8 kwietnia 2013

Rozdział 29

Sobota nadeszła bardzo szybko, szybciej niż kiedykolwiek, a ja tak bardzo bałam się tego dnia. Dzisiaj oficjalnie poznam rodzinę Zayna z wyjątkiem taty, który na moje szczęście będzie w pracy. Nie wiedziałam zbytnio jak mam się ubrać. Założyć sukienkę czy może spodnie? Po długich namowach Amy zgodziłam się ubrać sukienkę do kolan. Błękitna z czarnym paskiem na biodrach nawet mi odpowiadała. Na dworze nie było zimno, jednak słońce głęboko chowało się za chmurami. Usłyszałam pukanie do drzwi, gdzie momentalnie podskoczyłam.
- To on. No to idź i baw się dobrze- Uśmiechnęła się brunetka klepiąc mnie po ramieniu.
- Na pewno dobrze wyglądam?
- Tak, jestem przekonana, że im się spodobasz- Popchnęła mnie do wyjścia. Założyłam jeszcze na to biały sweterek, abym nie zmarzła, gdy będę wracać. Kiedy zeszłam na dół zobaczyłam mojego chłopaka rozmawiającego z Lukasem. Nie słyszałam, o czym tak namiętnie dyskutowali, ale kiedy tylko mnie zobaczyli przerwali pogawędkę.
- Ślicznie wyglądasz- Oznajmił Zayn, kiedy byłam już przy jego boku.
- Dziękuje. To, co? Idziemy?- Spytałam.
- No pewnie- Chwycił mnie za rękę otwierając jednocześnie drzwi.
- Baw się dobrze!- Krzyknęła jeszcze Amy, po czym usłyszałam jak zaczęła coś mówić do blondyna, ale nie dosłyszałam, gdyż drzwi się zatrzasnęły. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na ubiór ciemnookiego chłopaka. Miał na sobie niebieski T-shirt, na to szarą, luźną koszulę i jasne spodnie. Wyglądał nieziemsko przystojnie, z resztą jak zawsze. Wsiadłam do samochodu na miejsce pasażera, a Zayn zaraz obok, po czym zapalił silnik.
- A jak im się nie spodobam?- Zapytałam od razu nieco spanikowana.
- Przestań, dużo im o Tobie mówiłem i nie mogą się doczekać aż Cię poznają, ale jeśli naprawdę chcesz się przypodobać mamie to pochwal jej dom. Sama zaprojektowała salon i wiedziała, gdzie dokładnie ma wszystko być. Na jednej ze ścian namalowała jakieś kwiaty czy coś. Włożyła w to sporo pracy, jeszcze jak byłem mały, więc taka pochwała to będzie strzał w dziesiątkę.- Odparł, na co ja pokiwałam głową. Tak, właśnie tak zrobię. Od razu jak wejdę powiem „Ależ ma pani uroczy dom”, albo nie ”Naprawdę niesamowity salon”. Ach, już sama nie wiem.
- Moim zdaniem powinnaś być po prostu sobą. Zobaczysz, że wszystko pójdzie jak po maśle- Uśmiechnął się skręcając w jakąś uliczkę. Resztę drogi przebyliśmy w milczeniu słuchając jedynie utworów z radia. Nim się obejrzałam stanęliśmy przed brązowo - białym dwupiętrowym domem z niebieskimi drzwiami i schodkami prowadzącymi do wnętrza. Wyszłam z pojazdu i od razu rozejrzałam się po okolicy. Obok siebie stały domki różnego rodzaju, dwu lub jednopiętrowe niektóre z płotem, a inne zaś bez. Rodzinny dom Zayna wyglądał całkiem ładnie. Skromno i niebogato, co mi się spodobało. Chłopak stanął naprzeciwko mnie i ujął moją twarz w dłonie.
- Nie denerwuj się. Zobaczysz, że Cię polubią- Zaoponował i musnął ustami moje wargi.
- Mam nadzieję- Odpowiedziałam. Brunet wziął mnie za rękę i razem ruszyliśmy do środka. Od razu, gdy się wchodziło można było dostrzec niesamowicie udekorowany salon. Posadzka mieniła się białym odcieniem, a ściany koloru czerwonego przykrywały liczne obrazy przeróżnych artystów. Wszystko idealnie do siebie pasowało. Zauważyłam również ścianę, która faktycznie została pomalowana z wzoru kwiatu, a konkretniej to białej róży. Kolorystycznie i efektownie, naprawdę widać, że było włożone w to sporo pracy i serca.
- Nikogo niema?- Spytałam rozglądając się na wszystkie strony.
- Muszą być, poczekaj tutaj, zaraz wrócę- Odparł i pobiegł schodami na górę.
Korzystając z okazji podeszłam do pięknie namalowanego obrazu przez panią Malik. Nagle przez drzwi od tarasu wbiegła zdyszana brązowowłosa kobieta. Starsza koło czterdziestki, ubrana w czerwoną bluzkę i czarny sweterek oraz zwykłe jeansy.
- Już jesteście, jak miło- Powiedziała pierwsza podchodząc bliżej.
- Emm… Dzień dobry, pani musi być mamą Zayna- Powiedziałam cicho i niepewnie.
- Tak, to ja. Patricia, miło mi. Ty jesteś Shanel, prawda?- Podała mi rękę z uśmiechem na twarzy. Pokiwałam głową i odwzajemniłam uścisk. Przypomniały mi się słowa Zayna i od razu komplementowałam jej obraz.
- Cieszę się, że ci się podoba.
- Tak, jest naprawdę przepiękny. Jest pani malarką?- Spytałam, by podtrzymać rozmowę do przyjścia chłopaka.
- Kiedyś chciałam nią zostać, uczyłam się nawet w szkole artystycznej, ale potem jakoś nie wyszło. Pojawiły się dzieci, mój mąż i zaczęłam koncentrować się na rodzinie, a malarstwo odpuściłam- Odpowiedziała. Miałam coś dodać, ale przeszkodził mi Zayn z dwoma dziewczynami obok siebie. Oby dwie miały długie brązowe włosy. Starsza miała oczy po mamie, natomiast młodsza ciemno niebieskie.
- Widzę, że poznałaś już mamę- Uśmiechnął się.
- Ymm, tak.
- Spodobał się jej mój obraz- Dodała Patricia krzyżując ręce na piersi.
- Mi też się podoba, tylko nigdy ci tego nie mówię.
 - Powinieneś.
- Dobra, już dobra. Shanel, poznaj moje młodsze siostry. Waliya- Starsza dziewczyna w czarnych rurkach i białym swetrze uśmiechnęła się do mnie sugerując, że to ona. – Oraz najmłodsza Safa- Dziewczynka miała może z osiem, dziewięć lat. Ubrana była w różową spódniczkę z falbankami na dole oraz jasno różową koszulkę z narysowaną Hanną Montaną.
- Cześć- Przywitała się machając mi ręką.
- Hej- Właściwie to nie wiedziałam jak mam się zachowywać, co powiedzieć, by nie wyjść na idiotkę.
- A gdzie Doniya?- Spytał Zayn.
- Zaraz wróci, może usiądźmy do stołu, zrobiłam pyszną wiejską zapiekankę. Na pewno ci zasmakuje- Uśmiechnęła się kobieta i zaprosiła wszystkich do stołu. Usiadłam obok Zayna i jego mamy. Na stole na większym talerzu była już przygotowana ogromna zapiekanka, która wcale wyglądem tego nie przypominała. Pachniała niesamowicie i już nie mogłam się doczekać aż ją spróbuje. Nagle do domu wparowała dziewczyna okrągłej budowy, również brunetka z brązowymi oczami, zapewne najstarsza z rodzeństwa. Obok niej stał wysoki chłopak w kędzierzawych włosach i czarnym kapeluszu na głowie. Ubrany w białą koszulę z czarną kurtką i czarnymi spodniami brunet komponował się całkiem dostojnie.
- Przepraszam za spóźnienie- Powiedziała ciągnąć chłopaka za rękę. – Ty musisz być Shanel, Zayn bardzo dużo nam o Tobie opowiadał- Powitała mnie uśmiechem na ustach.
- Naprawdę? Mam nadzieję, że nic złego.
- No coś ty, same pozytywy- Odpowiedziała. – Jestem Doniya, a to jest Lance- Przedstawiła siebie i swojego chłopaka.
- Cześć- Odpowiedziałam, kiedy zasiedli do stołu. Spojrzałam na Zayna, który tylko się do mnie uśmiechnął mówiąc tym sposobem, że wszystko idzie doskonale. Podczas posiłku dużo rozmawialiśmy głównie o mnie i mojej rodzinie. Jakoś tak potem wyluzowałam i nie stresowałam się tak jak na początku. Wypiłam nawet z nimi popołudniową herbatkę z paluszkiem ku górze. Rozmawiając z mamą Zayna zauważyłam, że Doniya coś powiedziała chłopakowi i ten spojrzał na nią ze zdziwieniem w oczach, po czym wyszedł z domu informując, że zaraz wróci. Przeprosiłam kobietę i podeszłam do najstarszej z sióstr.
- Shanel… I jak ci się podoba nasza pokręcona rodzinka?- Spytała z uśmiechem na twarzy nerwowo zerkając przez okno.
- Emm, bardzo mi się podoba. Na początku się stresowałam, ale wszyscy mnie tak ciepło przyjęliście, że poczułam się niemal u siebie.
- Tak, nie wszystkie tak przyjmujemy, uwierz mi- Odpowiedziała.
- Jak to?- Spytałam zdziwiona. Doniya rozglądnęła się po pokoju i ciągnąc za rękę ruszyła ze mą w kierunku przedsionka.
- Zayn zawsze wybierał dla siebie nieodpowiednie dziewczyny. Na przykład ten romans z kobietą starszą ode mnie.
- Tak, słyszałam, ale nigdy go o to nie pytałam.
- Powinniście wiedzieć o sobie takie rzeczy.- Zaoponowała opierając się o ścianę. – Kojarzysz Perrie Edwards?- Spytała. Pokiwałam głową. Znałam tą laskę jedynie z telewizji, ale i tak jej nie lubiłam.
- No właśnie, ona to dopiero była nie do zniesienia. Owinęła sobie Zayna wokół palca i zrobiła z niego taką marionetkę. Był w niej tak zakochany, że to zaczynało się robić denerwujące, ale w końcu chyba przyłapał ją na zdradzie z innym. Zayn jest taki, że potrafi wybaczyć niemalże wszystko, ale nie zniesie zdrady. To był dla niego cios… Do dziś pamiętam, jaki był zamknięty w sobie i nie chciał z nikim rozmawiać.- Powiedziała, a mnie aż zatkało. Widziałam już jak Zayn płacze, jaki potrafi być wrażliwy… To musiało być dla niego straszne.
- A mówisz mi te rzeczy, ponieważ?
- Ta suka wróciła.
- Co?
- Nie wiem, jakie ma zamiary, ale właśnie rozmawiają przed domem- Wycedziła.
- Dlaczego przyjechała?
- Nie mam pojęcia, ale myślę, że Zayn powie jej, by zniknęła z jego życia raz na zawsze.- Powiedziała. Wyjrzałam przez okno zaraz obok drzwi i zauważyłam blondynkę rozmawiającą z brunetem. Zauważyła mnie i pomachała z uśmiechem na twarzy, natomiast ja szybko się schowałam.  Po chwili do domu wszedł nie kto inny jak mój chłopak. Zdziwił się na nasz widok.
- A wy, co tu robicie?
- Rozmawiamy sobie- Odpowiedziała mu Doniya i poszła do salonu zostawiając nas samych. Brunet spojrzał na mnie.
- Powiesz mi, dlaczego tu przyjechała?- Spytałam od razu.
- Powiedziała ci?
- A czemu miałaby mi nie mówić? Jesteśmy ze sobą to powinnam wiedzieć, że odwiedziła cię była dziewczyna.- Zaoponowałam krzyżując ręce na piersi.
- Chciała tylko porozmawiać, to nic takiego. Wracamy do reszty?
- Zayn, powiedź mi, o czym rozmawialiście.
- Po co, skoro to nie ważne. Chodź- Zakończył rozmowę i ruszył do wszystkich. Zdenerwowałam się. Skoro to nie ważne, to mógłby mi powiedzieć, a nie ukrywać.
Wszyscy siedzieli na kanapach i o czymś dyskutowali. Kiedy tylko weszłam od razu zamilkli.
- Shanel. Słyszałam, że szukasz z przyjaciółką pracy, czyż tak?- Spytała mama Zayna, kiedy do nich podeszłam.
- No, tak… Rozglądamy się.
- Mam restaurację tu niedaleko i potrzebuję kilku kelnerek. Byłybyście zainteresowane?- Zaoferował Lance. – Zarobki są całkiem niezłe. Pracowałybyście od poniedziałku do piątku, weekendy wolne. Więc, co ty na to?- Dodał, a mnie aż się buzia uśmiechnęła.
- Byłoby świetnie. Ale skąd wiedzieliście, że szukam pracy?
- Zayn wspomniał- Odparł, a ten się uśmiechnął.
- Dziękuje. Naprawdę byłoby wspaniale.
- Mogłybyście zacząć od poniedziałku.
- Że tego?
- Tak, po co tyle czekać. Dostawałybyście tygodniówki. Praca od 9 - 16. Umowa stoi?- Z uśmiechem wyciągnął do mnie rękę, a ja zawtórowując potrząsnęłam ją.
Byłam zadowolona, że dostałyśmy pracę, muszę jeszcze o tym powiedzieć Amy, ale myślę, że również będzie szczęśliwa. Pod wieczór zbierałam się już do wyjścia. Podziękowałam za obiad i pożegnałam się z wszystkimi. Kazali mi przychodzić jak najczęściej, a ja z radością odpowiadałam, że niema sprawy. Pomachałam jeszcze raz domownikom i wsiadłam do samochodu razem z Zaynem.
Jechaliśmy w ciszy, żaden się nie odezwał, aż w końcu ja zabrałam głos.
- Powiesz mi, dlaczego Perrie przyjechała?
- Musimy ciągle drążyć ten temat? Mówiłem ci, że chciała pogadać, nie ważne.
- Skoro to nic takiego, to czemu nie chcesz mi powiedzieć?- Spytałam spoglądając na niego.
- Bo to jest nieistotne.
- Ale dla mnie jest! Nie chce byś się z nią spotykał- Odparłam, kiedy dojechaliśmy pod mój dom.
- Nie możesz mi tego zabronić.
- Nie mogę, ale nie rozumiesz, że może ona przyjechała tylko po to by cię odzyskać? Zdradziła Cię, a ty jej od tak wybaczyłeś?
- Zdrady nigdy nie wybaczę, ale minęło sporo czasu i chciałbym, żebyśmy mieli dobre relacje.
- Czy ty siebie słyszysz? Zaprzeczasz sobie samemu.
- Nie prawda! Postaw się w mojej sytuacji, kiedy ciągle muszę wpadać na tego dupka Lukasa! Widzę jak on na Ciebie patrzy i też mi się to nie podoba, ale siedzę cicho! Mieszkasz z kolesiem, któremu się podobasz pod jednym dachem i muszę to znosić, a kto wie co tam robicie!
- Że co? Teraz to przegiąłeś. Nie ufasz mi?
- Ufam… To jemu nie ufam, a wiem, do czego taki koleś jest zdolny- Zaoponował.
- Jeżeli myślisz, że byłabym taka głupia i dałabym mu się omotać to jesteś w wielkim błędzie.
- Nie panowałabyś nad tym! Poza tym mówisz, że ci nie ufam, a to ty nie ufasz mnie.- Powiedział. Byłam tak wkurzona, że nie wytrzymałam i musiałam wysiąść z samochodu, jednak ten również to uczynił.
- Wiem, że byłeś w niej zakochany i mógłbyś się w niej ponownie zakochać idioto!- Krzyknęłam zmierzając w stronę domu. Już nawet nie chciałam na niego patrzeć.
- Ty też mogłabyś się zakochać w Lukasie! Już raz cię pocałował, nie pamiętasz?- Zatrzymałam się i odwróciłam.
- Odepchnęłam go! Tylko ty się dla mnie wtedy liczyłeś! Zobacz… Przyjechała ona i już zaczynamy się kłócić… to jest chore. Przyjechała tu tylko po to, by zniszczyć nasz związek! I patrz.. Jak na razie dobrze jej idzie- Powiedziałam głośno i zniknęłam w środku domu zostawiając go samego. Byłam zła, ale jednocześnie zdołowana. W salonie zauważyłam Lukasa i Josha, którzy oglądali jakiś mecz. Szybkim ruchem udałam się do siebie do pokoju i kiedy tylko drzwi się zamknęły padłam na łóżka ze łzami w oczach. Nie mogłam uwierzyć, że znowu się pokłóciliśmy. Bolało i to bardzo... Nie wiedziałam, co mam robić… Może faktycznie głupio się zachowałam. Powinnam bardziej mu ufać, ale jeżeli był w niej wcześniej zakochany, to teraz może zrobić to ponownie… Tego najbardziej się bałam i nawet nie chciałam myśleć, co by było gdyby wybrał ją zamiast mnie. Do pokoju weszła Amy z Harrym, a na łóżko od razu wskoczyła Nana. Śmiali się, jednak, gdy zobaczyli moje łzy od razu spoważnieli.
- Shan, co się stało?- Zapytała troskliwie Amy od razu podchodząc do mnie. Harry usiadł po drugiej stronie łóżka, a dziewczyna zaraz przy mnie.
- Pokłóciłam się z Zaynem.
- O co?
- O Perrie i Lukasa.
- To ona wróciła?- Zapytał Harry, a ja pokiwałam głową.
Opowiedziałam im o tym, co powiedziała mi Doniya, co powiedział mi Zayn.
- Nie martw się, przecież Zayn nie jest głupi i nie da się drugi raz zbajerować jej zagrywkami. Poza tym, to ty jesteś dla niego teraz najważniejsza.- Powiedziała brunetka wycierając moje oczy.
- Ale my sobie nie ufamy. Tak nie powinno być w związku.
- To spróbuj mu zaufać. Uwierz mi, że ta laska to już przeszłość- Powiedział loczek.
- Może i macie racje, ale on też powinien mi ufać. Lukas to dla mnie przyjaciel, ale tylko tyle! Nigdy nikim więcej dla mnie nie będzie.
- Powiedź to jemu, a nie nam.
- A teraz już nie smutaj. Wszystko się między wami ułoży. W poniedziałek pójdziemy na festyn w Londynie. Będzie nawet karaoke to się pośmiejemy, a ty idziesz z nami.- Zaoponowała Amy już całkiem weselej.
- Nie mam ochoty na festyn.
- Ależ masz. Zobaczysz będzie fajnie.
- Jakoś to przeżyje… Aha… Chłopak siostry Zayna załatwił nam robotę. Będziemy kelnerkami w jego restauracji. W poniedziałek zaczynamy, to na festyn pójdziemy dopiero po 16.
- I pasuje. Widzisz, wszystko się ułożyło i jestem pewna, że między wami również będzie dobrze.
- Okay, to wy sobie już idźcie zakochana parko, a mnie dajcie się położyć. Jestem zmęczona.
- Na pewno?
- Tak, poradzę sobie.- Odpowiedziałam. Ci patrząc na mnie wyszli z pokoju, a Nana została legając koło mnie. Mam nadzieję, że słowa Amy się sprawdzą i wszystko się jakoś między nami ułoży.
***
Cześć kochani. Odcinek dodany całkiem na szybko, spieszę się do dentysty i zaraz mam autobus. Mam nadzieję, że nie oczekiwaliście takiego zwrotu akcji. Teraz będą wzloty i upadki. Mam nadzieję, że będzie się wam podobać:*
Trzymajcie się ciepło.

3 komentarze:

  1. Rozdział zajebisty. Dobrze że rodzina Zayna przyjęła ją pozytywnie. Martwię się tylko że przez Perrie rozwali się ich związek, a tego nie chce, nie chce, nie chce! czekam na następny, pozdrawiam Asiek :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział est CUDNY :)) Mam nadzieję że przez Perrie ich związek się nie rozpadnie :P Pozdrawiam i czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojojoj :( No to się porobiło... :) ale mam nadzieję, że wszystko się ułoży i się pogodzą:) Oby Perrie nie nabroiła za bardzo... :) Ale wszystko w Twoich rękach♥ Co by tu jeszcze napisać, hmmm. No po prostu super rozdział i 3maj tak dalej :)) ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń