy ktoś będzie tu wchodził czy coś. Okay, lecę spać;** Dobranoc;)

6 komentarzy:

  1. Rozdział jak zwykle REWELACYJNY :)
    To dobrze że Lukas już nic nie czuje do Shan :D
    Ja zaglądam tu każdego dnia i zaglądać zawsze będę :D
    Życzę udanego koncertu Justina Biebera :P
    Pozdrawiam,życzę dużo weny i czekam na następny ♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział nieziemski :)
    Przepraszam, ze nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, ale jakoś mi się zapomniało... przepraszam <3
    Ja tak samo jak moja siostra zaglądam tu każdego dnia z nadzieją, że coś dodałaś :)
    Pozdrawiam i czekam na następny :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siostry:) Fajnie, że siostry czytają moją książkę. Hah, możecie komentować, co się działo;) I dziękuje wam za miłe słowa!!:**

      Usuń
  3. super i pisz dalej

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski:) Całe szczęście że nie pokłóciła się z Zaynem uff :)
    Czekam na następny, pozdrawiam Asiek :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Trafiłam tu przez kompletny przypadek. I wiesz co? Bardzo się z tego cieszę. Piszesz naprawdę fantastycznie. Gratuluję i zazdroszczę talentu. Czekam na następny rozdział z niecierpliwością.
    Zapraszał do mnie-- meandonedirection-julia.blogspot.com

    Od dzisiaj twoja wierna czytelniczka
    Julia xx

    OdpowiedzUsuń