26 kwietnia 2013

Rozdział 33

Przed nasz dom podjechał srebrny kabriolet bez dachu, a w środku siedziała Perrie z Lukasem. O czymś rozmawiali, a po kilku sekundach ona pocałowała go w policzek. Ten z uśmiechem wyszedł z samochodu. Zamurowało mnie totalnie.
- To mi nie wyglądało na przelotną znajomość…
- Mi też nie- Dopowiedziałam przyjaciółce. Kiedy usłyszałyśmy jak chłopak wchodzi do domu szybko zajęłyśmy wcześniejsze pozycje, by nie zorientował się, że go podglądałyśmy.
- O cześć- Przywitał się wykrzywiając usta do uśmiechu.
- No cześć. Co tak wcześnie wróciłeś z treningu?- Spytała brunetka.
- Nie byłem dzisiaj, musiałem coś załatwić.
- A co?- Spytałam ciekawa, czy odpowie.
- No…- I właśnie w tym momencie ktoś zapukał do drzwi. Lukasowi chyba ulżyło i czym prędzej je otworzył. Wrócił w towarzystwie pani Nastreet. Dawno nas nie odwiedzała, ale niezbyt ucieszyłam się z jej przyjścia. Nie było jej wtedy, kiedy wezwali policję podczas naszej imprezy i może nam się oberwać. Z uśmiechem przywitała się z nami i usiadła na kanapie.
- Może się czegoś pani napije?- Zaproponowałam wstając, jednak nic nie chciała i poprosiła abym usiadła. Denerwowałam się coraz bardziej, gdyż milczała patrząc na nas dziwnym spojrzeniem.
- Dobrze, nie będę owijać w bawełnę. Wiem, że mieliście tu imprezę, na której było mnóstwo osób. Policja też przybyła. Wytłumaczycie mi to?
- Proszę pani, to nie tak… My po prostu…
- To moja wina- Przerwał mi Lukas.- To ja zorganizowałem przyjęcie. One nie miały o niczym pojęcia. Nastreet spojrzała to na mnie i Amy, to na Lukasa.
- Nie rozumiem, dlaczego nie potrafisz uszanować tego, że ciocia ci zaufała, gdyby coś się stało? To, że masz wtyki u policji nie znaczy, że możesz robić, co chcesz.- Rzekła spoglądając na Lukasa. Wziął całą winę na siebie, tak właściwie to dobrze zrobił, bo powiedział całkowitą prawdę.
- Wiem. Przepraszam- Zrobił minę zbitego psiaka.
Kobieta pokręciła głową z niesmakiem, a następnie wstała.
- Jeszcze jeden taki wybryk i dzwonie do ciotki.
- Obiecuję, że to się nie powtórzy- Zaoponował również wstając.
Chciałam odprowadzić kobietę do drzwi, jednak Lukas mnie wyprzedził mówiąc, że i tak musi gdzieś wyskoczyć. Ciekawe gdzie?
- No i nie zdążyłyśmy z nim pogadać- Powiedziałam zamykając drzwi.
- Niestety nie, ale wiesz, co? Możemy pójść potem do Josha i zapytać się czy Perrie przychodzi czasem na jego treningi, albo popytać chłopaków z boiska- Oświadczyła.
- To dobry pomysł. Pobawimy się w detektywów- Zaśmiałam się opierając się o ścianę. Amy w tym czasie odczytywała SMS-a, którego dostała przed chwilą.
- Dzisiaj wszystko odpuszczamy. Idziemy na randkę.
- Na randkę?
- Zayn i Harry wpadną po nas o 19: 00, więc lepiej chodźmy się przyszykować.
- Ale czekaj. Gdzie pójdziemy?
- Nie wiem, napisał tylko, że w niesamowite miejsce.- Powiedziała, po czym pociągnęła mnie za rękę. Amy przyszła do mojego pokoju z chmarą ciuchów, abyśmy wybrały coś odpowiedniego.

- Amy nie chce tego! Czemu nie mogę ubrać zwykłych dżinsów? – Krzyknęłam już ze zdenerwowaniem. Nie mogłyśmy się na nic zdecydować, jeżeli chodzi o mnie. Dziewczyna ubrała na siebie czarne legginsy, a na to niebiesko - czarną tunikę z narysowanymi kwiatami na dole.
- Bo ja nie mam dżinsów. No proszę cię, ubierz tą sukienkę. Będziesz wyglądać ślicznie, zrób to chociażby dla mnie- Poprosiła robiąc minę słodkiego psiaka. Westchnęłam i przejęłam od niej sukienkę również w kwiaty.
- Dziękuje, a co do Lukasa to możemy się wybrać tam do nich od razu po pracy, jak myślisz?- Pytała, kiedy zakładałam kieckę.
- No możemy.- Odpowiedziałam. Stanęłyśmy oby dwie przed dużym lustrem u mnie w pokoju i powiem szczerze, że prezentowałyśmy się naprawdę uroczo.
- Nie będzie nam zimno?
- Nie, ty masz ciepłe rajstopy, ja legginsy. Damy radę- Uśmiechnęła się, po czym wyszła z pokoju zmierzając zapewne na dół, gdyż zbliżała się oczekiwana godzina. Zerknęłam jeszcze raz w swoje odbicie i również uczyniłam to samo, co przyjaciółka.
O równej 19:00 zawitali po nas chłopcy. Jak zwykle wyglądali niesamowicie przystojnie.
- Musimy wam zasłonić oczy- Powiedział Zayn, kiedy byliśmy już w samochodzie.
- Czemu?
- Musicie nam zaufać- Odpowiedział Harry, a następnie zawiązał Amy opaskę na oczy. Zayn zrobił mi podobnie i już po chwili nic nie widziałam. Jechaliśmy na moje oko jakieś dziesięć minut, nie dłużej.
- Możemy już to ściągnąć?
- Nie, jeszcze nie. Za chwilę. Teraz wysiądziemy z auta… Uważajcie- Zayn mnie kierował trzymając ręce na moich biodrach. Zatrzymaliśmy się parę kroków dalej.
- Możecie ściągnąć- Zaoponował Harry, a ja jak najszybciej to zrobiłam. Zatkało mnie, gdy zobaczyłam ten cudowny widok. Byliśmy nad jeziorem, które oświetlone było mnóstwem pływających lampionów o kształcie kwiatu lotosu, a wokół niego było pełno ludzi, którzy właśnie zapalali lampiony i kładli na wodę.
- To jest…
- Przepiękne- Dokończyła za mnie Amy wtulając się w swojego chłopaka.
- Dzisiaj jest taki dzień, w którym rodziny lub zakochani przychodzą tutaj, puszczają właśnie taki lampion na wodzie, który ma im zagwarantować szczęście, dać nadzieję, że wszystko będzie dobrze i wszystko pójdzie zgodnie z planem. Można również wpisać życzenie na kartce u umieścić wewnątrz lampionu. Robi się to raz w roku, jeszcze przed sylwestrem i to właśnie wypada dzisiaj. – Mówił nam Zayn, kiedy ja wpatrywałam się w ten cudowny widok.
- Wiecie, kiedy przegraliśmy w X faktorze, a Simon powiedział, że tak czy siak da nam szansę. Zayn pokazał nam to miejsce właśnie w tym dniu. Zapaliliśmy takie lampiony, napisaliśmy życzenia… I wiecie, co było dalej. Udało nam się.- Harry uśmiechnął się wypowiadając te słowa.
- Chcecie?- Spytał Zayn wyjmując z samochodu lampiony, świeczki oraz papiery z długopisem.
- Jasne- Wzięłam od niego kartkę i napisałam wymyślone życzenie” Chcę, aby nikt ani nic nie stanęło mi na przeszkodzie bycia z Zaynem”- Napisałam. Myślę, że go kocham… Chciałabym, by on był pierwszym chłopakiem, z którym to zrobię. Po włożeniu karteczek pod palącą się już świecę, która była w środku lampionu położyliśmy je na wodzie, aby popłynęły wraz z innymi.
- Mamy dla was jeszcze jedną niespodziankę- Zaoponował Zayn chwytając mnie za rękę. Wszyscy ruszyliśmy wzdłuż jeziora napotykając dużo ludzi aż w końcu nikogo nie było widać ani słychać. Zatrzymaliśmy się przed pięknie udekorowanym kocem wraz z koszykiem z różnymi posiłkami. Przestrzeń oświetlały nam te same lampiony z kwiatu lotosu.
W tej chwili pomyślałam jedynie ”My to mamy niewiarygodne szczęście”.
Usiedliśmy wszyscy na czerwonym materiale, a Harry otworzył czerwone wino, które miało nas ogrzać. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach i chociaż na chwilę zapomniałam o naszej detektywistycznej sprawie.
- Amy, przejdziesz się ze mną? – Zapytał Harry wstając z miejsca.
- Jasne.
- Wrócimy niedługo- Uśmiechnął się chłopak, po czym ruszyli wzdłuż brzegu.
Położyłam się na kocu spoglądając w gwieździste niebo, a po chwili poczułam, jak Zayn lega koło mnie.
- Wiesz… To tutaj dokończyłem twoją piosenkę. Kiedy jestem w Londynie zawsze odwiedzam to miejsce, tutaj mam wenę twórczą.
- Nie dziwie ci się, to jest najpiękniejsze miejsce, jakie w życiu widziałam.- Odparłam. Chłopak uśmiechnął się i oparł łokciem o podłoże przyglądając mi się.
- Czemu mi się tak przyglądasz?
- Bez przyczyny- Odpowiedział, a po chwili zbliżył się by złożyć na mych ustach czuły i romantyczny pocałunek. Chwyciłam go za szyję, by przedłużyć pocałunek, jednak ten całkowicie zapanował nad naszymi ciałami. Całując położył mi głowę ponowie na kocu, a dłonią zaczął pieścić moją szyję. Było między nami gorąco i właśnie wtedy zaczął odpinać mi guziki od sukienki.
- Zayn…- Zatrzymałam go.
- Co? Nikogo tu niema.
- Ale Harry i Amy mogą przyjść w każdej chwili- Odparłam trochę przestraszona.
- Poszli parę minut temu- Rzekł i ponownie zatopił usta w moich. Nie potrafiłam mu odmówić, a wręcz ponownie zachęciłam go do dalszych czynów. Zayn działał na mnie jak światło na ćmę. Przyciągał mnie do siebie niczym magnez. Znowu delikatnie rozpinając guziki od sukienki dotykał ręką mojego nagiego brzucha, gdzie w efekcie tego po moim ciele przechodziły dreszcze. Mimo iż na dworze było tylko parę stopni on rozgrzewał mnie do gorąca. Nie sądziłam, że kiedykolwiek poczuję coś takiego do jakiegokolwiek chłopaka.
- Z-zayn…- Musiałam mu przeszkodzić. – Muszę ci coś powiedzieć.
- Więc mów.
- Bo ja… No wiesz…
- Co?
- Ja jeszcze nigdy tego nie robiłam- Zająkałam.
Brązowooki poparzył na mnie z uśmiechem.
- Ja też nie.
- Jasne- Klepnęłam go w ramię. – Ja mówię poważnie.
- Shan…
- Ja po prostu nie jestem jeszcze na to gotowa- Przerwałam mu wypowiedź. Ten pokiwał głową i legając na kocu zaprosił mnie do tego samego. Zapinając guziki położyłam się na jego klatce piersiowej, a ten objął mnie, by mi było cieplej. – Przepraszam.
- Hej, przecież nikt nie powiedział, że będziemy to robić tu i teraz. Ja poczekam- Odparł mocniej przytulając mnie do siebie. W takich chwilach dziękowałam Bogu za to, że go mam i że się spotkaliśmy. Czekałam na chłopaka, który będzie miał w sobie to coś, który pogodzi się z faktem, że słucham kogoś takiego jak Justin Bieber, który będzie mnie rozśmieszał i sprawiał, że czuję się wyjątkowa. Zayn jest jedyny w swoim rodzaju, jedyny dla mnie i nie chciałabym psuć coś, co jest między nami. Dlatego muszę przeszkodzić Perrie i nie pozwolić na to, by zniszczyła nasz związek.

Następnego dnia zaraz po pracy pojechałyśmy na trening chłopaków. Przez budynek przechodziło się na boisko, a niestety, kiedy zamierzałyśmy właśnie tam iść zatrzymała nas wysoka czarnowłosa kobietka z okularami na nosie.
- Mogę w czymś pomóc?- Spytała uprzejmie zakładając ręce na pierś.
- Ymm… Tak, jesteśmy siostrami Josha Gotersa, on tu gra, biedak zapomniał czegoś i prosił abyśmy mu to przyniosły.
- Czego, jeśli można wiedzieć?
- No… Kanapek. Wie pani, że chłopcy dużo jedzą, a jeszcze po takim wysiłku to masakra- Całą rozmowę przejęła Amy. Kruczoczarna podejrzliwie na nas spojrzała, jednak ustąpiła i powiedziała którędy na boisko.
- Udało się, teraz poczekamy aż będzie koniec.- Zaoponowałam przechodząc obok szatni. Dziewczyna spojrzawszy na drzwi zatrzymała mnie.
- Mam pomysł- Zabłysnęła i otworzyła drewniane drzwi, które o dziwo były otwarte.
- Amy, tak nie można.
- Sprawdzimy jego telefon, skoro już tu jesteśmy- Powiedziała pół szeptem przemierzając wokół podpisanych szafek.
- Możemy zrobić to w domu.
- Wiem, ale tak jest bardziej detektywistycznie- Uśmiechnęła się znajdując nasz cel.
- Co w Ciebie wstąpiło?- Spytałam.
- Nie wiem, ale podoba mi się to- Niestety kiedy próbowała otworzyć szafkę okazało się, że jest zamknięta.
- Chodźmy stąd, poczekamy aż skończą, a powinni tu zaraz być- Ledwo co zdążyłam szepnąć ostatnie słowo do szatni wparowało już kilku kolesi. Automatycznie popchnęłam ją do jednej z innych, większych szafek, które na szczęście były otwarte. Czułam się jak w amerykańskim filmie młodzieżowym, gdzie zawsze dziewczyny się tam chowają z jakiegoś powodu.
- Oni się rozbierają- Szepnęła brunetka i czułam, że wypowiadając to zdanie uśmiechnęła się.
- Cicho, musimy poczekać aż wyjdą- Uciszyłam ją. W środku nie dość, że było ciasno, bo znajdowały się piłki do koszykówki czy piłki nożnej to jeszcze strasznie śmierdziało potem.
- Stary, co to za laska z którą cię co chwila widujemy?- Zapytał umięśniony murzyn Lukasa, kiedy zakładał świeżą koszulkę. Zostali tylko oni, gdyż reszta już wyszła.
- Która?
- Taka blondyna, długie włosy, walory ma niezłe- Uśmiechnął się, a Lukas rozumiejąc aluzję uczynił to samo. Ta, typowa gadka facetów, jednak zaciekawiła mnie dziewczyna o której rozmawiali. Najprawdopodobniej chodziło mu o Perrie.
- A ta… Dobra znajoma. Pomagam jej przy jednej sprawie.- Zaoponował również zakładając bluzkę.
- Przy jednej sprawie? Taa, a ona ci się potem odwdzięcza swoim towarzystwem- Zaśmiał się.
- Haha, nie całkiem, ale okay. Dobra Nathan, ja lecę. Do jutra!
- Dobra, nara ziom!- Krzyknął, gdy ten był już w drzwiach. Poczekałyśmy aż chłopak również opuści pomieszczenie, po czym momentalnie wyszłyśmy z szafy.
- Fe, chłopcy są obrzydliwi.
- Wiem, ale na pewno rozmawiali o Perrie, dlatego chodźmy!- Powiedziałam donośnie i szybko puściłyśmy szatnię. Dogoniłyśmy blondyna, kiedy właśnie miał wsiadać do samochodu.
- Hej! Poczekaj chwilę!- Zasapana Amy chwyciła się maski. Nathan nie wiedział kim jesteśmy dlatego też zmarszczył czoło spoglądając na nas.
- O co chodzi?
- Jestem Amy, a to Shanel. Jesteś znajomym Lukasa i Josha, prawda? Chodzą na treningi z tobą.
- No tak, znam ich, ale co się stało?
- Chciałybyśmy się dowiedzieć jak często widzisz Lukasa z tą blondyną?
- Czemu o to pytacie?- Zapytał przymrużając oczy.
- No… Jesteśmy jego przyjaciółkami.- Zaczęła Amy nie wiedząc, co powiedzieć.
- I po prostu martwimy się o niego. Odkąd zaczął się z nią spotykać strasznie się zmienił.
- Nie sądziłem, że Lukas ma takie fajne przyjaciółki- Uśmiechnął się cwaniacko otwierając kluczykami drzwi od pojazdu.
- Więc jak?
- Właściwie to ja nic nie wiem, przychodzi tu od jakiegoś tygodnia, praktycznie codziennie podczas przerw gadają.
- O czym?
- Nie mam pojęcia.- Odpowiedział. – Chociaż wczoraj Lukas był trochę zdenerwowany po rozmowie z nią. Słyszałem tylko jak krzyknął do niej, że nie wie czy to dobry pomysł i że się zastanowi. Tyle wiem, a teraz przepraszam was, ale muszę już jechać.- Dokończył wsiadając do samochodu, po czym otworzył szybę.
- Mam nadzieję, że pomogłem.
- Może trochę.
- Hej, Amy tak? Jakbyś chciała wyskoczyć gdzieś po treningu to daj mi znać proszę. Wystarczy, że ponownie się u nas pojawisz- Amy najwyraźniej spodobała się Nathanowi, który zaczął oczarowywać ją swoim subtelnym spojrzeniem.
- To miłe, ale mam już chłopaka.
- Szkoda, ale jeśli zmienisz zdanie to wiesz gdzie mnie znaleźć- Zaoponował, a następnie odjechał z piskiem opon.
- Przystojniak z niego- Uśmiechnęłam się zerkając jeszcze na czerwone Subaru.
- Może i tak, ale mam już swojego przystojniaka- Odpowiedziała ruszając na przystanek autobusowy. Podążyłam za nią myśląc nad tym co już wiemy. Właściwie to nic sensownego nie dowiedziałyśmy się od Nathana. Upewniłyśmy się tylko, że na pewno coś kombinują. Amy wpadła na pomysł, aby jakoś przeszukać jego telefon, choć właściwie nie mamy takiego prawa. Zostało nam jeszcze przepytanie nieco Josha oraz rozmowa z samą Perrie.

2 komentarze:

  1. No to się będzie działo, ciekawa jestem co ten Lucas i Perrie kombinują. Niech się odczepią od mojej ulubionej pary! Jasne!? :D
    Rozdział świetny, czekam na nexta. Pozdrawiam Asiek :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest świetny :)) Ciekawe co kombinują Lukas i Perrie :P
    Mam nadzieje że nie zepsują związku Shan i Zayna :d Pozdrawiam i czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń