Z samochodu nikt nie wysiadał. Trochę się przestraszyłam.
- Może wsiądźmy do środka- Zaproponowała Danielle cofając się w
stronę przednich drzwi.
- Nie, lepiej stąd chodźmy albo coś- Powiedziała El, jednak nagle
drzwi się otworzyły i wysiadł z nich bardzo dobrze znany mi chłopak. Myślałam,
że zwariuję. Kiedy go zobaczyłam ogromnie mi ulżyło.
- Ty kretynie! Myślałyśmy, że jesteś jakimś złym typem!- Krzyknęła
na powitanie Danielle, kiedy ten podchodził bliżej z uśmiechem na twarzy.
- Piękne przywitanie, naprawdę.
- Niall, jak fajnie cię widzieć- Amy z uśmiechem przytuliła
chłopaka.
- Wszystkiego najlepszego!- Zaczął ją mocno ściskać.
- Dzięki, ale proszę puść, bo udusisz- Zaśmiała się, a ten
przeprosił i wypuścił. Następnie przywitał się z nami.
- Co wy tu robicie?
- A ty?
- Ja… Postanowiłem odwiedzić Harrego.
- To świetnie, bo my też tam jedziemy. Podrzucisz nas, co nie?-
Spytała Amy.
- No pewnie. Mam w samochodzie linę- Powiedział. Z Vana wyciągnął
ową rzecz i razem z Danielle zaczęli przyczepiać pojazd Danielle do Nialla.
Następnie wszyscy ruszyliśmy do samochodu blondyna.
- Zaraz… Akurat w ten dzień postanowiłeś go odwiedzić? Coś mi tu
nie gra- Dziewczyna powoli zaczynała łapać, o co chodzi… Niestety. Niall
zapalił silnik i zaczął ruszać, po czym jej odpowiedział.
- No tak, jest jakiś problem?
- Nie, no skąd- Odpowiedziała. Czułam, że już wiedziała o co
chodzi, jednak nie chciała się przyznać i w sumie nawet dobrze. Po piętnastu
minutach jazdy w końcu dojechaliśmy pod jasno brązowy, dwupiętrowy dom z
ogrodem. Wyglądał bardzo ładnie. Po wyjściu z samochodu otworzyliśmy furtkę i
doszliśmy do drzwi wejściowych. Jak na kulturalnych przystało zapukaliśmy w nie,
jednak nikt nie otworzył.
- Nie ma go?- Spytała Danielle dzwoniąc na dzwonek.
- Jestem na ogrodzie za domem!- Krzyknął głos chłopaka zza domu.
Przemierzyliśmy tam, gdzie nam powiedział i kiedy zobaczyłam jak pięknie
wszystko jest zrobione myślałam, że padnę. Harry, Zayn, Liam i Louis
przyprowadzili swoich znajomych, wśród nich spostrzegłam też Josha- ich
perkusistę oraz Doniye z naszym szefem jak i Noemi. Była też Nana, która
radośnie szczekała. Zapewne chłopcy nie dawali rady i poprosili o pomoc, ale ważne,
że wszystko się udało. Na drzewach pozawieszane były serpentyny i balony, oraz
wielki napis „Wszystkiego najlepszego Amy!”. Dołączyliśmy się do śpiewania z
pozostałymi zostawiając dziewczynę na środku, a ta niedowierzająco zakrywała usta dłońmi, choć wiedziałam, że się uśmiechała. W trakcie piosenki Harry
wniósł nasz boski tort urodzinowy, który wyglądał naprawdę niesamowicie.
Brunetka zaczęła się śmiać widząc banana.
- Zdmuchnij i pomyśl życzenie po raz kolejny!- Krzyknął mój brat,
a ta chwilę pomyślała, po czym zdmuchnęła. Co prawda, nie wszystkie naraz, ale
się udało.
- Jeju dziękuje! Jesteście kochani- Powiedziała tuląc się do
Harrego. Zaczęło się składanie życzeń, kiedy Eleanor kroiła tort.
- Wiem, że dopiero teraz się poznajemy, ale mam dla Ciebie
prezent. Jestem Josh- Przedstawił się ciemny blondyn o brązowych oczach dając
Amy zapakowane pudełko. Przedstawił się również mnie i cofnął się w bok, gdyż
Doniya z Lancem byli w kolejce. Ta również się przedstawiła i przeprosiła,
gdyż niestety nie zdążyli nic kupić, jednak Lance przyniósł wódkę i z uśmiechem
jej dał. Taa, niema to jak pić z własnym szefem. My oczywiście mieliśmy prezent
najlepszy, bynajmniej tak mi się wydawało. Danielle zwołała nas trzymając w
ręku zapakowaną ramę. Razem z chłopakami męczyłam się nocą, by to ustawić,
powrzucać i tak dalej, ale w końcu nam się udało.
- Jesteście wszyscy niesamowici. Dziękuje- Uśmiechnęła się biorąc
od nas rzecz. – Wam też dziękuje. Pomogliście im urządzić to wszystko, a nawet
mnie nie znaliście- Tymi słowami zwróciła się do Josha i Doniyi. Wyglądała na zadowoloną,
czyli nasza niespodzianka wypaliła, a chłopcy świetnie się spisali. Wygląda na
to, że można im ufać w tych sprawach.
Po wypitym kieliszku szampana za solenizantkę oraz zjedzeniu
kawałka tortu Amy zaczęła rozpakowywać prezenty. Na początku nie chciała, ale
jakoś ją przekonaliśmy.
- Okay, to najpierw ten od Josha- Zaoponowała biorąc pudło do
ręki. Nie miałam pojęcia, co może znajdować się w środku. Amy bardzo szybko
rozdarła papier i otworzyła pudełko, po czym wyciągnęła z niego grę planszową „Do dna”. Widziałam ją w necie, rzucasz kostką i robisz śmieszne zadania lub po
prostu pijesz jak to nazwa wskazuje. Świetnie się przy tym bawi.
- Ooo! Musimy w nią zagrać!- Oznajmił Lukas pocierając rękami.
- Taa, ale to potem jak już więcej wypijemy- Zaśmiała się
solenizantka, a potem podziękowała za prezent.
- Teraz otwórz nasz madame- Powiedział Louis patrząc na ramę.
- Dobra…- Uśmiechnęła się i również zaczęła targać papier
urodzinowy. Kiedy zobaczyła jeszcze wyłączoną ramę za bardzo nie wiedziała jak
ma się zachować. No tak, też bym się zdziwiła, gdybym dostała zwykłą ramę na
zdjęcie.
- Jej, jest świetna, ale nie mam tak dużego obrazu.
- Głupolu, czekaj- Podeszłam bliżej i nacisnęłam włącznik, który
momentalnie wyświetlił w serii zdjęcia. Po paru sekundach przemieniały się w
następne.
- No nie wierzę!. Boże, to jest piękne- Zachwyciła się patrząc na
fotografie. Wszystkie wspomnienia wróciły i dziewczyna aż uroniła łzę.
- Aww… Chodźcie zrobimy miśka- Zaśmiałam się i ją przytuliłam, a
następnie wszyscy do mnie dołączyli. To były wspaniałe emocje, prezent jej się
spodobał i o to nam chodziło, aby ją uszczęśliwić.
- Dziękuje- Uśmiechnięta odłożyła ramę na stolik. Harry z Liamem
wzięli większość prezentów i odstawili je do domu, by się nie poniszczyły.
Wszyscy zasiedliśmy do stołu i gdy tylko dwóch chłopaków zjawiło się s powrotem
otworzyliśmy wódkę. Nie chciałam pić, ale zrobiłam to ze względu na Amy.
Preferuję tylko piwa, jednak z nią musiałam się napić. Mimo namów wypiłam jeden
kieliszek i później otworzyłam sobie puszkę z piwem, a oni wciąż pili kolejki.
Było wesoło, Zayn również jakimś cudem zaczął dogadywać się z Lukasem i
widziałam jak o czymś zawzięcie dyskutowali. Wszyscy dobrze się bawili
słuchając również muzyki puszczonej z wieży. Lance z Doniyą nawet raz
zatańczyli, Amy dostała baty, ale nikt nie bił jej mocno, bynajmniej żadna z
dziewczyn.
Kiedy spojrzałam na wyświetlacz telefonu dochodziła już druga w
nocy. Przez jakiś czas graliśmy w tą grę planszową, jednak nikt nie dotarł do
końca, gdyż wszyscy byli
już nieźle pijani. Zauważyłam jak Harry z Amy wchodzą do domu, byli nieźle
wypici i nie chciałam by dziewczyna zrobiła coś, czego potem może żałować.
Wstałam i ruszyłam za parą do środka. Domyśliłam się, że poszli na górę, więc
również to uczyniłam, lecz gdy wchodziłam po schodach z tyłu ktoś chwycił mnie
za rękę. To był Lukas, który nie wyglądał za dobrze, ledwo trzymał się na
nogach.
- Nel, gdzie tak pędzisz?- Spytał jednocześnie opierając się o
ścianę.
- Do pokoju.
- Mmm… To możemy iść razem- Uśmiechnął się cwaniacko przysuwając
się.
- Nie. Idź się połóż, bo jesteś pijany. Ledwo chodzisz-
Powiedziałam. Ten się zaśmiał i objął mnie ramieniem.
- Słodka, ja jestem trzeźwy. Choć ze mną, twój men się o niczym
nie dowie.
- Przestań, choć idziemy na dół- Również go chwyciłam i zeszliśmy.
Nie mogłam chłopaka utrzymać, ale w końcu udało się i posadziłam go na kanapie
w salonie. Był naprawdę mocno wypity i już nawet nie przejmowałam się tym, co
mówi, gdyż pewnie nad sobą nie panował.
- Poczekaj tu, pójdę po Zayna.
- Nie! Ty mi wystarczasz- Mówiąc to pociągnął mnie do siebie tak,
że usiadłam na jego kolanach.
- Lukas, zostaw. Nie wiesz, co robisz.- Zaczynałam się obawiać
jego zamiarów.
- Oj tam. No przecież wiem, że mnie chcesz- Mówiąc to zaczął kłaść
mi rękę na moim udzie, ale ja ją odpychałam.
- Przestań, bo dostaniesz. Lukas puść mnie!- W końcu krzyknęłam,
kiedy zamierzał mnie pocałować. Udało mi się wstać, a ten popatrzył na mnie
złowrogim spojrzeniem.
- Perrie miała racje, mogłem zawrzeć ten układ- Zaoponował legając
na sofie.
- Co?- Spytałam zaskoczona, ale już mi nie odpowiedział. W szybkim
czasie zasnął, a ja byłam totalnie zdezorientowana tym, co powiedział. Jaki
układ? O czym on mówił? Rozmawiali ze sobą? Automatycznie tysiące pytań wbiło
się do moich myśli zostawiając je bez żadnych odpowiedzi. Być może to tylko
jego bełkot, ale od tak by przecież nie wspomniał o Perrie, prawda?
Przypominając sobie, po co przyszłam do domu ponownie poszłam na górę i
zastanawiałam się, w którym są pokoju. Nagle drzwi na przeciwko schodów się
otworzyły i zdenerwowany wyszedł z nich Harry.
- Co się stało?- Spytałam, jednak nie usłyszałam odpowiedzi.
Szybkim krokiem poszłam do środka i zobaczyłam Amy siedzącą na łóżku i roniącą
łzy.
- Amy, co jest?- Usiadłam obok dziewczyny obejmując ją ramieniem.
- Zaczęliśmy się kłócić…- Zaczęła jeszcze bardziej łkać.
- Spokojnie, powiedź mi od początku i powoli. Oddychaj- Uspokoiłam
ją. Wzięła kilka głębokich oddechów.
- Najpierw normalnie się całowaliśmy…, Ale on potem zaczął mnie
rozbierać to go odepchnęłam mówiąc, że nie chce tego dziś, że wolę abyśmy byli
trzeźwi. Ale mnie nie słuchał i dalej robił swoje. To go uderzyłam. Popatrzył
się na mnie i coś zaczął mówić. Ja nie wiem już, to było takie...
- Nie przejmuj się nim. Harry był pijany, może za bardzo go
poniosło. Poza tym nie może zmuszać cię do takich rzeczy. Bardzo dobrze
zrobiłaś.
- Ale jak przez to zerwiemy?
- To ty powinnaś z nim zerwać, jeśli zmuszał cię do seksu.
- Nie zrobił tego, po prostu… Nie umiem ci tego wytłumaczyć. Ja
nie chce tego zakańczać.- Przytuliła się do mnie. Kochała go i to było
strasznie widać, musiałam teraz głównie zająć się nią i postanowiłam, że nie
wspomnę dzisiaj o tym, co usłyszałam od Lukasa… Jestem pewna, że Perrie bardzo
namiesza w naszym życiu… Jeszcze do końca nie wiedziałam, jak, ale wiem, że to
zrobi.
***
Obudziłam się jakoś tak przed południem obok mojego chłopaka,
który jeszcze smacznie spał. Byliśmy w osobnym pokoju razem z Liamem i
Danielle, którzy też jeszcze byli w innym świecie. Wszyscy wczoraj za dużo
wypiliśmy i trochę nas ponosiło. Dziewczyny tańczyły na stołach w samych
stanikach, chłopcy też dołączali. Dobrze, że ja w miarę kontaktowałam. Ja i
Amy, która biedna spędziła tą noc bez Harrego. Dziewczyna nie chciała dłużej
przeżywać tego dnia i szybko zasnęła na łóżku loczka. Zeszłam wtedy na dół i
dołączyłam do reszty, po pewnym czasie również Harry to zrobił, jednak nie był
skłonny do zabaw. Chciałam z nim jakoś pogadać, ale z drugiej strony sam sobie
zawinił i to on powinien przeprosić dziewczynę.
Poszłam do łazienki znajdującej się na dole zaraz obok kuchni. W
salonie leżał właśnie brunet o zielonych, podkrążonych oczach. Ręce miał za
głową i patrzył w jedno miejsce jakby nad czymś głęboko rozmyślał. Najpierw
poszłam do łazienki się umyć i doprowadzić do porządku, a kiedy już tak
zrobiłam usiadłam obok niego na fotelu.
- Zrobiłem głupią rzecz, ale pewnie Amy już ci powiedziała, co
między nami zaszło… - Powiedział przenosząc się do pozycji siedzącej. Pokiwałam
głową.
- Ja nie wiem, co we mnie wstąpiło… Byłem pijany i… Ja naprawdę
nie wiem jak mam jej to wytłumaczyć. Próbowałem, ale znowu wyszło jakoś tak, że
się pokłóciliśmy.
- Sam sobie zawiniłeś.
- Ja wiem, ale nie chciałem, by to tak wyszło.
- Rozmawiałeś z nią teraz?
- Wyszła z domu jakieś dziesięć minut temu. Wiesz, że takie rzeczy
się czasem zdarzają… Ja nigdy bym jej celowo do niczego nie zmusił. –
Powiedział bezradnie podkurczając nogi do swojej brody.
- Co ty tu jeszcze robisz? Powinieneś teraz za nią biec i ponownie
ją przeprosić. Na polu jest zimno, a ona pewnie nie ma na sobie nic ciepłego.-
Loczek spojrzał na mnie, a następnie kiwnął głową ze zrozumieniem, co musi zrobić.
- Dziękuje- Dodał jeszcze, po czym po chwili już go nie było.
Harry trochę przegiął, ale widziałam coś takiego w jego oczach, że nie dało się
mu odmówić pomocy. Poszłam do kuchni i zaczęłam wszystkim robić kanapki, gdyż
na pewno, kiedy wstaną będą umierać z głodu jak i leczyć kaca. Po zrobieniu
kromek z pasztetem, szynką, ogórkami i serem usiadłam na krześle i sama
zaczęłam konsumować śniadanie. Po paru minutach niespodziewanie dołączył do
mnie zaspany Lukas przecierając oczy.
- Oo… Cześć- Powiedział ochrypłym głosem siadając obok mnie.
- No cześć- Odpowiedziałam. Podsunęłam mu kanapki pod nos, ale nie
chciał, dlatego od razu zaczęłam przechodzić do rzeczy póki jeszcze jesteśmy
sami.
- Powiesz mi, jaki układ miałeś zawrzeć z Perrie- Chłopak
popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem, a następnie spuścił głowę nie chcąc nic
mówić.
- Nie wiem, o czym mówisz.
- Dobrze wiesz. Wczoraj mi to powiedziałeś.
- Byłem pijany, nie pamiętam nawet, co robiłem i to mnie dobija.
Gadałem zapewne głupoty, więc nie warto mnie słuchać.
- Nie kłam mnie, dobrze? Wiem, że rozmawiałeś o czymś z Perrie, z
Zaynem też przedyskutowałeś co nie, co.
- Nie kłamie. Naprawdę nie wiem, o co ci chodzi. Może i poznałem
Perrie, ale to tylko przypadkowo. Zamieniłem z nią może dwa zdania i tyle.
- I paprałeś te brednie od tak?
- Byłem pijany Shanel. Daj mi spokój, głowa mi pęka- Powiedziawszy
to pomasował swoje czoło. Nie wierzyłam mu. Od razu widać, że kręci jak nic,
ale nim zdążyłam znowu zabrać głos do kuchni wszedł mój chłopak.
- Cześć kochanie- Z uśmiechem musnął wargami moje usta, po czym
oparł się rękami o oparcie.
- Możecie nie przy ludziach? Eh… Idę wziąć prysznic- Oznajmił
zniesmaczony blondyn i tak jak powiedział tak uczynił.
- Jak ja lubię go denerwować.
- Denerwujesz go tym, że mnie całujesz?
- Można to tak nazwać- Szyderczo się uśmiechnął i usiadł na
miejscu Lukasa.
- Zayn, wczoraj po pijaku Lukas powiedział mi o jakimś układzie z
Perrie- Nie chciałam przed nim tego ukrywać.
- O jakim układzie?
- Nie wiem. Muszę się tego dowiedzieć, a Lukas udaje, że nie wie,
o czym mówię.
- Może faktycznie tak było? Sama mówiłaś, że był pijany. Przecież
on nawet jej nie zna.
- Może mnie kłamał. Każdy ma sekrety, prawda?- Spytałam
podejrzliwie, ale ten tylko kiwnął głową nie patrząc na mnie. Teraz już byłam
pewna, że rozmawiał z Lukasem za moimi plecami i zapewne nie była to
przyjacielska pogawędka.
***
Siedziałam już u siebie w domu wraz z Amy, która oglądała coś w
telewizji. Pogodziła się z Harrym i to mnie ucieszyło. Chłopcy już dawno poszli
na trening, a my się nudziłyśmy. Postanowiłam nie zwlekać z opowiedzeniem
dziewczynie o wczorajszym wydarzeniu, dlatego w skrócie zaczęłam mówić, co się
działo.
- Zaraz, on cię obmacywał? I nie powiedziałaś nic Zaynowi?-
Przerwała mi.
- Daj mi skończyć. Był narąbany. Dzisiaj rano niczego nie
pamiętał.
- Ale on cię normalnie molestował.
- Przestań, nic się nie wydarzyło. Wtedy powiedział mi o jakimś
układzie z Perrie.
- O układzie?
- No tak, że mógł jednak go zawrzeć. Dzisiaj się o to spytałam,
ale powiedział, że nie wie, o czym mówię.
- Przecież oni się nawet nie znają…
- Powiedział, że się poznali, ale zamienili ze sobą parę zdań i
tyle. Jakoś ciężko mi w to uwierzyć.
- Mnie też. Może do niej chodźmy i spytajmy wprost, o co jej
chodzi?- Zaproponowała dziewczyna przekładając nogę na nogę.
- Nie wiem gdzie mieszka, poza tym to będzie dziwne tak ją
nachodzić i w ogóle.
- Wkurza mnie już ta dziołcha- Oburzona wstała z kanapy
spoglądając w okno jednocześnie odsłaniając firankę. Nagle na jej twarzy
zagościło wielkie zdziwienie.
- Shanel, chodź tu szybko.- Popędziła mnie schylając się trochę,
by z zewnątrz nikt jej nie zobaczył. Szybkim ruchem popędziłam do swojej
przyjaciółki zastanawiając się, co zobaczyła.
***
Cześć kochani. Co, by tu dużo mówić. Trochę się już zaczyna dziać w rozdziałach. Coraz częściej będziecie się dowiadywać czegoś nowego:) Dziś Sobota. Mam nadzieję, że nie będę siedzieć w domu...
Dobra, nie będę was przynudzać. Do następnego kochani!!:)
Rozdział jest wspaniały :) Ciekawe o jaki układ chodziło Lukasowi i co zobaczyła Amy :P Pozdrawiam i czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to nie będzie Zayn z Perrie. Błagam!
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty! Fajnie się czytało;)
Świetny!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :)