- To on.
No to idź i baw się dobrze- Uśmiechnęła się brunetka klepiąc mnie po ramieniu.
- Na
pewno dobrze wyglądam?
- Tak,
jestem przekonana, że im się spodobasz- Popchnęła mnie do wyjścia. Założyłam
jeszcze na to biały sweterek, abym nie zmarzła, gdy będę wracać. Kiedy
zeszłam na dół zobaczyłam mojego chłopaka rozmawiającego z Lukasem. Nie słyszałam,
o czym tak namiętnie dyskutowali, ale kiedy tylko mnie zobaczyli przerwali
pogawędkę.
-
Ślicznie wyglądasz- Oznajmił Zayn, kiedy byłam już przy jego boku.
-
Dziękuje. To, co? Idziemy?- Spytałam.
- No
pewnie- Chwycił mnie za rękę otwierając jednocześnie drzwi.
- Baw się
dobrze!- Krzyknęła jeszcze Amy, po czym usłyszałam jak zaczęła coś mówić do
blondyna, ale nie dosłyszałam, gdyż drzwi się zatrzasnęły. Dopiero teraz
zwróciłam uwagę na ubiór ciemnookiego chłopaka. Miał na sobie niebieski T-shirt, na to szarą, luźną koszulę i jasne spodnie. Wyglądał nieziemsko
przystojnie, z resztą jak zawsze. Wsiadłam do samochodu na miejsce pasażera, a
Zayn zaraz obok, po czym zapalił silnik.
- A jak
im się nie spodobam?- Zapytałam od razu nieco spanikowana.
-
Przestań, dużo im o Tobie mówiłem i nie mogą się doczekać aż Cię poznają, ale
jeśli naprawdę chcesz się przypodobać mamie to pochwal jej dom. Sama
zaprojektowała salon i wiedziała, gdzie dokładnie ma wszystko być. Na jednej ze
ścian namalowała jakieś kwiaty czy coś. Włożyła w to sporo pracy, jeszcze jak
byłem mały, więc taka pochwała to będzie strzał w dziesiątkę.- Odparł, na co ja
pokiwałam głową. Tak, właśnie tak zrobię. Od razu jak wejdę powiem „Ależ ma
pani uroczy dom”, albo nie ”Naprawdę niesamowity salon”. Ach, już sama nie
wiem.
- Moim
zdaniem powinnaś być po prostu sobą. Zobaczysz, że wszystko pójdzie jak po
maśle- Uśmiechnął się skręcając w jakąś uliczkę. Resztę drogi przebyliśmy w
milczeniu słuchając jedynie utworów z radia. Nim się obejrzałam stanęliśmy
przed brązowo - białym dwupiętrowym domem z niebieskimi drzwiami i
schodkami prowadzącymi do wnętrza. Wyszłam z pojazdu i od razu rozejrzałam się
po okolicy. Obok siebie stały domki różnego rodzaju, dwu lub jednopiętrowe niektóre z płotem, a inne zaś bez. Rodzinny dom Zayna wyglądał
całkiem ładnie. Skromno i niebogato, co mi się spodobało. Chłopak stanął naprzeciwko mnie i ujął moją twarz w dłonie.
- Nie
denerwuj się. Zobaczysz, że Cię polubią- Zaoponował i musnął ustami moje wargi.
- Mam
nadzieję- Odpowiedziałam. Brunet wziął mnie za rękę i razem ruszyliśmy do
środka. Od razu, gdy się wchodziło można było dostrzec niesamowicie udekorowany
salon. Posadzka mieniła się białym odcieniem, a ściany koloru czerwonego
przykrywały liczne obrazy przeróżnych artystów. Wszystko idealnie do siebie
pasowało. Zauważyłam również ścianę, która faktycznie została pomalowana z
wzoru kwiatu, a konkretniej to białej róży. Kolorystycznie i efektownie,
naprawdę widać, że było włożone w to sporo pracy i serca.
- Nikogo
niema?- Spytałam rozglądając się na wszystkie strony.
- Muszą
być, poczekaj tutaj, zaraz wrócę- Odparł i pobiegł schodami na górę.
Korzystając
z okazji podeszłam do pięknie namalowanego obrazu przez panią Malik. Nagle
przez drzwi od tarasu wbiegła zdyszana brązowowłosa kobieta. Starsza koło
czterdziestki, ubrana w czerwoną bluzkę i czarny sweterek oraz zwykłe jeansy.
- Już
jesteście, jak miło- Powiedziała pierwsza podchodząc bliżej.
- Emm…
Dzień dobry, pani musi być mamą Zayna- Powiedziałam cicho i niepewnie.
- Tak, to
ja. Patricia, miło mi. Ty jesteś Shanel, prawda?- Podała mi rękę z uśmiechem na
twarzy. Pokiwałam głową i odwzajemniłam uścisk. Przypomniały mi się słowa Zayna
i od razu komplementowałam jej obraz.
- Cieszę
się, że ci się podoba.
- Tak,
jest naprawdę przepiękny. Jest pani malarką?- Spytałam, by podtrzymać rozmowę
do przyjścia chłopaka.
- Kiedyś
chciałam nią zostać, uczyłam się nawet w szkole artystycznej, ale potem jakoś
nie wyszło. Pojawiły się dzieci, mój mąż i zaczęłam koncentrować się na
rodzinie, a malarstwo odpuściłam- Odpowiedziała. Miałam coś dodać, ale
przeszkodził mi Zayn z dwoma dziewczynami obok siebie. Oby dwie miały długie
brązowe włosy. Starsza miała oczy po mamie, natomiast młodsza ciemno
niebieskie.
- Widzę,
że poznałaś już mamę- Uśmiechnął się.
- Ymm,
tak.
-
Spodobał się jej mój obraz- Dodała Patricia krzyżując ręce na piersi.
- Mi też
się podoba, tylko nigdy ci tego nie mówię.
-
Powinieneś.
- Dobra,
już dobra. Shanel, poznaj moje młodsze siostry. Waliya- Starsza dziewczyna w
czarnych rurkach i białym swetrze uśmiechnęła się do mnie sugerując, że to ona.
– Oraz najmłodsza Safa- Dziewczynka miała może z osiem, dziewięć lat. Ubrana
była w różową spódniczkę z falbankami na dole oraz jasno różową koszulkę z
narysowaną Hanną Montaną.
- Cześć-
Przywitała się machając mi ręką.
- Hej-
Właściwie to nie wiedziałam jak mam się zachowywać, co powiedzieć, by nie wyjść
na idiotkę.
- A gdzie
Doniya?- Spytał Zayn.
- Zaraz
wróci, może usiądźmy do stołu, zrobiłam pyszną wiejską zapiekankę. Na pewno ci
zasmakuje- Uśmiechnęła się kobieta i zaprosiła wszystkich do stołu. Usiadłam
obok Zayna i jego mamy. Na stole na większym talerzu była już przygotowana
ogromna zapiekanka, która wcale wyglądem tego nie przypominała. Pachniała
niesamowicie i już nie mogłam się doczekać aż ją spróbuje. Nagle do domu
wparowała dziewczyna okrągłej budowy, również brunetka z brązowymi oczami, zapewne
najstarsza z rodzeństwa. Obok niej stał wysoki chłopak w kędzierzawych włosach
i czarnym kapeluszu na głowie. Ubrany w białą koszulę z czarną kurtką i
czarnymi spodniami brunet komponował się całkiem dostojnie.
-
Przepraszam za spóźnienie- Powiedziała ciągnąć chłopaka za rękę. – Ty musisz
być Shanel, Zayn bardzo dużo nam o Tobie opowiadał- Powitała mnie uśmiechem na
ustach.
-
Naprawdę? Mam nadzieję, że nic złego.
- No coś
ty, same pozytywy- Odpowiedziała. – Jestem Doniya, a to jest Lance-
Przedstawiła siebie i swojego chłopaka.
- Cześć-
Odpowiedziałam, kiedy zasiedli do stołu. Spojrzałam na Zayna, który tylko się
do mnie uśmiechnął mówiąc tym sposobem, że wszystko idzie doskonale. Podczas
posiłku dużo rozmawialiśmy głównie o mnie i mojej rodzinie. Jakoś tak potem
wyluzowałam i nie stresowałam się tak jak na początku. Wypiłam nawet z nimi
popołudniową herbatkę z paluszkiem ku górze. Rozmawiając z mamą Zayna
zauważyłam, że Doniya coś powiedziała chłopakowi i ten spojrzał na nią ze
zdziwieniem w oczach, po czym wyszedł z domu informując, że zaraz wróci.
Przeprosiłam kobietę i podeszłam do najstarszej z sióstr.
- Shanel…
I jak ci się podoba nasza pokręcona rodzinka?- Spytała z uśmiechem na twarzy
nerwowo zerkając przez okno.
- Emm,
bardzo mi się podoba. Na początku się stresowałam, ale wszyscy mnie tak ciepło
przyjęliście, że poczułam się niemal u siebie.
- Tak,
nie wszystkie tak przyjmujemy, uwierz mi- Odpowiedziała.
- Jak
to?- Spytałam zdziwiona. Doniya rozglądnęła się po pokoju i ciągnąc za rękę
ruszyła ze mą w kierunku przedsionka.
- Zayn
zawsze wybierał dla siebie nieodpowiednie dziewczyny. Na przykład ten romans z
kobietą starszą ode mnie.
- Tak,
słyszałam, ale nigdy go o to nie pytałam.
-
Powinniście wiedzieć o sobie takie rzeczy.- Zaoponowała opierając się o ścianę.
– Kojarzysz Perrie Edwards?- Spytała. Pokiwałam głową. Znałam tą laskę jedynie
z telewizji, ale i tak jej nie lubiłam.
- No
właśnie, ona to dopiero była nie do zniesienia. Owinęła sobie Zayna wokół palca
i zrobiła z niego taką marionetkę. Był w niej tak zakochany, że to zaczynało
się robić denerwujące, ale w końcu chyba przyłapał ją na zdradzie z innym. Zayn jest
taki, że potrafi wybaczyć niemalże wszystko, ale nie zniesie zdrady. To był dla
niego cios… Do dziś pamiętam, jaki był zamknięty w sobie i nie chciał z nikim
rozmawiać.- Powiedziała, a mnie aż zatkało. Widziałam już jak Zayn płacze, jaki
potrafi być wrażliwy… To musiało być dla niego straszne.
- A
mówisz mi te rzeczy, ponieważ?
- Ta suka
wróciła.
- Co?
- Nie wiem,
jakie ma zamiary, ale właśnie rozmawiają przed domem- Wycedziła.
-
Dlaczego przyjechała?
- Nie mam
pojęcia, ale myślę, że Zayn powie jej, by zniknęła z jego życia raz na zawsze.-
Powiedziała. Wyjrzałam przez okno zaraz obok drzwi i zauważyłam blondynkę
rozmawiającą z brunetem. Zauważyła mnie i pomachała z uśmiechem na twarzy,
natomiast ja szybko się schowałam. Po chwili do domu wszedł nie kto inny
jak mój chłopak. Zdziwił się na nasz widok.
- A wy,
co tu robicie?
-
Rozmawiamy sobie- Odpowiedziała mu Doniya i poszła do salonu zostawiając nas
samych. Brunet spojrzał na mnie.
- Powiesz
mi, dlaczego tu przyjechała?- Spytałam od razu.
-
Powiedziała ci?
- A czemu
miałaby mi nie mówić? Jesteśmy ze sobą to powinnam wiedzieć, że odwiedziła cię
była dziewczyna.- Zaoponowałam krzyżując ręce na piersi.
- Chciała
tylko porozmawiać, to nic takiego. Wracamy do reszty?
- Zayn,
powiedź mi, o czym rozmawialiście.
- Po co,
skoro to nie ważne. Chodź- Zakończył rozmowę i ruszył do wszystkich.
Zdenerwowałam się. Skoro to nie ważne, to mógłby mi powiedzieć, a nie ukrywać.
Wszyscy
siedzieli na kanapach i o czymś dyskutowali. Kiedy tylko weszłam od razu
zamilkli.
- Shanel. Słyszałam, że szukasz z przyjaciółką pracy, czyż tak?- Spytała mama Zayna,
kiedy do nich podeszłam.
- No,
tak… Rozglądamy się.
- Mam
restaurację tu niedaleko i potrzebuję kilku kelnerek. Byłybyście
zainteresowane?- Zaoferował Lance. – Zarobki są całkiem niezłe. Pracowałybyście
od poniedziałku do piątku, weekendy wolne. Więc, co ty na to?- Dodał, a mnie aż
się buzia uśmiechnęła.
- Byłoby
świetnie. Ale skąd wiedzieliście, że szukam pracy?
- Zayn
wspomniał- Odparł, a ten się uśmiechnął.
-
Dziękuje. Naprawdę byłoby wspaniale.
-
Mogłybyście zacząć od poniedziałku.
- Że
tego?
- Tak, po
co tyle czekać. Dostawałybyście tygodniówki. Praca od 9 - 16. Umowa stoi?- Z
uśmiechem wyciągnął do mnie rękę, a ja zawtórowując potrząsnęłam ją.
Byłam
zadowolona, że dostałyśmy pracę, muszę jeszcze o tym powiedzieć Amy, ale
myślę, że również będzie szczęśliwa. Pod wieczór zbierałam się już do
wyjścia. Podziękowałam za obiad i pożegnałam się z wszystkimi. Kazali mi
przychodzić jak najczęściej, a ja z radością odpowiadałam, że niema sprawy.
Pomachałam jeszcze raz domownikom i wsiadłam do samochodu razem z Zaynem.
Jechaliśmy
w ciszy, żaden się nie odezwał, aż w końcu ja zabrałam głos.
- Powiesz
mi, dlaczego Perrie przyjechała?
- Musimy
ciągle drążyć ten temat? Mówiłem ci, że chciała pogadać, nie ważne.
- Skoro
to nic takiego, to czemu nie chcesz mi powiedzieć?- Spytałam spoglądając na
niego.
- Bo to
jest nieistotne.
- Ale dla
mnie jest! Nie chce byś się z nią spotykał- Odparłam, kiedy dojechaliśmy pod
mój dom.
- Nie
możesz mi tego zabronić.
- Nie
mogę, ale nie rozumiesz, że może ona przyjechała tylko po to by cię odzyskać?
Zdradziła Cię, a ty jej od tak wybaczyłeś?
- Zdrady
nigdy nie wybaczę, ale minęło sporo czasu i chciałbym, żebyśmy mieli dobre
relacje.
- Czy ty
siebie słyszysz? Zaprzeczasz sobie samemu.
- Nie
prawda! Postaw się w mojej sytuacji, kiedy ciągle muszę wpadać
na tego dupka Lukasa! Widzę jak on na Ciebie patrzy i też mi się to nie podoba,
ale siedzę cicho! Mieszkasz z kolesiem, któremu się podobasz pod jednym dachem
i muszę to znosić, a kto wie co tam robicie!
- Że co?
Teraz to przegiąłeś. Nie ufasz mi?
- Ufam…
To jemu nie ufam, a wiem, do czego taki koleś jest zdolny- Zaoponował.
- Jeżeli
myślisz, że byłabym taka głupia i dałabym mu się omotać to jesteś w wielkim
błędzie.
- Nie
panowałabyś nad tym! Poza tym mówisz, że ci nie ufam, a to ty nie ufasz mnie.-
Powiedział. Byłam tak wkurzona, że nie wytrzymałam i musiałam wysiąść z samochodu,
jednak ten również to uczynił.
- Wiem,
że byłeś w niej zakochany i mógłbyś się w niej ponownie zakochać idioto!-
Krzyknęłam zmierzając w stronę domu. Już nawet nie chciałam na niego patrzeć.
- Ty też
mogłabyś się zakochać w Lukasie! Już raz cię pocałował, nie pamiętasz?-
Zatrzymałam się i odwróciłam.
-
Odepchnęłam go! Tylko ty się dla mnie wtedy liczyłeś! Zobacz… Przyjechała ona i
już zaczynamy się kłócić… to jest chore. Przyjechała tu tylko po to, by
zniszczyć nasz związek! I patrz.. Jak na razie dobrze jej idzie- Powiedziałam
głośno i zniknęłam w środku domu zostawiając go samego. Byłam zła, ale
jednocześnie zdołowana. W salonie zauważyłam Lukasa i Josha, którzy oglądali
jakiś mecz. Szybkim ruchem udałam się do siebie do pokoju i kiedy tylko drzwi
się zamknęły padłam na łóżka ze łzami w oczach. Nie mogłam uwierzyć, że znowu
się pokłóciliśmy. Bolało i to bardzo... Nie wiedziałam, co mam robić… Może
faktycznie głupio się zachowałam. Powinnam bardziej mu ufać, ale jeżeli był w
niej wcześniej zakochany, to teraz może zrobić to ponownie… Tego najbardziej
się bałam i nawet nie chciałam myśleć, co by było gdyby wybrał ją zamiast mnie.
Do pokoju weszła Amy z Harrym, a na łóżko od razu wskoczyła Nana. Śmiali się, jednak,
gdy zobaczyli moje łzy od razu spoważnieli.
- Shan,
co się stało?- Zapytała troskliwie Amy od razu podchodząc do mnie. Harry usiadł
po drugiej stronie łóżka, a dziewczyna zaraz przy mnie.
-
Pokłóciłam się z Zaynem.
- O co?
- O
Perrie i Lukasa.
- To ona
wróciła?- Zapytał Harry, a ja pokiwałam głową.
Opowiedziałam
im o tym, co powiedziała mi Doniya, co powiedział mi Zayn.
- Nie
martw się, przecież Zayn nie jest głupi i nie da się drugi raz zbajerować jej
zagrywkami. Poza tym, to ty jesteś dla niego teraz najważniejsza.- Powiedziała
brunetka wycierając moje oczy.
- Ale my
sobie nie ufamy. Tak nie powinno być w związku.
- To
spróbuj mu zaufać. Uwierz mi, że ta laska to już przeszłość- Powiedział loczek.
- Może i
macie racje, ale on też powinien mi ufać. Lukas to dla mnie przyjaciel, ale
tylko tyle! Nigdy nikim więcej dla mnie nie będzie.
- Powiedź
to jemu, a nie nam.
- A teraz
już nie smutaj. Wszystko się między wami ułoży. W poniedziałek pójdziemy na
festyn w Londynie. Będzie nawet karaoke to się pośmiejemy, a ty idziesz z
nami.- Zaoponowała Amy już całkiem weselej.
- Nie mam
ochoty na festyn.
- Ależ
masz. Zobaczysz będzie fajnie.
- Jakoś
to przeżyje… Aha… Chłopak siostry Zayna załatwił nam robotę. Będziemy
kelnerkami w jego restauracji. W poniedziałek zaczynamy, to na festyn pójdziemy
dopiero po 16.
- I
pasuje. Widzisz, wszystko się ułożyło i jestem pewna, że między wami również
będzie dobrze.
- Okay,
to wy sobie już idźcie zakochana parko, a mnie dajcie się położyć. Jestem
zmęczona.
- Na
pewno?
- Tak,
poradzę sobie.- Odpowiedziałam. Ci patrząc na mnie wyszli z pokoju, a Nana
została legając koło mnie. Mam nadzieję, że słowa Amy się sprawdzą i wszystko
się jakoś między nami ułoży.
***
Cześć kochani. Odcinek dodany całkiem na szybko, spieszę
się do dentysty i zaraz mam autobus. Mam nadzieję, że nie oczekiwaliście
takiego zwrotu akcji. Teraz będą wzloty i upadki. Mam nadzieję, że będzie się
wam podobać:*
Trzymajcie się ciepło.
Rozdział zajebisty. Dobrze że rodzina Zayna przyjęła ją pozytywnie. Martwię się tylko że przez Perrie rozwali się ich związek, a tego nie chce, nie chce, nie chce! czekam na następny, pozdrawiam Asiek :*
OdpowiedzUsuńRozdział est CUDNY :)) Mam nadzieję że przez Perrie ich związek się nie rozpadnie :P Pozdrawiam i czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńOjojoj :( No to się porobiło... :) ale mam nadzieję, że wszystko się ułoży i się pogodzą:) Oby Perrie nie nabroiła za bardzo... :) Ale wszystko w Twoich rękach♥ Co by tu jeszcze napisać, hmmm. No po prostu super rozdział i 3maj tak dalej :)) ♥♥♥
OdpowiedzUsuń