- I jak wam się pracuje?- Spytał nasz
szef, kiedy miałyśmy chwilę przerwy, gdyż nie było klientów.
- Jest świetnie, niekiedy ciężko, ale
dajemy radę- Odpowiedziała za nas Amy, po czym upiła łyka soku pomarańczowego.
- Bardzo się cieszę. Mówiłem, że
dostajecie tygodniówki, tak?
- Tak, wspominał pan.
- Ej, jaki pan? Nie jestem jeszcze taki
stary. Mówcie mi proszę po imieniu.
- Okay… Lance- Zaoponowałam z uśmiechem
niepewnie wymawiając jego imię. Praca była idealna i z szefem miałyśmy dobre
stosunki, mimo, że robiłyśmy tu dopiero drugi dzień. Tygodniówki jak
najbardziej mi odpowiadały.
Przerwa dobiegła końca i trzeba było
znowu wracać, jednak zrobiłam to z przyjemnością.
Po pracy powiedziałam Amy, że jadę do
Zayna. Wszyscy dzisiaj zostawiamy ją samą, gdyż musimy obgadać sprawę urodzin.
- Dzień dobry, jest Zayn?- Spytałam,
gdy po zapukaniu otworzyła mi jego mama.
- Cześć Shanel, jest w swoim pokoju.
Zapraszam- Z uśmiechem wpuściła mnie do środka krzycząc przy okazji, że
przyszłam. Obok schodów zobaczyłam pana Malika, który bardzo dokładnie mnie
ilustrował. Ubrany był w czarny sweter i ciemne jeansy, również ciemny brunet z
brązowymi oczami. Zayn był do niego bardzo podobny.
- My się chyba nie znamy- Oznajmił
podchodząc bliżej.
- Yyy… Dzień dobry. Jestem Shanel.
- Shanel, słyszałem o Tobie-
Powiedział, jednak wcale się nie uśmiechnął. Na szczęście uratował mnie mój
chłopak zbiegając na dół.
- Shanel, chodź. Wszyscy już są- Odparł
biorąc mnie za rękę. Jego ojciec dziwnie się na nas popatrzył, a następnie
przeszedł do salonu. Nie wiem, o co mu chodziło… Ruszyliśmy schodami na górę i
weszliśmy do drzwi na samym końcu. W środku ciemno niebieskiego pokoju zastałam
już wszystkich z wyjątkiem Amy. Usiadłam obok Danielle i Liama, którzy
siedzieli na kanapie, a Zayn na fotelu.
- Dobra, to, co robimy z jej
urodzinami? Jak to planujemy?- Spytał Harry od razu.
- Zróbmy wielką bibę- Zaproponował
Lukas i od razu Josh się z nim zgodził.
- Ona nie chciała dużej imprezy.
- Każdy chce wielką imprezę! To jej
osiemnastka, dlatego musi być wystrzałowa- Powiedział Josh. Większość była za
pomysłem chłopaków. Właściwie to tylko Eleanor i Danielle były przeciwne wraz
ze mną. Niestety zostałyśmy przegłosowane.
- Dobra cwaniaki, gdzie to niby
zrobimy? W klubie? Domu? Jak tak, to na pewno nie u nas. Ja nie mam zamiaru
potem tego sprzątać- Oznajmiłam.
- Możemy zrobić domówkę u mnie w domu.
Mama akurat jedzie do dziadków i wróci dopiero następnego dnia wieczorem.
- No to miejsce mamy, teraz trzeba
jeszcze wszystko przygotować i prezent! Nie mam żadnego pomysłu- Mówił Louis.
- My też nie- Dopowiadaliśmy sobie.
Nagle Zayn wstał i wziął do ręki laptopa.
- Ostatnio jak przeglądałem neta
znalazłem fajne opcje na prezent dla osiemnastolatki. Można coś wybrać.
- Ale żeby było coś z powagą. Amy
zawsze chciała mieć na przykład obraz z naszymi zdjęciami, wspomnieniami.-
Powiedziałam, kiedy Zayn załadował stronę. Wyświetliło się naprawdę dużo
gadżetów, ale na jednym się wszyscy zatrzymaliśmy.
- To jest to!- Krzyknęłam
automatycznie.
- Cyfrowa rama LCD- Przeczytał Liam.
-Jestem przekonana, że będzie
zachwycona.
- Pisze, że może pomieścić mnóstwo
zdjęć i samo się będzie przełączać. Może też odtwarzać filmy z dźwiękiem-
Przeczytała Eleonor.
- Złożymy się wszyscy i się uzbiera.
- Czyli mam zamawiać?- Spytał Zayn
klikając na urządzenie.
- No pewnie, że tak.
- W porządku- Odparł i zaczął coś
klikać.
- Dobra, prezent mamy. Jutro będziecie
w knajpie do 16.
- No tak.
- El i Dan dojadą do was i pójdziecie
do centrum handlowego. Tak o 18 możecie wracać.
- Ej, tylko pamiętajcie, że my idziemy
następnego dnia do pracy. Nie może być duża impreza.
- Dobra, my się wszystkich zajmiemy-
Uśmiechnął się Louis, choć bałam się ich zamiarów. Coś czułam, że zostawienie
im tego wszystkiego na głowie będzie złym pomysłem.
- Mamy dać im zorganizować to
wszystko?- Spytała Danielle z odrobiną zwątpienia.
- Coś tego nie widzę- Dopowiedziała
Eleonor. Zgadzałam się z nimi całkowicie, ale żeby Amy nie miała żadnych
podejrzeń musiałyśmy im zaufać.
- Niech będzie, ale proszę postarajcie się,
chociaż trochę z dekoracjami. My kupimy tort.- Powiedziałam.
- Ej, trochę wiary- Rzekł Zayn siadając
obok mnie na kanapie równocześnie kładąc mi rękę na udzie. Zauważyłam jak Lukas
na nas krzywo, a jednocześnie smutno spojrzał, po czym wstał i zerknął w stronę
okna. Przecież wszystko już sobie wyjaśniliśmy, sam powiedział, że nic do mnie
nie czuje, więc, o co się tak spina?
- Kiedy będzie ta rama?- Zapytał po
chwili.
- Pisało, że dowóz jest natychmiastowy
i do wieczora powinna być.
- Nie wierzę, że planujemy wszystko na
ostatnią chwilę, przecież to już jutro!
- Damy radę. Podrzucę ci prezent do
domu i wpakujesz tam zdjęcia- Odparł Zayn. Mam nadzieję, że wszystko wypali.
Zabraliśmy się za to za późno i obyśmy ze wszystkim zdążyli.
Po naszym „zebraniu” poszłam razem z
Danielle i Eleanor zamówić tort. Był robiony na zamówienie, więc poprosiłyśmy,
aby był cały czekoladowy z posypką, a na samym środku stał ogromy banan
przybrany w kształt penisa + do tego jądra z pokrojonej kiwi. Banan oblany
będzie również czekoladą. Oczywiście napis również będzie wokół tego namalowany
lukrem. Kobiety dziwnie na nas patrzyły, kiedy go opisywałyśmy, jednak
powiedziałyśmy, że to na osiemnastkę przyjaciółki i od razu się uśmiechnęły.
Nie mogę się doczekać, aż go ujrzę, niestety chłopcy po niego przyjdą i
zobaczymy wszystko dopiero razem z Amy.
***
- Josh, no rusz się!- Mówiłam pół
szeptem w trybie rozkazującym. Szliśmy razem z chłopakami obudzić śpiącą Amy.
Mieliśmy przygotowane dla niej cztery babeczki ze świeczkami, gdyż tort będzie
miała później, choć sama jeszcze tego nie wie.
- Idę- Szepnął wychodząc ze swojego
pokoju. Po cichu otworzyliśmy drzwi do pokoju dziewczyny i podeszliśmy do łóżka
zaczynając śpiewać urodzinową piosenkę. Brunetka otworzyła leniwie oczy
obracając się ku nam. Przetarła je i z uśmiechem na nas popatrzyła. Kiedy
skończyliśmy przeniosła się do pozycji siedzącej, a my podaliśmy jej babeczki.
- Pomyśl życzenie- Zaoponował Lukas. Ta
zamknęła oczy i zdmuchnęła wszystkie świeczki.
Zaczęliśmy bić brawa i wiwatować.
- Nie musieliście. Dziękuje- Z
uśmiechem podała nam babeczki, które od razu skonsumowałyśmy.
- Nie ma sprawy. To teraz wy się idźcie
ubrać do pracy, a my spać- Rzekł Josh. Złożył jeszcze krótkie życzenia, po czym
oby dwóch już nie było w pokoju.
- Dzięki, babeczki przepyszne-
Zaoponowała.
-Spoko, okay. Idź się ubrać i tak dalej,
bo masz pół godziny do autobusu- Zaśmiałam się, a ta wywaliła na mnie oczy.
- Że co?
- No tak. Czekam na dole- Odparłam i
wyszłam z pokoju. Schodząc na dół zadzwoniłam do Zayna, który dopiero za drugim
razem odebrał.
- Halo?- Spytał zachrypniętym głosem.
- Obudziłam cię?- Uśmiechnęłam się do
siebie siadając na kanapie.
- Skądże znowu, biegałem właśnie-
Powiedział z sarkazmem.
- Przepraszam. Pamiętajcie, że tort
macie odebrać o 16.30. Na pewno ze wszystkim zdążycie? Może El albo Danielle by
wam pomogła?
- Kochanie, poradzimy sobie. Nie martw
się tak.
- Pamiętaj, że my jutro do pracy
idziemy, więc impreza nie może być wielka.
- A no właśnie. Załatwiłem wszystko z
Lancem. Jutro przychodzicie dopiero na 16 z tym, że robicie do 21. Może być?
- Ale jak to?
- No tak. Powiedziałem, jaka jest
okazja i tak dalej i zgodził się byście przyszły na drugą zmianę. To chyba
lepsze wyjście, co nie?
- No tak. Dziękuje Zayn.
- Podziękujesz jak się spotkamy-
Powiedział zapewne się uśmiechając.
- Taa, pewnie. Dobra, tyle tylko
chciałam, więc możesz dalej spać. Pamiętajcie, że o 18 będziemy u Harrego.
-Okay. To dobranoc.
- Dobranoc- Zaśmiałam się do telefonu,
po czym się wyłączyłam. Niezły pomysł z tą drugą zmianą, cieszę się, że nasz szef
to kumpel Zayna i chłopak jego siostry. Nie powinnyśmy w sumie tego
wykorzystywać, ale już za późno.
Po pracy razem z Amy czekałyśmy pod
budynkiem na Eleanor i Danielle, które zaplanowały wycieczkę do Manchesteru
pozwiedzać różne miejsca. Cieszyłam się, gdyż jest blisko miejscowości Harrego
i będziemy mogły zobaczyć przeróżne miejsca. Po paru minutach czekania zjawiły
się w niesamowitym wozie. Nie wiedziałam, co to za marka, ale był bez dachu i
to w nim było najlepsze. Przejechałam palcem po czerwonej karoserii zachwycając
się cackiem.
- Wow, co to za maszyna?- Spytała zaciekawiona,
Amy wsiadając na tył. Ja również to uczyniłam.
- Chevrolet Camaro SS. Niezły co,
nie?
- Niesamowity.
- Tak w ogóle to wszystkiego naj
osiemnastolatko, możesz już legalnie kupić piwo. Tu nie trzeba mieć dowodu-
Rzekła Eleonor obracając się do tyłu, kiedy Danielle ruszyła.
- Hahah, masz rację.
- Dobra, mamy kilka miejsc do
zwiedzenia, więc w drogę- Starsza brunetka dodała nieco gazu. Na dworze było
nadzwyczajnie ciepło, słońce powoli już chowało się za chmurami i widać było
przepiękny jego zachód. Jadąc rozmawiałyśmy o wszystkim i niczym, słuchałyśmy
piosenek z radia. Natrafiłyśmy nawet na utwór Justina „Boyfriend” i wszystkie
z wyjątkiem Amy śpiewałyśmy piosenkę. Ta tylko śmiesznie ruszała głową na boki
klaskając w ręce. W Manchesterze odwiedziłyśmy galerie handlowe, gdzie
pozwoliłyśmy sobie wydać trochę pieniędzy. Znaczy się to Danielle nam stawiała,
mimo iż nie chciałyśmy ta nam powybierała ubrania i bez większego namysłu wzięła
wszystko do kasy. Zwiedziłyśmy Chińską dzielnicę, gdzie były róże bazarki z
kolczykami, bransoletkami i innymi drobiazgami. Bawiłyśmy się niesamowicie
jednak dochodziła 18 i trzeba było wracać. Zaczęłyśmy wtaczać powoli nasz plan.
- O, Harry pyta czy nie przyjdziemy do
niego na grilla- Powiedziałam niby odczytując
SMS-a.
- Do Ciebie napisał?
- No tak, to idziemy?- Spytałam.
Widziałam na jej twarzy cień smutku.
- O co chodzi?
- No, jest moim chłopakiem i powinien mi,
chociaż życzenia złożyć. Myślałam też, że wieczór spędzimy sami, a tym czasem
on wszystkich na grilla zaprasza… - Powiedziała wchodząc do samochodu. Była zła
i zupełnie nie spodziewała się niespodzianki i o to nam głównie chodziło.
- Nie przejmuj się. Wiesz, jacy są
faceci…
- Ale wczoraj rozmawialiśmy o tym. Nie
wierzę, że zapomniał.
- Może nie zapomniał tylko chce ci
złożyć życzenia osobiście- Odparła Eleonor.
- Może…- Amy była przybita… Bardzo
chciałam powiedzieć jej o tym, że czeka na nią w domu coś niesamowitego, znaczy
się mam nadzieję, że to będzie niesamowite i chłopcy sobie poradzili.
Jechałyśmy praktycznie w ciszy słuchając jedynie piosenek z radia. Wjechaliśmy
ulicę, która miała po obu stronach trawę, drzewa i różne krzaki. Można było
rzec wieś…
Minęliśmy tabliczkę z napisem „Witamy w
Knutsford”. A pod nią kolejna ”8 mil- Holmes Chapel”.
- Ile to osiem mil?- Spytałam.
- Jakieś dwadzieścia minut jazdy
jeszcze. Droga jest prosta, dojedziemy tam szybko- Oznajmiła Danielle, jednak
po chwili coś usłyszeliśmy z maski. Nie zdążyłam nawet spytać, co to było, gdyż
samochód powoli zwalniał, aż w końcu się zatrzymał.
- No nie wierzę, nie teraz.- Eleonor
wysiadła z samochodu, zaraz po niej Danielle oraz my.
Kiedy otworzyły maskę z silnika zaczął
lecieć dym.
- Co to jest?- Spytałam odganiając dym.
- Nie wiem.- Powiedziała starając się
coś zobaczyć.
- Masz uszkodzony silnik. Zerwał ci się
pasek narządu. Widzisz?- Eleonor pokazała dziewczynie coś przy silniku.
Wszystkie zdziwione na nią popatrzyłyśmy.
- No, co? Mój wujek jest mechanikiem i
kiedyś pomagałam mu w zakładzie.
- I co teraz?
- Kicha. Tłoki cały czas uderzały w
otwarte zawory dolotowe albo też wydechowe i tym właśnie sposobem ty zepsułaś
sobie samochód, a my nie mamy jak dojechać na grilla- Odpowiedziała zamykając
maskę. No świetnie, jeszcze tego brakowało.
- Nie wierzę… Może po kogoś zadzwońmy?
- Nie ma zasięgu- Odpowiedziała mi Amy.
Byłyśmy na centralnym zadupiu, droga kamienista i wszędzie pełno zieleni... Po
paru minutach zastanawiania się nad swoim losem, z daleka zauważyłam czarnego
Vana jadącego akurat w naszą stronę. Chciałam go jakoś zatrzymać, ale jakoś tak
się bałam, jednak ten zatrzymał się kilka metrów od nas. Szyby były przyciemnione,
więc nie widziałam, kto siedzi za kierownicą. Moje pierwsze myśli: A jeśli nam
coś zrobi? Cztery dziewczyny na środku pustkowia… Coś źle to widzę.
*** Nie zabijecie mnie, prawda? Wiem, że miałam dodać rozdział wczoraj, ale kompletnie wyleciało mi to z głowy. Nie gniewacie się na mnie, co? Mam nadzieję. Notka będzie krótka, gdyż dochodzi północ, a ja mam jutro na 8;( Ehh... Jeszcze Dwa niemieckie na początek. Masakra. Cieszę się, że zostałyście ze mną. W każdej notce będę wam za to dziękować. Opowiadanie ma 45, czterdzieści coś rozdziałów. Nie wiem dokładnie. Więc, za niedługo nadejdzie koniec...
Okay, lecę;**
Dobranoc;**
Rozdział jest boski ;) Ciekawe kto był za tą kierownicą ja się już chyba domyślam kto to :)) Pozdrawiam i czekam na następny :P
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział :P haha nie ma to jak 4 babki wybiorą się gdzieś samochodem xD
OdpowiedzUsuńNo i ciekawi mnie kto to taki jest :) W tym czarnym samodzonie rzecz jasna :D
Na początku chciałabym Cię serdecznie przeprosić, że nie komentowałam poprzednich rozdziałów! BARDZO PRZEPRASZAM ♥♥♥ Jakoś na początku zapomniałam, a później nie miałam czasu... PRZEPRASZAM !! Mam nadzieję, że mi wybaczysz :)) Co do poprzednich rozdziałów to były świetne, a ten rozdział również znakomity !♥♥♥ Na pewno będę tu do końca i jeszcze dłużej :)Jeszcze raz przepraszam i życzę weeny :))
OdpowiedzUsuńPS. Polecam tego bloga. Dziewczyna na prawdę świetnie pisze i szuka więcej czytelniczek. :)) Pozdrawiam'
http://take-me-to-the-place-i-love-please.blogspot.com/
Dziękuje i na pewno ci wybaczę. Jesteś jedną z nielicznych, którzy czytają i wyrażają opinię za co jestem ci wdzięczna!:) Bloga tej dziewczyny postaram się ogarnąć jakoś, kiedy znajdę czas, bo teraz mam sporo na głowie.
UsuńJa też ogromnie cię przepraszam, że nie komentowałam. Miałam ostatnio tyle na głowie, czytałam na fonie rozdział, ale zapomniałam skomentować. A rozdział, no jak u góry genialny;) Wszystko zaplanowali na ostatnią chwilę, ale miejmy nadzieję, że się wyrobią:D Hahah, ale akcja z tym zepsutym autem, Elka się znała:D Ciekawe co teraz zrobią i jestem ciekawa kto to jest w tym samochodzie... Hmm... Nie mam zielonego pojęcia, może to Lukas? Albo Zayn? Albo faktycznie jakiś zły koleś i będzie coś od nich chciał i wtedy się akcja rozkręci i w ogóle? Hmm... Mam nadzieję, że się tego dowiem:)
OdpowiedzUsuń