Nadszedł
poniedziałek, czyli nasz pierwszy dzień w pracy jak i pierwszy dzień treningów
chłopaków. Lance dzwonił do mnie wczoraj i wytłumaczył, gdzie mamy jechać i
jaka to jest restauracja. Z Zaynem nie miałam żadnego kontaktu od dwóch dni.
Chłopak nie pisze, nie dzwoni, a ja pierwsza się nie odezwę, choć źle się z tym
czuje. Nie powinien być zazdrosny o Lukasa, ale i ja powinnam mu bardziej ufać,
jeśli chodzi o Perrie.
Byłam już gotowa i czekałam tylko na moją przyjaciółkę, która nie miała pojęcia, co ubrać w jej pierwszy dzień.
Byłam już gotowa i czekałam tylko na moją przyjaciółkę, która nie miała pojęcia, co ubrać w jej pierwszy dzień.
- Amy
rusz się!- Pośpieszyłam dziewczynę nerwowo tupiąc nogą.
- Cicho być,
bo obudzisz chłopaków, daj im się trochę wyspać- Powiedziała schodząc po
schodach. No tak, trening zaczynali dopiero, o 11, więc mają jeszcze sporo
czasu.
- Dobra,
już dobra. Chodźmy.
- A wiesz
jak dojechać?
-
Powiedźmy- Zaoponowałam wychodząc z domu. Wiedziałam, jakim mamy jechać
autobusem i wysiąść na przystanku, kiedy zobaczę muzeum. Mam nadzieję, że się
nie zgubimy. Przystanek miałyśmy dosyć blisko i na szczęście zdążyłyśmy na
busa, który właśnie miał odjeżdżać, jednak widząc zdyszane dziewczyny kierowca
zatrzymał się i wpuścił nas do środka.
- Dobra,
teraz szukamy muzeum fotografii- Powiedziałam do Amy siadając na siedzeniu.
Rozglądałyśmy się na wszystkie strony, by tylko tego nie przeoczyć, aż w końcu
Amy dostrzegła w oddali ogromny szary budynek z szyldem „National museum
photography”.
- To
chyba tutaj.
- Nie
chyba, tylko na pewno- Odpowiedziałam, kiedy autobus się zatrzymał. Wysiadłyśmy
na przystanku.
- Gdzie
teraz?
- Tam!-
Wskazałam jej ręką na niewielką budowlę. Od zewnątrz restauracja prezentowała
się bardzo ładnie. Z jednej strony ściana była zrobiona z przeszklonych
okien i wnętrze również już można było zobaczyć. Przeszłyśmy na drugą stronę i
stanęłyśmy pod budynkiem o nazwie „ Rosen’s Wood Welcome”.- Trochę dziwna
nazwa, ale to mniej ważne. Popatrzyłam na ekran telefonu, który wskazywał za
pięć dziewiątą.
- Dobra,
chodźmy- Zaoponowała Amy, po czym oby dwie weszłyśmy do środka. Wewnątrz
wszystko mieniło się w barwach czerwieni i brązu, dosłownie wszystko się ze
sobą komponowało. Podeszłyśmy do lady, przy której stała młoda blondynka z
długimi włosami i niebieskimi oczami niczym morska fala. Prawie takie same,
jakie miał Niall. Dziewczyna uśmiechnęła się do nas pytając, w czym może pomóc.
- Myśmy
były umówione z Lancem w sprawie pracy- Powiedziałam niepewnie.
- A tak.
Szef mi o tym wspominał- Rzekła szukając czegoś po notesie. Szef? O nieźle, nie
wiedziałam, że chłopak Doniyi jest tutaj głównym zarządcom. – Macie być obydwie
kelnerkami, prawda?- Spytała dalej przeglądając zeszyt.
- Tak.
- Shanel
i Amy?- Ponownie zadała pytanie tym razem jednak spoglądając na nas, a my
pokiwałyśmy głowami.
- Super.
Lance niestety musiał wyjść na jakieś spotkanie, ale ja mam się dzisiaj wami
zająć. Jestem Naomi- Podała rękę najpierw Amy, potem mnie. Była bardzo młodą
dziewczyną, dałabym jej nie więcej niż 22 lata.
- Cześć.
-
Chodźcie za mną- Kazała nam przejść przez drzwi prowadzące do pokoju dla
pracowników. Wytłumaczyła, o co mniej więcej chodzi i dała fartuszki wiązane w
pasie. Typowa kelnerska fucha. Podchodzisz do klientów, zapisujesz w notatniku,
czego chcą i mówisz o tym Naomi. Przywitałyśmy się również z kucharzami, którzy
swoim wyglądem przypominali mi Paola ze znanego disnejowskiego serialu
„Nie ma
to jak hotel”. Dosyć okrągli, ale bardzo mili i życzliwi. Moim pierwszym
klientem było starsze małżeństwo, która zamówiła sobie jedynie po szklance
herbaty i ciastku. Na początku nie było dużego tłumu, jednak, gdy nadeszła pora
obiadowa ludzi przybywało coraz to więcej, ale mi to odpowiadało. Nie czułam
się zmęczona, a nawet dobrze mi się pracowało, gdyż na końcu Sali była mała scenka,
na której grał jeden niezbyt znany mi zespół. Dziewczyna śpiewała, a trzech
chłopaków grało na perkusji, gitarze i czymś tam jeszcze.
- No, to
wszystko na dziś- Zaoponowała Naomi, kiedy nasza zmiana doszła ku końcowi.
- Trochę
to męczące nie powiem, ale bardzo mi się podobało- Uśmiechnęła się Amy siadając
na krześle w pokoju dla pracowników.
-
Przyzwyczaisz się, ale dobrze wam poszło jak na pierwszy dzień. To, co? Widzimy
się jutro o 9?
- Pewnie,
że tak- Odpowiedziałam za nas obie. Zmęczone, ale i zadowolone pożegnałyśmy się
z Naomi i ruszyłyśmy na przystanek autobusowy.
- Za
chwilę powinien jechać- Zaoponowała przyjaciółka, kiedy usiadłam na ławeczce,
po czym do mnie dołączyła.
- Co to w
ogóle za festyn?
- Co roku
w Londynie odbywa się takie coś związane z występami młodych talentów. Można
wziąć udział i się wykazać. Harry mówił, że to świetna zabawa. Wieczorem
przechodzi się do klubu i tam jest karaoke, można potańczyć i się zabawić.
- Nie
wiem czy mam ochotę na zabawę, zmęczona jestem.
- Będzie
fajnie, zaufaj mi- Powiedziała patrząc prosto w moje oczy. Zaufałam i się
zgodziłam, choć czułam, że będę zamulać.
- Ale
Zayna z nami nie będzie?- Spytałam.
- Nie…
Tylko ty, ja, Harry i chłopaki.
- Oo, oni
też?
- Chcieli
się przejść i zobaczyć- Odpowiedziała, kiedy zobaczyłam nadjeżdżający autobus.
***
- Nel,
pośpiesz się!- Krzyczał z dołu Lukas. No tak, wszyscy oprócz mnie byli już
gotowi do wyjścia, ale ja musiałam się jeszcze podczesać, by ładniej wyglądać o
ile to w ogóle możliwe.
Po paru
minutach zeszłam na dół.
- No
nareszcie.
-
Przepraszam, że musiałam się przyszykować- Odpowiedziałam.
- Dobra,
to pokaż, jakie masz cacko- Rzekł Lukas do Harrego opuszczając dom.
- Ej, a
Nana?
- Byłam z
nią przed chwilą na polu. Nic jej nie będzie- Amy pogłaskała suczkę i również
opuściła pomieszczenie jak reszta.
- Zostań
Nana, wrócimy za niedługo- Powiedziałam do niej, a następnie wyszłam
zamykając drzwi na klucz. Przed domem stał czarny mercedes, a wszyscy już
siedzieli w środku.
- Shanel,
no chodź!- Krzyknął Josh machając mi. Podbiegłam do auta i wcisnęłam się pomiędzy
dwóch chłopaków.
- Nie uwierzysz,
kto do nas dołączy, dziewczyny z Liamem i Louisem.
- No coś
ty?
- Już tam
nawet są, więc wiesz. Trzymają nam stolik- Zaśmiała się dziewczyna, kiedy Harry
zapalał silnik.
- No,
poznam praktycznie całą gromadkę chłopaków z One Direction… W sumie to dwóch
nie będzie… Właśnie, coś się stało, że nie ma z nami Zayna?- Spytał Lukas.
- Po
prostu nie ma, nie musisz wszystkiego wiedzieć- Odpowiedziałam i zerknęłam w
okno. Nie chciałam mu mówić o tym, że się pokłóciliśmy i to w dodatku o niego…
Mam nadzieję, że uda nam się jakoś porozmawiać... Otrząsnęłam się i zaczęłam
myśleć o festynie. Wszystko odbywa się zaraz obok Londyńskiego oka w St. Jame’s
Park. Podobno jest on najstarszym z wchodzących w skład parków królewskich w
tym mieście. Przez niego ciągnie się jakaś rzeka, ale nie pamiętam dokładnej
nazwy.
Zatrzymaliśmy
przed wejściem do parku, który już był zapełniony tłumami ludzi. Wyglądało
zupełnie inaczej niż sobie wyobrażałam. Budki z rożnymi smakołykami, zabawami
takimi jak strzelanie strzelbą w puszki lub rzucanie do celu ciągnęły się przez
środek, a na samym końcu widziałam dużą scenę, na której już grał jakiś zespół,
a przed nią mnóstwo stolików z parasolkami. Na dworze było ciepło, choć słońce
dawno było już za chmurami, jednak, mimo iż byłam ubrana w jeansy i bluzkę z
krótkim rękawkiem to nie odczuwałam żadnego ochłodzenia. Wszyscy powędrowaliśmy
zaraz ku scenie i zaczęliśmy się rozglądać za przyjaciółmi, aż w końcu moje
oczy napotkały dwóch mężczyzn, którzy robili sobie zdjęcia z grupą dziewczyn.
- Widzę
ich!- Krzyknęłam pokazując ręką. Automatycznie obrócili się tam, gdzie wskazywała
im ręka. Ruszyliśmy do nich, aż w końcu dotarliśmy do stolika.
-
Patrzcie to Harry! Możemy jeszcze z Tobą zdjęcie? Prosimy…- od razu fanki
rzuciły się loczka.
- Nie ma
sprawy- uśmiechnął się i przyłączył się do chłopaków, a my zasiedliśmy obok
Eleanor i Danielle.
- Jak
fajnie was widzieć.- Odezwała się starsza brunetka.
- Was
też.
- A my
się chyba jeszcze nie poznaliśmy… Czyż nie?- Spytała El zerkając na Lukasa.
- To jest
Lukas, Josha pamiętacie.
- No
pewnie, że tak. Jego się zapomnieć nie da.
- To
prawda, jestem niezastąpiony.- Powiedział Josh z uśmiechem na twarzy.
- Jestem
Danielle, a to Eleanor – Przedstawiła się blondynowi. Ten odpowiedział krótkie
cześć, po czym spojrzał na piosenkarzy.
- Oni tak
mają zawsze?- Zapytał.
-
Praktycznie tak.
- Dobra,
to ja idę po piwo. Każdemu po raz?- Mówiąc to wstał z ławki. Wszyscy się
zgodziliśmy i chłopak razem z Joshem poszli tu niedaleko, gdzie sprzedawali
napoje.
- To jest
ten Lukas, o którym nam mówiłaś?
-
Dokładnie…
-
Przystojniak z niego, tak w ogóle to gdzie jest Zayn?- Spytała Danielle, jednak
ja nie odpowiedziałam tylko wbiłam wzrok w ziemię.
-
Pokłóciliście się, prawda?- Pokiwałam głową w formie odpowiedzi. Dziewczyna
miała już coś powiedzieć, ale dołączyli do nas chłopcy bez fanek.
- O czym
tak rozmawiacie?- Zapytał Louis przysiadając się do swojej dziewczyny.
- A tak
sobie gadamy.
- Shanel,
chodź ze mną po piwo.
- Ale
Lukas z Joshem już poszli- Odpowiedziałam Harremu.
- To po
frytki- Odparł. Coś czułam, że nie chodzi mu o jedzenie, więc wstałam i ruszyliśmy
do jakiejś budki.
- O co
chodzi?
- O
urodziny Amy- Rzekł uśmiechnięty, po czym zamówił w budce trzy porcje dużych
frytek.
- Coś
planujecie?
-
Przyjęcie niespodziankę i będziesz musiała nam pomóc wywabić ją z domu.
Pójdziecie na zakupy czy coś.
- Okay,
nie ma sprawy. Podoba mi się niespodziankowa impreza.
- Taa,
tylko nie mam pojęcia, co mam kupić. Masz jakiś pomysł?
- Nie
bardzo… Sama jeszcze o tym nie myślałam. Kupmy jej coś wspólnego.
- Też o
tym myślałem. Zgadamy się jeszcze, teraz chodź- Wziął do ręki dwie porcje, a mi
dał jedną, po czym wróciliśmy do reszty. Do osiemnastki Amy zostało bardzo mało
czasu, zaledwie kilka dni, a my nic nie mamy zaplanowane. Mam nadzieję, że ta
niespodzianka wypali, tylko, co jej dać za prezent? Tego jeszcze nie wiem…
Dochodziła
22 i na niebie już widniały gwiazdy oraz księżyc, który oświetlał wszystkim
drogę. My wciąż siedzieliśmy przy stoliku pod sceną i słuchaliśmy jakiejś
orkiestry. Konkurs talentów już dawno się skończył i wygrała go młoda
nastolatka śpiewająca piosenkę Lucy Halle- Bless myself. Lubiłam ten utwór, a
dziewczyna zaśpiewała go rewelacyjnie, więc dobrze się stało, że wygrała.
Rozmawialiśmy o różnych rzeczach, Lukas wczuł się w nasz klimat i od razu się
rozluźnił rozśmieszając wszystkich dowcipami.
- Dobra,
idę po jakiś popcorn. Kto ze mną?- Spytałam, ale chętnych jakoś nie widziałam.-
Dobra, pójdę sama- Wyparowałam, po czym poszłam do budki, gdzie sprzedają
popcorn i watę cukrową. Na szczęście zdążyłam go kupić, gdyż zamierzali się
niedługo zbierać.
Podziękowałam
i się obróciłam niestety pół zawartości opakowania wywaliłam na kogoś, a kogo
wpadłam. Zrozumiawszy, kim jest ta osoba od
razu mina mi zrzedła.
- Hej, to
ty jesteś Shanel, prawda?- Spytała blondynka z głupkowatym uśmiechem na twarzy.
Chciałabym tak po prostu udać, że nie słyszałam pytania i ją wyminąć, ale nie
potrafiłam.
- Taa, to
ja. Przepraszam za popcorn. Ty jesteś Perrie?- Spytałam, choć wiedziałam, jaka
jest prawda.
- No ba.
Jak się cieszę, że w końcu mogę cię poznać.
- A to niby,
czemu?
- Zayn
bardzo dużo mi o Tobie opowiadał. Poza tym chciałam poznać jego ową dziewczynę.
- Serio?
Mnie tam się nie śpieszyło- Odpowiedziałam i chyba trochę ją tym wkurzyłam.
- No, a
gdzie twój chłoptaś? Chciałabym się z nim przywitać.
- Nie
sądzę, by on tego chciał. Przepraszam, ale muszę iść- Wyminęłam ją.
- Nie rozumiem,
dlaczego jesteś taka wredna…- Zaczęła udawać niewiniątko.
- Daj
spokój. Obie wiemy, po co dokładnie tu przyjechałaś i myślę, że się nie mylę.-
Wytapetowana lala spojrzała na mnie spod gniewnych oczu przymrużając je.
- Lepiej uważaj,
z kim zadzierasz, wiesz, że Zayn zawsze mnie będzie kochał, nawet, jeżeli się
do tego nie przyznaje, w końcu to ja jestem jego pierwszą miłością, a stara
miłość nie rdzewieje- Zaoponowała i ruszyła w przeciwną stronę niż
moja. No nie wierzę, ta menda naprawdę chce mi go odbić… Zdenerwowana wróciłam
do stolika, jednak ktoś już siedział na moim miejscu.
- Shan..-
Od razu, kiedy mnie zobaczył automatycznie wstał.- Możemy porozmawiać?
Pokiwałam
głową. Ponownie opuściliśmy stolik i zaczęliśmy spacerować pomiędzy budkami.
-
Przepraszam cię za wczoraj. Poniosło mnie trochę i nie powinienem mówić takich
słów. Naprawdę żałuje i nie chciałem, by to tak wyszło, abyśmy się pokłócili o
naszych ex.
- Lukas
nie był moim chłopakiem.
- Nie
ważne. Po prostu… Musimy sobie bardziej ufać, bo związek głównie opera się na
zaufaniu.- Zaoponował moje przedwczorajsze słowa.
- Masz
rację, powinniśmy sobie ufać. Ja też cię przepraszam- Rzekłam stając. Zayn
również to uczynił chwytając moje dłonie w swoje. Pragnęłam się z nim pogodzić,
nie chce by ktoś wszedł butami w nasz związek, a zwłaszcza Perrie. Nie pozwolę
na to!
- Jesteś
dla mnie najważniejsza i tylko to się liczy- Zaoponował spoglądając wprost w
moje niebieskie tęczówki. Po chwili połączył nas magiczny i czuły pocałunek,
przeciągając go zawiesiłam ręce na szyi chłopaka, by być bliżej niego.
Cieszyłam się, że wszystko sobie wyjaśniliśmy, teraz byłam pewna, co do tego,
że czuje do mnie coś więcej niż tylko zauroczenie. Brunet przytulił mnie do siebie
i ponownie cmoknął tym razem w czoło.
-
Wracajmy do reszty- Powiedziałam. Zgodził się ze mną i trzymając się za ręce
ruszyliśmy do naszego stolika.
- I już
po kłótni widzę- Uśmiechnęła się Amy, kiedy nas zobaczyła.
- A to
oni się pokłócili? Nie miałem pojęcia- Zaoponował Lukas śmiejąc się. Nie
odezwaliśmy się tylko dosiedliśmy się do reszty naszych przyjaciół. No, Lukas
to był bardziej mój przyjaciel niż Zayna, ale ten jeden dzień wytrzyma.
Leżałam
wtulona w Zayna na dachu naszego domu. Daszek z tyłu był lekko wzniesiony, więc
można było na nim usiąść lub właśnie się położyć, co mi bardzo odpowiadało.
Było już grubo po północy, jednak nam się nigdzie nie śpieszyło. Patrzyliśmy na
księżyc oraz gwiazdy, które pięknie wyglądały na niebie.
- Zobacz
tam- Wskazał mi ręką.- To jest mała niedźwiedzica- Dodał. Powędrowałam wzrokiem
tam, gdzie mi pokazał i faktycznie mogłam ją dostrzec. Nigdy wcześniej jej nie
widziałam, możliwe temu, iż nie wiedziałam jak to wygląda.
- Zayn…
- Hmm-
Wymamrotał głaskając moje włosy.
-
Dlaczego zawsze wybierałeś dziewczyny, które nie były dla Ciebie?- Spytałam źle
to ujmując. – Znaczy się…
- Wiem, o
co ci chodzi- Przerwał mi. – Właściwie to tak naprawdę miałem tylko dwie
dziewczyny, tak na poważnie. Reszta to była tylko przejściowa.
- Kiedyś
oglądałam wasze wywiady i kiedy reporterzy pytali o największą ilość dziewczyn
chłopaki pokazywali na Ciebie.
- Byłem
wtedy młody i głupi. Byłem buntownikiem i podobały mi się podobne laski. Ja też
się im podobałem, więc było lekko zagadać. Dużo flirtowałem, ale skończyłem z
tym.
- A te
dwie dziewczyny na poważnie?
-
Poznałem je na castingach do X faktora. Najpierw była Rebecka… Niestety okazało
się, że kręciła z dwoma naraz…
- No coś
ty.
- Tak. Po
tym incydencie byłem trochę przybity i wtedy znalazłem Perrie.- Kiedy wymówił
jej imię od razu zrobiło mi się niedobrze. – Pomogła mi się otrząsnąć z tego i
jakoś tak się stało, że…
- Się
zakochałeś- Dokończyłam za niego. Ten nic nie odpowiedział, tylko mocniej mnie
przytulił.
- Już nic
do niej nie czuje, teraz liczysz się tylko ty- Odparł, po czym musnął moje
czoło. Miałam nadzieję, że liczę się tylko ja. Byłam w nim zakochana, ale nie
chciałam mu tego powiedzieć pierwsza… Mógłby się wystraszyć i mogłabym wszystko
zniszczyć.
- Cieszę
się, że mi o tym powiedziałeś.
- Ja się
cieszę, że w końcu to z siebie wydusiłem. A co z twoimi chłopakami?- Spytał.
Nie bardzo wiedziałam jak miałam mu powiedzieć o tym, że on był pierwszym, z
którym się całowałam, może nie był pierwszym chłopakiem, ale jest jedynym, z
którym chodziłam na poważnie i jest dla mnie ważny.
- No…
Było kilku, ale to minęło bardzo szybko.
- I nie
byłaś jeszcze zakochana?- Zapytał. Teraz jestem- Powiedziałam do siebie w
myśli.
- Nie,
oni nie byli odpowiedni.
- A co z
Lukasem? Opowiesz mi jak się poznaliście, tak dokładniej?
- Na
pewno chcesz tego słuchać?
- Chce-
Rzekł. Zgodziłam się i opowiedziałam mu wszystko od początku. – Naprawdę między
nami jest tylko przyjaźń i nic więcej. Rozmawiałam z nim na ten temat i on chce
podobnie.
- A to
ciekawe- Szepnął do siebie, jednak ja to usłyszałam. Zdziwiłam się, czyżbym o
czymś nie wiedziała?
- Co
ciekawe?
- Nie,
nic- Odpowiedział szybko. To zabawne, ja ukrywam przed nim moją rozmowę z
Perrie, a on z Lukasem o ile taka była, choć wydaje mi się, że tak…
- Wiesz,
że dzięki Tobie spełniły się moje marzenia… te najbardziej nierealne-
Zaoponowałam zmieniając temat. Nie chciałam już tamtego drążyć.
- To
znaczy?
-
Poznałam mojego idola oraz chłopaka, z którym jestem naprawdę szczęśliwa-
Odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy wciąż wpatrując się w gwiazdy. Widok
zasłoniła mi twarz Zayna, chłopak opierał się rękami o dachówki.
- Cieszę
się, że cię poznałem- Rzekł i nim zdążyłam odpowiedzieć moje usta zostały
zaatakowane jego. Muskał mnie z pełną delikatnością, ale i romantycznością,
jednak pocałunki przerwał nam Harry krzycząc z dołu, by już schodził. Harry
siedział u Amy i powiedział, że może podwieźć go do domu, bo obydwoje spędzili
dużo czasu u nas.
- Już
idę- Powiedział Zayn uśmiechając się do mnie.
- Tylko
szybko!- Odpowiedział rozmawiając jeszcze z Amy, która chyba stała w drzwiach,
gdyż jej nie widziałam. Zayn pomógł mi wejść na balkon, po czym sam również
skoczył. Odprowadziłam chłopaka na dół, gdzie jak się spodziewałam była też
moja przyjaciółka.
- To
dobranoc- Ponownie obdarzył mnie niesamowitym uśmiechem, że aż przeszły mnie
ciarki a całym ciele. Nie sądziłam, że ktoś może działać na mnie tak jak on.
- Dobranoc-
Rzekłam sama dając mu buziaka.
- Idź, bo
Harry czeka- Pociągnęła Zayna za rękę i wyprowadziła z domu. Pomachałam mu
jeszcze, po czym zniknął za drzwiami, natomiast Amy wróciła.
- Nawet
się pożegnać nie dasz- Oburzyłam się na żarty, krzyżując ręce na piersi.
-
Przepraszam cię bardzo, ale jutro musimy wstać do pracy- Odpowiedziała i
ruszyła po schodach, lecz na którymś schodku się zatrzymała.
- Shanel…
- No?
- Z kim
rozmawiałaś przed budką z pop cornem?- Zapytała obracając się w moją stronę.
- Z
Perrie…
- To była
ona? Łee… Tapety nawaliła, że szok jakiś.
- Tak, a
najgorsze jest to, że chyba nie przyjechała tu na odwiedziny.
- Co masz
na myśli?
- Chce mi
odbić Zayna- Powiedziałam, jednak ta zamiast być w szoku lub coś z tych rzeczy
zaczęła się śmiać.
- To nie
jest śmieszne!
-
Myślisz, że jej się uda? Zayn świata poza tobą nie widzi, poza tym powiedziała
ci to wprost?
- Można
to tak nazwać. On był w niej zakochany wcześniej, a znasz to powiedzenie „stara
miłość nie rdzewieje?”.
- Ale ta
akurat zardzewiała. Daj spokój, Zayn nie da się tak omotać. Jesteś z nim i tego
się trzymaj, a jak nie to ja sobie z nią pogadam. Nie pozwolę, żeby ta
wytapetowana lalunia z blond czupryną na głowie mieszała się w wasz związek-
Zaoponowała już całkiem poważniej, na co ja się uśmiechnęłam.
- Dzięki.
- Niema
sprawy, a teraz chodźmy spać. Jestem strasznie zmęczona- Podsumowała i ponownie
ruszyła z miejsca. Fajnie, że Amy jest pewna, co do uczuć Zayna wobec mnie… Ja
też powinnam taka być i chyba zacznę, gdyż czuje, że nic ani nikt nie jest w
stanie nas rozdzielić… No, może to być ich trasa koncertowa, ale tym się
będziemy martwić dopiero po świętach.
***
Cześć kochani... No więc tak. Nie mam zbyt dużo do powiedzenia. Zostały mi tylko 3 zaufane osoby na tym blogu. Doprowadzę blog do końca, o to się nie martwcie, ale jakoś tak mi smutno z tego powodu, że tak mało osób docenia moją pracę. Ja wiem, że te kilka osób są ważne! I z całego serca wam dziękuje, bo wiem, że komentarze są szczerze, a wasza opinia jest dla mnie najważniejsza Ale boję się, że wy też mnie możecie opuścić i nie doprowadzę go do końca...
Nie będę was dłużej przetrzymywać. Następny odcinek dodam w niedzielę;) Miłego weekendu życzę;**
Boże jak to dobrze że doprowadzisz bloga do końca, choć ja wcale nie chce końca, mogłabym czytać i czytać i jeszcze raz czytać to co piszesz:) Lubię tą historię i zawsze zastanawiam się jak potoczą się losy bohaterów. Mam nadzieję, że Perrie nie zniszczy związku Shanel i Zayna bo normalnie coś jej zrobię! :D Albo Lukasowi!
OdpowiedzUsuńRozdział wyszedł Ci świetny, wszystko tak wspaniale napisane. A no i dobrze że się pogodzili, bo nie wyobrażam sobie tego że są oddzielnie, oni są stworzeni dla siebie hihi :) No i dobrze że dziewczyny poradziły sobie w pracy:) Haha oglądałam ostatnio z kuzynką "nie ma to jak hotel" ;p i tez lubię tą piosenkę Lucy :) No dobra rozpisałam się, ale już kończę:) to do niedzieli! ciao:*
Rozdział jest boski :)) To dobrze że Shanel i Zayn się pogodzili :D Mam nadzieję że Perrie i Lukas ich nie rozdzielą ;P Pozdrawiam i życzę dużo weny
OdpowiedzUsuńrozdział świetny! Ciesze sie ze Zayn i Shanel nareszcie sie pogodzili :)) denerwuje mnie strasznie ta cała Perrie, ale mysle ze związek Zayna i Shanel sie nie rozpadnie przez jakąs blond lalunie :-))) czekam na nn! <3
OdpowiedzUsuń