5 maja 2013

Rozdział 35

Powoli otworzyłam najpierw lewe, następnie prawe oko. Znajdowałam się w jakimś białym pomieszczeniu... Po niespełna sekundzie zorientowałam się, że to szpital. Czułam się strasznie zmęczona i byłam cała obolała. Zauważyłam, że na rękach miałam bandaże i byłam podłączona do różnych kabli. Starałam sobie przypomnieć dlaczego się tu znajduje i w końcu coś zaczęło mi świtać. Pamiętałam tylko trzy dziewczyny, które kazały mi zerwać z Zaynem... To one mnie tak urządziły? Na to wygląda, bo któż by inny? Do sali weszła moja przyjaciółka i gdy mnie tylko zobaczyła od razu uśmiech pojawił się na jej twarzy.
- Boże Shanel, jak dobrze- Najwyraźniej jej ulżyło. Dziewczyna usiadła obok mnie i spytała jak się czuje.
-Wszystko mnie boli...
- Wcale mnie to nie dziwi, pamiętasz może kto ci to zrobił? Co się wczoraj wydarzyło?
- No... Wyszłam na zewnątrz by zadzwonić do mamy, spotkałam tam jakieś dziewczyny, które nakazały mi zerwać z Zaynem.
- Że co?- Spytała zszokowana.
- No tak, to były chyba fanki. Powiedziały, że jeśli tego nie zrobię to gorzko pożałuję... Wtedy film mi się urwał. To one mnie chyba pobiły...- Odpowiedziałam pomijając jedną groźbę. Groźbę dotyczącą owej brunetki. Do pomieszczenia wszedł Zayn patrząc na ekran telefonu z pozostałymi wraz z panią Malik.
- Obudziła się- Powiedział donośnie Niall na co Zayn z uśmiechem spojrzał w moją stronę. Patricia chyba pobiegła po lekarza, gdyż zniknęła z zasięgu mojego wzroku.
- Kochanie, jak się czujesz?- Spytał zatroskany mulat delikatnie dotykając mojej zabandażowanej dłoni.
- Już lepiej.
- Kto ci to zrobił? Pamiętasz coś?- Chłopaki zaczęli zadawać pytania jeden za drugim, jednak ja odpowiedziałam krótkim nie. Spojrzałam znacząco na Amy, sugerując tym sposobem, by siedziała cicho i nikomu nic nie mówiła. Nie chciałam im powiedzieć, że napadły mnie ich sfiksowane fanki i kazały zerwać z Zaynem. Widziałam, że nie rozumiała, dlaczego ukryłam ten fakt.
- Kiedy tylko wyjdziesz, pójdziemy na policję złożyć zeznania.
- Że co? Nie- Odpowiedziałam od razu, na co mój chłopak się zdziwił.
- Nie? Widzisz co oni ci zrobili? Jesteś cała posiniaczona, wiesz jak to się mogło skończyć? Krwiakiem mózgu albo czymś gorszym...
- Nawet nie wiem kim oni byli. Jaki rysopis bym dała? Po prostu znalazłam się w złym miejscu o złej porze. Chce o tym zapomnieć i tyle. Nigdzie nie idę.- Byłam stanowcza. Musiałam, by uniknąć zeznań.
- Shan, Zayn ma rację. Musisz to zgłosić...
- Powiedziałam nie- Przerwałam blondynowi. Wszyscy spojrzeli na mnie ze zdziwieniem w oczach. Nie rozumieli, że gdybym to zgłosiła one mogłyby zrobić coś gorszego, zagrozili Amy oraz im, a ja nie wiedząc czemu wierzyłam, że mogą to zrobić. Nikt nie odezwał się słowem, póki nie przyszła moja lekarka. Młoda blondynka wyglądem przypominała Lexie Grey z serialu, który kiedyś zawsze oglądałam "Grey's Anatomy".
- Witam, nazywam się Amanda Jankes, cieszę się, że wreszcie wstałaś.
- Tak, też mnie to cieszy. Kiedy będę mogła stąd wyjść?
- No tak, najważniejsze- Zaśmiała się zerkając na kartę przypiętą do łóżka.- Za kilka dni. Zrobimy jeszcze kilka badań, by upewnić się, że jesteś całkowicie zdrowa. Jesteś poobijana, ale do wesela się zagoi. Jakbyś czegoś potrzebowała po prostu naciśnij ten przycisk zaraz obok ciebie, pielęgniarka od razu przyjdzie- Zaoponowała, a ja spojrzałam tam gdzie pokazała. Dosłownie obok mojej dłoni było zielone kółko, które aż się prosiło, by go nacisnąć.
- Dziękuje.
- W takim razie, zostawiam was już. Pamiętajcie, że odwiedziny kończą się o 18:00, więc macie jeszcze trochę czasu.- Dodała po czym wyszła, a mama Zayna zaraz za nią zapewne dowiedzieć się czegoś więcej.
- Przyniosłyśmy ci wszystko co potrzebujesz. Laptopa, telefon z ładowarką i rożne soki. Są w półce- Oznajmiła Danielle.
- Dzięki- Uśmiechnęłam się. Czułam, że są na mnie źli, ale nie mogłam zadecydować inaczej. Po 18:00 pielęgniarka kazała im opuścić salę i zostałam sama z moimi myślami. Zaczęłam sobie kojarzyć wszystkie fakty i chyba zrozumiałam o co chodzi. Postanowiłam zadzwonić do Amy.
- Jesteś sama?- Zapytałam, gdy dziewczyna odebrała po drugim sygnale.
- Tak.
- Słuchaj chyba już wszystko kumam. To Perrie nasłała na mnie te dziewczyny.
- Co ty gadasz?
- Dlaczego akurat teraz wyjechała?- Spytałam pytaniem retorycznym. - One kazały mi zerwać z Zaynem, a to jej najbardziej zależało na tym, bym się z nim nie spotykała. Znaczy się, chciała mi go odbić.
- Shanel, nie tak prędko. Myślisz że byłaby zdolna posunąć się do takich rzeczy? Jest szurnięta, ale żeby aż tak?
- Nie wiem, ale to wszystko jest ze sobą powiązane.
- Dlatego powinniśmy to zgłosić na policję. Zayn się o Ciebie martwi i to strasznie.
- Wiem, ale nie mogę. Co im powiem? Że fanki mnie napadły? Zagroziły mi, że jeżeli sypnę cokolwiek policji to zniszczą One Direction, one groziły też tobie...
- Mnie?
- Powiedziały, że jeżeli pójdę z tym na policję zrobią ci to samo.
- I ty im wierzysz?
- Widzisz co mnie spotkało? Przeczekajmy to wszystko, proszę cię nie mów o tym nikomu.
- Okay, dobra idę spać. Wyśpij się, przyjdę jutro po pracy- Rzekła i się wyłączyła.
Następnego dnia rano od razu przyszedł do mnie Zayn z pielęgniarką, która przyniosła mi śniadanie. Chłopak trzymał w ręce dużego białego misia z kokardką na uszku.
- Dziękuje- Powiedziałam, gdy mi go wręczył. - Za to, że przyszedłeś również.
- Wpadłem przed studiem, ale obiecuje, że wrócę zaraz jak skończymy.
- Nie trzeba, Amy mówiła, że do mnie przyjdzie- Zaoponowałam. Mulat spoglądał na mnie swoimi czekoladowymi oczami i od razu zrozumiałam o co chodzi.
- Zayn... Ja wiem, że jesteście na mnie wszyscy źli... To zgłaszanie na policję nie ma sensu.
- Jak to nie ma sensu? Zostałaś napadnięta Shanel. Nie rozumiesz, że mogło się stać coś poważniejszego?
- Ale jestem cała, to tylko kilka siniaków. Zakończmy ten temat.
- Rób jak chcesz, muszę już iść. Na razie- Rzekł oschle, po czym wyszedł z pomieszczenia. Chciałam mu powiedzieć o tych dziewczynach, o Perrie, ale nie wiem czy by mi uwierzył to raz, a dwa to nie wiem co by się stało gdyby wiedział. Wiem, że się martwi... Ale co ja poradzę? Nie chce by komuś niepotrzebnie stała się krzywda. Przez takie coś powstała kłótnia i to praktycznie wszystko wina Perrie. Jestem w 99% pewna, że to ona za tym stoi... Tylko po co jej to?
Załączyłam laptopa, a następnie zalogowałam się na kilka stron w tym Twitter i Stars.com.
Miałam sporo wiadomości jak i Mentionów, które dotyczyły mojego stanu zdrowia. Zdziwiłam się, skąd mogły o tym wiedzieć? Jednak gdy zobaczyłam nagłówek na stronie plotkarskiej
 "Dziewczyna Zayna w szpitalu!" od razu było wiadome, że paparazzi maczali w tym palce. Kliknęłam na stronkę i pokazało się kilka zdjęć karetki, chłopaków i sanitariuszy, którzy wnosili na noszach jakąś dziewczynę.
" Chłopaki z One Direction chcieli się trochę rozerwać, w końcu mają wolne i postanowili, że wraz z przyjaciółmi udadzą się do klubu "Hot night". Są młodzi i muszą szaleć. Jednak zdarzyło się tam coś okropnego, dziewczyna Zayna Malika- Shanel Goters trafiła do szpitala. Nie wiemy dokładnie dlaczego, została pobita? Ktoś ją napadł? Piosenkarz był załamany widząc swoją dziewczynę na noszach, z resztą pozostali członkowie zespołu jak i przyjaciółki również. Mamy nadzieję, że szybko dojdzie do siebie i w końcu dowiemy się co się stało..."
Świetnie, oni zawszą muszą się wciskać w prywatne sprawy. Muszę to wszystko jakoś załagodzić i już nawet wiem jak. Napisałam na tablicy, że nic mi nie jest i za parę dni wyjdę ze szpitala. Podziękowałam za życzenia, niektóre Directionerki potrafią zrozumieć, że chłopaki też mają normalne życie...
***
Był 5 listopad. Przygotowania do ślubu zostały już zakończone,teraz jesteśmy z Doniyą na sali i sprawdzamy czy wszystko zostało zrobione tak jak chciała. Od czasu, kiedy wyszłam ze szpitala nic się nie działo. Żadnych gróźb, napaści- nic z tych rzeczy. Perrie również nie wróciła, a Lukas zaczął nas unikać jak ognia. Bałam się, że to może być tylko cisza przed burzą, ale teraz wolałam się skupić na moim związku z Zaynem. Niestety czasu dla siebie mamy bardzo mało, on rano siedzi w studiu, a ja jestem w pracy, potem pomagałam w przygotowaniach do ślubu, jestem druhną tak samo jak Amy, Eleanor i Danielle.
Byliśmy teraz w sali weselnej i rozglądaliśmy się czy wszystko zostało położone dokładnie tak jak chciała Doniya. Pomieszczenie było duże i przestronne. Ściany w kolorze czerwieni doskonale komponowały się z białym parkietem. Z tyłu scena na której miał śpiewać zespół. Stoliki były już przygotowane jak i pozostałe zestawienia. Oglądając wszystko poczułam wibracje w kieszeni. Spoglądając na wyświetlacz przeraziłam się. Co ja jej powiem?
- Co się stało?- Spytała Eleanor widząc moją minę.
- Dzwoni moja mama.
- Odbierz.
- Nie wiem co mam jej powiedzieć.
- Powiedz, że tu zostajemy.- Odezwała się Amy. Posłuchałam jej i odebrałam telefon.
- Cześć córciu. Słuchaj kiedy wy dokładniej wyjeżdżacie jutro? Znaczy się o której godzinie?
- Emm... Josh ma samolot o 6 rano, więc powinien być na miejscu tak o 21.- Odpowiedziałam.
- No dobrze, to ja wam zrobię od razu coś do zjedzenia bo pewnie będziecie głodni.
- Mamo, nie rozumiesz mnie...- Amy pokazała gestem ręki bym kontynuowała.
- Ja nie wracam do domu- Odparłam i w słuchawce usłyszałam tylko "Co?"
- Zostaję z rodziną Zayna do końca świąt. Wrócę dopiero po sylwestrze...
- Ty chyba sobie żartujesz?
- Mówię śmiertelnie poważnie. Amy zostaje razem ze mną.
- Gaby czy ty to słyszysz?- Spytała rodzicielka, okazało się, że jest tam też mama Amy.
- Shanel, proszę włącz na głośnik- Powiedziała pani Worters, tak też uczyniłam.
- Amy, jesteś tam?
- T- tak mamo.
- Czy wyście na głowę upadły? Gdzie zostajecie na święta? Co ty sobie wyobrażasz? Że puszczę cię do obcej rodziny...
- Oni nie są obcy, to cudowni ludzie.- Rzekła dziewczyna, kiedy podeszła do nas mama Doniyi. Wzięła od nas telefon, przedstawiła się i wyszła z sali na zewnątrz.
- Moja mama to załatwi- Uśmiechnęła się panna młoda. Miałam nadzieję, że uda jej się przekonać do tego nasze mamy, choć wiem, że będzie ciężko. Minęło już jakieś dwadzieścia minut, a ta wciąż nie wracała. Wszystko już tu pozałatwiałyśmy dlatego też opuściłyśmy restaurację i akurat wtedy pani Malik skończyła rozmowę. Minę miała nieco przybitą, lecz gdy tylko nas zobaczyła sztucznie się uśmiechnęła.
- Nie zgodziły się?
- Ależ skąd. Możecie zostać- Odpowiedziała oddając mi telefon.
- To dlaczego ma pani taką smutną minę?
- Wydaje ci się- Odparła, po czym wsiadła do samochodu. Amy cieszyła się wraz z dziewczynami, jednak ja czułam, że coś nie gra. Może faktycznie nie powinnam zostawać tutaj na święta? Pan Malik nie zaakceptował mnie jako tako. Byłam u nich już tyle razy, a ten nie zamienił ze mną ani jednego słowa...
Pani Malik nalegała abyśmy wszyscy zostali u niej na obiedzie, więc nie miałyśmy innego wyjścia i się zgodziłyśmy. Pieczeń naprawdę mi smakowała, wszyscy komentowaliśmy ślub Doniyi, który miał się odbyć już jutro. Nagle do mieszkania wparował ojciec Zayna cały w skowronkach krzyczał, że dostał awans.
- Naprawdę? To wspaniale- Odpowiedziała mu żona ściskając go.
- Tak, lepsza posada i o wiele więcej płacą!- Wszyscy mu gratulowali, w tym ja podałam rękę. Mężczyzna się na mnie popatrzył, po czym lekko wykrzywił usta do uśmiechu. Nie wiedziałam czy był to szczery uśmiech czy też wymuszony, naprawdę zastanawiało mnie dlaczego tak mnie nie lubi.
- Co jest?- Spytał Zayn przytulając mnie od tyłu.
- Nie, nic.
- Shanel, możemy na chwilę porozmawiać?- Odezwał się pan Malik. Zatkało mnie, nie miałam pojęcia czego chce.
- Oczywiście- Odpowiedziałam trochę zdenerwowana. Kiedy przeszliśmy w bardziej ustronne miejsce zaczął rozmowę.
- Przepraszam za moje zachowanie.-Powiedział.
- Nie rozumiem.
- Byłem wobec Ciebie oschły, nie powinienem się tak zachowywać. Myślałem... Wiesz jakie partnerki miał przedtem Zayn. Wszystkie go wykorzystywały, zważając na to, że z nim jesteś myślałem, że zrobisz to samo.
- Nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła.
- Teraz już to wiem. Widzę, że go uszczęśliwiasz. Cieszę się, że spędzisz z nami te święta- Zaoponował. Tego to się w życiu nie spodziewałam... Żeby usłyszeć przeprosiny od ojca mojego chłopaka? No nieźle. Uśmiechnęłam się i również odpowiedziałam mu, że się cieszę. Po chwili dołączył mulat pytając czy coś się stało.
- Ależ skądże znowu, synu. Pilnuj się tej dziewczyny- Rzekł, po czym ruszył w kierunku innych gości.
- Powiesz mi o czym rozmawialiście?
- Nie ma takiej potrzeby kochanie, naprawdę. Teraz jest wszystko tak jak chciałam- Odparłam przytulając się do niego.Wieczorem chłopak zawiózł nas do domu. Zmęczona dzisiejszym dniem od razu poszłam do swojego pokoju i bez przebierania się do pidżamy padłam na łóżko. Niestety moją ciszę przerwała mi Amy bez pukania wchodząc do pokoju.
- Puka się.- Powiedziałam. Ta spojrzała na mnie, cofnęła się kilka kroków w tył i zapukała.
- Głupia, jak już jesteś to wchodź- Zaśmiałam się. Dziewczyna usiadła na łóżko i stukała nerwowo opuszkami palców o swoje udo.
- Powiesz wreszcie co cię trapi?
- No... Nie wiem jak zacząć, nawet nie wiem po co ci to mówię, bo przecież to moje życie i mogę robić co chcę. Jednak z drugiej strony jesteś moją przyjaciółką i chcę byś wiedziała, że chce zrobić taki krok...
- Amy! Uspokój się i gadaj o co ci biega- Zatrzymałam jej słowotok.
- Bo, gadałam o tym z Harrym. Już dużo razy, chcemy przejść na kolejny etap w naszym związku.
- Kolejny to znaczy... No wiesz.
- Właśnie tak- Odparła.- Obydwoje się kochamy, po co czekać? Ja jestem na to gotowa, znaczy się byłam, a teraz kiedy już wiem że chcemy tego oboje i że mamy to zrobić już jutro to się boję.
- Zaraz co? Ustaliliście sobie termin?- Parsknęłam śmiechem, na co ta zrobiła minę jakby mnie miała zaraz zabić.
- To nie jest śmieszne! Powiedział, że chce by mój pierwszy raz był wyjątkowy i postara się o to bym nie czuła się niekomfortowo.
- No ale w czym jest problem?- Spytałam. Właściwie to nie byłam w większym szoku gdy mi o tym powiedziała. Wiedziałam, że prędzej czy później będą się kochać, skoro raz już próbowali.
- Bo ja nie wiem czy mam brać tabletki czy coś. Jak gumka mu pęknie i zajdę w ciąże?
- Przestań, widzisz tylko czarne scenariusze. On powinien zadbać o wszystko tak? O zabezpieczenie również. Jesteście na to gotowi to okay, rozumiem i się cieszę. Przynajmniej gościa znam- Uśmiechnęłam się.
- Tak, od jutra już nie będę dziewicą- Powiedziała bardzo poważnym tonem głosu na co ja nie wytrzymałam i ryknęłam ogromnym śmiechem.
- Jak można.... Coś takiego powiedzieć- Ledwo przez śmiech wydusiłam te słowa.
- Ja nie będę, a ty wciąż jesteś- Pokazała mi język wstając z łóżka.
- Dobranoc- Dodała jeszcze po czym zniknęła za drzwiami. Uwielbiam ją i jej niesamowite teksty.
Po przebraniu się do pidżamy znowu wskoczyłam pod kołdrę tym razem rozmyślając o Zaynie. Kiedy jesteśmy ze sobą blisko czuję niewyobrażalne motyle w brzuchu. Jego bliskość i dotyk powodują, że w środku płonę... Naprawdę coraz częściej zastanawiałam się nad pierwszym razem. Jestem ciekawa czy on również...
***
Cześć kochani! Jak wam dni mijają? Jutro już do szkoły:/ Jacie, jak ten czas zleciał. Rozumiecie, że jeszcze jakieś Półtora miesiąca i wakacje! A ja mam tyle do nadrobienia:( Masakra.
No, ale wracając do rozdziału. To w sumie przeciętny, co nie?:) Widziałam wasze ciekawskie wypowiedzi, uwielbiam to!:** Wszystkiego dowiecie się w swoim czasie. To będzie naprawdę nieprzewidziany zwrot akcji:)
Okay, kończę!:** Bye;*


4 komentarze:

  1. Też mi się wydaje że Perrie za tym stoi. Franca jedna. Czekam na następny bo ten wyszedł świetnie:) Pozdrawiam Asiek :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No, no, no super rozdział :) Szczerze to spodziewałam się takiego obrotu sprawy :) Mam nadzieję, że wszystko potoczy się dobrze, no i jestem ciekawa co się działo podczas rozmowy rodziców dziewczyn z p. Malik.. Coś niezaciekawie się zapowiada.. Mam nadzieję, ze Perrie nie dopnie swego i Shayn będą razem :D Pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://glos-uk.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest świetny :) Też tak myślę że to pewnie wina Perrie :D Mam nadzieję że nie zepsuje związku Shan i Zayna :P Co do długości jest znakomita :)Oby ten ślub wyszedł im po myśli :D Pozdrawiam i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No, naprawdę ciekawy rozdział! CHolerne fanki... Znaczy się. Ja sama jestem fanką, ale te to był chyba jakieś psychofanki, bez kitu. W sumie też nie rozumiem Shanel. Nie chce powiedzieć nic Zaynowi, ale no powinna...
    Co do Harrego i Amy to ja ich po prostu kocham!:**
    Chcą już się kochać?:D Super;p Będzie rozdział +18 rozumiem:D HAhahah

    OdpowiedzUsuń