1 kwietnia 2013

Rozdział 27

Obudziłam się następnego dnia rano, kiedy usłyszałam głośną muzykę dochodzącą z parteru. Aha, moi nowi lokatorzy już powstawali, a teraz świętują w najlepsze i nawet nie raczyli mnie obudzić, bym do nich dołączyła. Poszperałam w mojej nowej garderobie i wyciągnęłam z niej czarne rurki oraz niebieską bluzkę z krótkim rękawkiem. Założyłam na siebie owe rzeczy, włosy spięłam w koka, a na twarz naniosłam lekki makijaż. Zeszłam na dół i ujrzałam Lukasa, Josha i Amy, którzy nakrywali na stół talerze, oraz koszyk z pachnącym chlebem i bułeczkami wraz z talerzykiem z różnymi produktami do chleba. Chodzili bujając się w rytm muzyki, a niekiedy nawet się obracali. Uśmiechnęłam się i podeszłam do nich.
- Hej, zobaczcie kto wstał. Moja cudowna siostrzyczka- Oznajmił Josh trochę ściszając muzykę.
- Cudowna siostrzyczka?- Spytałam zdziwiona.- Co ci się dzieje?
- Nic. Po prostu jestem mega nakręcony, że jutro zaczynam treningi i mieszkam sam bez rodziców.- Odpowiedział i rozsunął mi krzesło, bym usiadła do stołu. To samo zrobił Amy, a następnie sam usiadł na przeciwko mnie obok Lukasa.
- Śniadanie wygląda smakowicie- Zaoponowałam patrząc na to wszystko.
- Ktoś chce herbaty?- Spytała Amy z uśmiechem na twarzy. Spoglądałam na nich, na ich wesołe buźki i nie mogłam uwierzyć, że tu jestem. W Europie z tymi osobami.
Po śniadaniu usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Wszyscy zdziwieni od razu rzucili się do otwarcia. W progu stanęła starsza kobieta w bujnych blond lokach i okularami na nosie. Miała na sobie żółtą sukienkę w zielone kwiatki i powiem szczerze, że niezbyt ten strój mi się spodobał, ale co kto woli.
- Cześć. To wy musicie być tymczasowymi lokatorami domu mojej przyjaciółki. Nazywam się Helga Nastreet- Uśmiechnęła się przyjaźnie, jednak jej imię mnie trochę przeraziło. Helga- kojarzy mi się to z ogromną laską, która albo znęca się nad dzieciakami albo podnosi ciężary, jednak ona wydawała się być całkiem sympatyczna. – Lukas. Ależ ty wyrosłeś, nawet cię nie poznałam- Dodała po chwili spoglądając na blondyna.
- Może trochę. To są moi przyjaciele. Shanel, Amy i Josh- Przedstawił nas sobie.
- Miło mi was poznać. Mam dopilnować, żebyście nie rozwalili domu, ale myślę, że będzie w porządku. Prawda?- Zapytała.
- Naturalnie. Wszystko mamy pod kontrolą, a jakby się coś działo to będziemy panią informować- Odpowiedział jej Lukas całkiem spokojnie.
- No to dobrze. W takim razie uciekam, ale tak czy siak będę tu zaglądać co jakiś czas- Rzekła również z uśmiechem. Pożegnała się, po czym ona poszła, a my zamknęliśmy drzwi.
- Całkiem miła.
- Jest spoko, a zmieniając temat. Może przeszłybyście się na miasto? Pozwiedzacie wszystko, mają tu duże centrum handlowe- Zaproponował Lukas.
- Świetnie. Daleko stąd do centrum?- Spytała Amy ucieszona.
- Nie. Jakieś piętnaście minut na nogach. Za zakrętem jest przystanek autobusowy, więc możecie też podjechać- Odparł opierając się o drzwi.
- A czemu wy nie idziecie?
- No, my posprzątamy po śniadaniu…
- Dobra, mnie to pasi- Przerwała mu Amy zakładając na siebie kurtkę. Coś mi tu nie pasowało, widziałam po Joshu, że coś kombinują, ale właściwie chciałam pozwiedzać miasto, więc odpuściłam.
- Okay, wrócimy później, obiad zjemy na mieście- Zaoponowała dziewczyna i pociągnęła mnie za rękę wychodząc na zewnątrz. Na dworze było chłodno, gdyż termometr przy domu wskazywał tylko sześć stopni Celsjusza. Zayn wspominał, bym wzięła sobie ciepłe ubrania, gdyż tutaj kiedy jest zima, to naprawdę jest zimno i pada śnieg, nie to co u nas. Nigdy jeszcze nie widziałam śniegu na żywo. Cały czas mieszkałam w Kalifornii, a tam nawet święta są słoneczne, więc mam nadzieję, że wkrótce zobaczę biały puch. Szłyśmy cały czas prosto naszą ulicą Park Row kierując się do centrum.
- Ciekawe czemu chłopcy z nami nie poszli.
- Dziwisz się im? Oni wiedzą, że centrum handlowe + dziewczyny = Mania zakupów i łażenia godzinami, więc pewnie temu woleli zostać w domu- Zaoponowała przyjaciółka, kiedy obok nas przechodziło trzech dosyć przystojnych kolesi mniej więcej w naszym wieku albo nawet starsi.
- Widziałaś ich? Mrr- Zaśmiała się oglądając się za siebie.
- No, nieźli byli.- Uśmiechnęłam się idąc dalej.
W końcu wyszłyśmy z naszej ulicy, która kończyła się skrzyżowaniem. Zaczęły się ulice po których jeździły już samochody, w oddali spostrzegłam większy kwadratowy budynek z mnóstwem okien.
- To chyba tam- Wskazałam jej miejsce.
- No faktycznie. Chodź. Całkiem blisko- Rzekła przechodząc przez ulicę.
Ruch na mieście był spory, choć nie taki jak w Miami. Doszłyśmy do głównego centrum handlowego w Leeds. Pod budynkiem stała grupka chłopaków, którzy palili papierosy, a w ręku trzymali wszyscy puszki z piwami. Kilkoro z nich było już nieźle chyconych, gdyż nie potrafili ustać na własnych nogach.
- Masakra- Powiedziałam jednym słowem przechodząc obok nich, a Amy się ze mną zgodziła. Wnętrze było bardzo ładne, a sklepy ciągnęły się po lewej oraz prawej stronie jak i pewnie na wyższych piętrach. Było tego mnóstwo począwszy od sklepów z butami i odzieżą aż po fryzjerów i kosmetyczek. Zaczęłyśmy chodzić po różnych sklepach odzieżowych przymierzając różne ubrania oraz buty. Świetnie się bawiłyśmy, choć byłam już trochę zmęczona.
- Pamiętasz jak mówiłaś, że zaczynamy od nowa? Nowy początek, nowy start i te sprawy?- Spytała przyjaciółka patrząc na fryzjera.
- Yhm.
- Chyba wpadłam na pewien pomysł. Zacznijmy zmiany od naszego wyglądu- Odpowiedziała i ruszyła ciągnąc mnie w stronę fryzjera.
- Ale, że co?- Zatrzymałam ją.
- Zacznijmy od tego. Mówiłaś, że chciałaś coś zrobić z fryzurą, to mamy okazję, no chodź- Ponownie ruszyła. W sumie miała rację, chciałam coś zrobić z włosami, choć do końca nie wiedziałam co. W środku zastałyśmy dwie blondynki, które zajmowały się swoimi klientkami, a dwie stały przy kasie rozmawiając. Zastanawiałam się czy mnie czasem nie przerobią na blondynkę, skoro niema tu żadnej brunetki. Kiedy nas zobaczyły szybkim ruchem obeszły blat i były przy nas.
- Dzień dobry, w czym możemy pomóc?- Spytała niższa i raczej młodsza dziewczyna z krótkimi włosami.
- Chciałybyśmy zrobić coś z naszymi włosami, choć do końca nie wiemy co i liczymy, że nam panie pomogą- Uśmiechnęła się do kobiet dotykając swoich końcówek.
- No, no. Proszę siadajcie, zaraz się wami zajmiemy- Odpowiedziała jej druga nieco starsza dziewczyna. Uczyniłyśmy to, co nam kazały. Mną zajęła się długowłosa, starsza i miło wyglądająca dziewczyna.
- Dobrze, czyli nie wiesz co byś chciała z nimi zrobić?- Spytała dotykając moich włosów.
- Nie bardzo. Zastanawiałam się nad cieniowaniem albo pazurkami…
- To może zrobimy blond balejaż na twoich włosach. Cieniowanie i pazurki to świetny pomysł. Więc co ty na to?
- Chyba może być. Zdaje się na panią.
- No to zaczynamy- Odparła, po czym zajęła się moimi włosami. W radiu leciała piosenka Mario ”Let me love you”, od razu przypomniała mi się wersja nagrana przez Zayna. Zastanawiałam się czy naprawdę o to chodziło mu w tej piosence. Czy wyznawał mi przez nią miłość? Nim się obejrzałam kobieta już suszyła włosy i je rozczesywała. Te dwie godziny minęły niewyobrażalnie szybko i już nie mogłam się doczekać, by zobaczyć swoją nową fryzurę. Lustro było zasłonięte, gdyż chciałam zobaczyć efekt końcowy dopiero, gdy już wszystko zostanie całkowicie zakończone. 
- Okay. Gotowa?- Spytała.
- Tak- Wypowiedziawszy te słowa blondynka odsłoniła lustro, a ja ujrzałam całkiem inną dziewczynę. Naprawdę fryzura mnie zmieniła, wyglądałam doroślej. Najważniejsze jest to, że bardzo mi się spodobało to, co zobaczyłam.
- Dziękuje. Jest świetnie- Uśmiechnęłam się dotykając końcówek. Młodsza kobieta odsłoniła parawan, gdyż byłyśmy oddzielone i zobaczyłam fryzurkę Amy. Dziewczyna miała mocno wycieniowane włosy, jednak nie zaszalała. Tak czy siak bardzo mi się podobało.
- Wow, wyglądasz… - Uśmiechnęła się kiwając głową.
- Ty też wyglądasz całkiem Wow- Odpowiedziałam. – Naprawdę dziękujemy.
- Nie ma sprawy- Odpowiedziała młodsza. Cena była spora mimo, że kobiety ją nieco zniżyły. Na szczęście miałyśmy wystarczająco gotówki.
- Jest niesamowicie. Idziemy na jakieś lody?- Spytała.
- Jak będą to czemu nie.- Rzekłam i ruszyłyśmy szczęśliwe poszukać jakiejś restauracji w środku centrum handlowego. Na piętrze były same restauracje, KFC czy Mc Donalds. Weszłyśmy do Mc. Donalda i kupiłyśmy lody oraz longera z frytkami, , po czym usiadłyśmy do stolika. Nie wierze, że prawie osiem godzin spędziłyśmy w galerii handlowej. Gdy zerknęłam na wyświetlacz telefonu wskazywała godzinę 19.
- Jezus, już tak późno.
- No fakt. Wracajmy do domu- Odpowiedziała po skończonym posiłku. Zgodziłam się z nią i razem ruszyłyśmy do wyjścia. Na dworze było jeszcze zimniej niż wcześniej, pizgało jak nie wiem, a słońce zmieniło się z księżycem. Ciężko mi będzie się przyzwyczaić do tego chłodu i do tego, że tak szybko zachodzi słońce. Wchodząc na naszą ulicę spostrzegłam grupkę osób, którzy szli również w naszym kierunku z czteropakami w ręce.
- Oho, gdzieś tu chyba biba będzie- Zaoponowałam, jednak dziewczyny obok mnie nie było. Odwracając się ujrzałam ją wpatrzoną w latarnię, a raczej jakąś ulotkę na niej przyklejoną.
- Nie uwierzysz- Powiedziała.
Podeszłam do niej i również przeczytałam to, co na niej napisane.
- Impreza? U nas? No ja ich zabiję chyba.
- Nieźle to wymyślili.
- Temu chcieli się nas pozbyć. Wiedziałam, że coś kombinują, ale żeby imprezę robić? No to pojechali teraz.
- Daj spokój. Może być fajnie. Lukas zna tu trochę ludzi, więc nie sprowadzi nieznajomych.
- Jak chcesz- Wzruszyłam ramionami i zaczęłam iść w kierunku domu, a Amy mnie dogoniła.
Kiedy dochodziłyśmy do domu już słyszałam dudniącą muzykę na fula. Bałam się wejść do środka, gdyż już przed drzwiami stało kilkoro ludzi z plastikowymi kubkami w ręku. Otworzyłam drzwi  i w środku ujrzałam masę nieznajomych. Niektórzy tańczyli w rytm muzyki, inni zaś siedzieli czy stali rozmawiając, paląc papierosy lub pijąc. W kuchni dostrzegłam Lukasa i Josha wraz z kilkoma dziewczynami i chłopakami, którzy grali chyba w pokera. Amy pociągnęła mnie za rękę idąc w stronę chłopaków. Kiedy nas zobaczyli uśmiechnęli się szyderczo.
- Chodźcie na chwilę i to już!- Niemal krzyknęłam i ruszyłam na taras. Po paru minutach wszyscy do mnie dołączyli.
- Co wy odwalacie?
- Urządziliśmy imprezę powitalną- Odpowiedział Lukas.
- Imprezę? A jak ktoś wezwie policję? Co powie Helga?
- Jest dopiero ósma godzina, poinformowaliśmy sąsiadów o przyjęciu, a nasza sąsiadka wróci dopiero jutro, bo gdzieś tam musiała pojechać. Daj spokój i wyluzuj Nel. Pobawmy się- Odpowiedział spokojnie blondyn.
- Ma rację Shan. Odpuść trochę i chodź się pobawić. Tu są niesamowite laski. Poza tym hej, byłyście u fryzjera?- Spytał Josh zerkając na nasze włosy.
- Ładnie, co nie?
- Super- Odpowiedział Amy.
- Dasz nam się pobawić?- Zapytał Lukas. – I naprawdę wyglądacie niesamowicie- Dodał z uśmiechem.
- Niech wam będzie- Rzekłam po dłuższym czasie biorąc od niego kubeczek z alkoholem.
- To idziemy się pobawić!- Krzyknęła Amy i wszyscy ruszyliśmy do środka. Ja udałam się na górę do swojego pokoju, kiedy otworzyłam drzwi nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Na moim łóżku leżały pół nagie osoby obściskując się.
- Hej! Znajdź sobie własny pokój!- Krzyknął szatyn, a brunetka zasłoniła się kołdrą.
- To jest mój pokój! A teraz stąd zjeżdżajcie!. Mieszkam tu- Powiedziałam donośnie. Spojrzeli na siebie z dziwną miną, po czym dałam im chwilę, by mogli się ubrać w zwyczajne ubrania i po paru minutach wyszli.
- Boże, co za ludzie. W moim łóżku robić takie rzeczy- Powiedziałam do siebie siadając w miejscu, w którym siedzieli przedtem oni. Wieża grała bardzo głośno, szumiało mi w uszach jak nie wiem. Nie miałam ochoty na jakąkolwiek zabawę, jakoś tak po prostu nie chciałam.
Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, więc postanowiłam, że zadzwonię do Zayna. Odebrał po sygnale.
- Hej Zayn. Co słychać?
- Wszystko gra. Czekamy na samolot, a u Ciebie? Co tam tak głośno?
- No… Mamy małe przyjęcie. Lukas z Joshem je urządzili. Siedzę w pokoju, ale i tak jest głośno.
- Impreza? Mhm…
- A kiedy będziecie?- Spytałam szybko zmieniając temat.
- Wcześnie rano. Jak chcesz to mogę wpaść jakoś tak koło 14.
- Byłoby fajnie.
- No, powiedziałem też mamie, że przyjdziesz do nas w Sobotę.
- Tak wcześnie? No, ja nie wiem. Dopiero co przyjechałeś, oni chcą się nacieszyć tobą i w ogóle.
- Daj spokój Shan. Okay, lecę bo zaraz lecę- Zaśmiał się do głośnika.
- Nie ma sprawy. Aha. Nasz adres to Park Row 19. Zdębiejesz jak zobaczysz mieszkanie.
- Dobra, przyjdę. To pa. Słodkich snów- Zaoponował i się wyłączył. Położyłam telefon na łóżko i myślałam co by tu porobić. Wypiłam już kubek, który wzięłam Lukasowi, a napiłabym się jeszcze, więc zdecydowałam, że pójdę po jeszcze. Zamknęłam pokój na klucz i zeszłam na dół. W domu strasznie śmierdziało papierosami i alkoholem. No, dlaczego nie mogli palić na zewnątrz? Spostrzegłam Amy siedzącą na kanapie z Lukasem, Joshem, dwoma dziewczynami i jeszcze jakimś kolesiem, który miał rękę za jej głową. Od razu tam pognałam.
- Ej koleś. Łapy przy sobie- Zaoponowałam biorąc mu ją.
- Taa, ludzie poznajcie Shanel. Shanel, to są ludzie- Rzekł Lukas upijając łyka kolejnego kubka.
- Amy...
- Przecież nic nie robiłam- Dłonie uniosła ukazując niewinność, po czym ja wcisnęłam się obok. Przesiedziałam z nimi parę godzin i nawet dobrze się bawiłam. Potem odpuściłam i sięgałam po alkohol kilka razy, jednak nie tak, by się schlać jak pies. Było już grubo po północy, a wszyscy wciąż świetnie się bawili. Muzyka grała bardzo głośno, co niestety przyniosło spore kłopoty. W oknie ujrzałam migające się czerwono- niebieskie światła, a po chwili już w drzwiach stało dwóch policjantów w mundurach. Jeden niższy, nieco grubszy, drugi natomiast wysoki i umięśniony.
- Lukas!- Krzyknęłam wskazując na mężczyzn w domu. Chłopak automatycznie zerwał się na nogi i uciszył muzykę. Wszyscy nagle zamilkli i stali nieruchomo jakby nie wiedząc co zrobić. Po chwili zrobiło się straszne zamieszanie i ludzie zaczęli uciekać tarasem w stronę swoich domów. Została tylko nasza czwórka.
- Co tu się wyrabia? Jest już dawno po ciszy nocnej, sąsiedzi skarżą się na hałasy, a wy dalej imprezujecie. Lukas, wytłumaczysz mi to?- Spytał ten umięśniony. On zna Lukasa? No, proszę
- Wujku, to nie tak jak myślisz. Po prostu… Amy ma urodziny i świętowaliśmy jej osiemnastkę. Wiesz jak to jest.
- Ale dlaczego nie możecie zrobić zwykłego przyjęcia? Gdybyś nie był moim bratankiem wsadziłbym was za kratki za zakłócanie porządku do czasu przyjazdu rodziców- Zaoponował.
- Przepraszamy. To się więcej nie powtórzy…- Dopowiedziała Amy. Obydwoje spojrzeli na siebie, a potem na wygląd mieszkania. No tak, nie wyglądało tu za dobrze.
- Ostatni raz cię kryje Lukas. Więcej tego nie zrobię, więc koniec z imprezami.- Rzekł. – Macie tu posprzątać, przyjdę jutro i zobaczę czy jest czysto.- Powiedział, po czym obydwoje wyszli.
- I tyle? Zero mandatu, kajdanek, nic? Tak po prostu wyszli?- Spytał Josh.
- No ba. Nie chce, by nasze nazwisko było zhańbione czy coś.
- Ale tak nie wolno.
- To, co.
- Strasznie dużą masz tą rodzinkę. Wujek trener, policjant. Masakra.
- Wiem- Odpowiedział z uśmiechem.- Chodźmy spać. Jutro posprzątamy.
- Racja, jestem wykończona- Wszyscy się zgodziliśmy i pozostawiając otwarte okna ruszyliśmy na górę. Przyznam, że też wszystkie mięśnie mnie bolały i marzyłam tylko o łóżku, dlatego nawet nie chciało mi się przebierać do pidżamy. Zasnęłam w mgnieniu oka.
***
Cześć kochani! Witam was z nowym rozdziałem, który.... No, był lekki. Taa, wiem. Znowu lekki, nie było Zayna ani żadnego członka zespołu. Musicie jeszcze chwilę poczekać. Do następnego:) Dzisiaj prima aprilis. Miałam wam zrobić jakiś żart, ale odpuściłam. I wiecie co? Macie rację, nie zawieszę bloga. Patrzę na statystykę, która według mnie jest całkiem niezła. 15 tyś. Dla mnie to naprawdę dużo! I wam dziękuje, za to, że tak ciepło pisaliście, bym nie zawieszała bloga. To naprawdę wiele dla mnie znaczy. Czasami mam taką zamułę... Ale ja po prostu chce wiedzieć czy jestem dobra w tym, co pisze. Czekam na opinię, a dostaje tylko" Świetnie piszesz, zapraszam do mnie". Wiecie o co mi chodzi, prawda? Chciałabym poznać szczerą opinię. Co się nie podobało, co się podobało. Miałam się nie rozpisywać. Okay. Rozdziały będę dodawać częściej. Tak co 3-4 dni;). Dziękuje wszystkim;** I wesołych świąt;**

7 komentarzy:

  1. Dziękuje, że nie zawieszasz bloga! Ja cię 100% rozumiem i stąd z całego serca pragnę cię przeprosić. Nie zawsze komentuje tego bloga... Przyznam: Kilka razy tylko skomentowałam, ale czytam i codziennie na niego wchodzę, by sprawdzić czy dodałaś coś nowego! Nigdy nie mam czasu, by skomentować co mi się podobało, a co nie. Musiałabym chyba na 2 komentarze pisać, by coś tu napisać:D. Nikuś, przepraszam,. wybaczysz mi?
    Rozdział ogromnie mi się podoba! Faktycznie spodziewałam się już Zayna... :D Ale no, ważne, że coś się wydarzyło, bo w końcu urządzili sobie imprezę! Ten Lukas to prze koleś jest! Urządził imprezę, przyszła policja i nic. Zero mandatu za zakłócanie porządku:D A Shanel też dobra... Najpierw nie, nie. Ja się nie chce bawić, a potem waliła w kocioł równo- jakby to powiedziała moja koleżanka:D Nie mogę się doczekać, co się wydarzy, kiedy już Zayn przyjedzie. I tego poznania rodziców... Będzie na pewno ciekawie!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że nie zawieszasz! Rozdział no niestety bez Zayna znowu:D Ja go już chce! Mnie podobają się Twoje rozdziały. Nawet jeśli nic się nie dzieje.
    Piszesz je z lekkością, tak łatwo się je czyta i przede wszystkim przyjemnie.
    Mogę wcielić się w główną bohaterkę i to jest najlepsze. Potrafię odczuć jej wszystkie emocje! Dziękuje ci za to kochana! Do następnego;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział był rewelacyjny :)) Ale im się upiekło z tą policją :D
    Cieszę się że nie zawieszasz bloga i że będziesz dodawała rozdziały częściej ♥
    Pozdrawiam i życzę dużo weny :DD

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początku chcę Ciebie BARDZO PRZEPROSIĆ, ŻE NIE DODAŁAM KOMENTARZU POD POPRZEDNIM ROZDZIAŁEM :(( Przepraszam :)) Mam nadzieję, że mi wybaczysz :) haha. Jesteś świetna w pisaniu :)
    Myślałam, że w tym rozdziale pojawi się Zayn, ale trudno, bo i tak rozdział jest znakomity :) Świetna długość i w ogóle :)
    Bardzo się cieszę, że postanowiłaś nie zawieszać bloga... i z dodawania częściej rozdziałów:) Już nie mogę się doczekać :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty rozdział:) Odetchnęłam z ulgą kiedy powiedziałaś że nie zawieszasz bloga, już się bałam że nie przeczytam więcej o ich życiu a to było by straszne:( No ale na szczęście się opamiętałaś.
    Jak to dobrze mieć w rodzinie policjanta, coś o tym wiem :D hihi
    Już nie mogę się doczekać następnego i chłopaków :P Pozdrawiam Asiek ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Też mi ulżyło i to nawet nie wiesz jak bardzo! Jesteś dobra w tym, co robisz i nie zmarnuj tego kochana!!:) Jak widzisz uwielbiamy to opowiadanie! Ja i wszyscy na górze:) Może i masz mało komentarzy, ale nawet dla tych kilku osób je pisz! Nie zwątp w siebie. Rozdział dobry, nie powala, ale wiem, że to tylko cisza przed burzą:D Impreza... Za niedługo przyjeżdża 1D;) Poczekamy;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Naprawdę jesteś dla mnie wzorem do naśladowania. Nie chodzi tylko o samo pisanie czy robienie filmików(które świetnie ci wychodzą). Chodzi o to jaki masz kontakt z czytelniczkami. O to co piszesz pod rozdziałem. Opowiadasz nam o swoich odczuciach, emocjach. Pamiętam jak jeszcze na poprzednich blogach również tak pisałaś. Wiedziałam, że masz problemy, ale zawsze mówiłaś, że trzeba myśleć pozytywnie, choć bywało niekiedy bardzo ciężko. Dziękuje ci za to!:** Za rozmowy:) Cieszę się, że nie zawieszasz bloga. Popełniłabyś chyba największy błąd! Rozdział świetny i wiem, że tak jak napisał ktoś u góry będzie prawdziwa bomba i tylko na nią czekam. Zawsze tak robisz:) Na początku jest słodko, a potem bam. I coś się wydarza;)

    OdpowiedzUsuń