11 maja 2013

Rozdział 37

Obudził mnie telefon, który grał muzykę Eminema informując tym samym, że dzwoni Amy. Niechętnie odebrałam, gdyż byłam jeszcze zaspana.
- Co chcesz?- Spytałam pół szeptem, by nie obudzić jeszcze śpiącego Zayna.
- Gdzie ty jesteś!- Krzyknęła mi do słuchawki, aż musiałam dać dalej telefon, bym przypadkiem nie ogłuchła.
- Nie krzycz tak, poczekaj chwilę.- Powiedziałam, po czym delikatnie wysunęłam się spod pościeli i poszłam do niewielkiej łazienki. - Jestem z Zaynem w pokoju obok was- Dopowiedziałam po chwili.
- Że co? Jak to z... Shanel. Czy chcesz mi coś powiedzieć?- Spytała i czułam, że przy tym ma uśmiech na twarzy.
- Jeżeli myślisz o tym o czym ja myślę w tej chwili to masz rację.
- Przespałaś się z nim?- Spytała od razu.
- Nie tylko ty straciłaś dziewictwo z gwiazdką- Zaśmiałam się cicho.
- No nie wierze, moje wczorajsze słowa cię zabolały- Powiedziała w żartach. - Słuchaj, przegapiliśmy moment, w którym Lance i Doniya wyjeżdżali...
- Przegapiliśmy? Czyli wasz zaplanowany pierwszy raz też doszedł do skutku?
- Spadaj. Opowiem ci później, bo muszę kończyć. Ja z Harrym już się zbieramy i wam też tak radze, bo pokoje są zarezerwowane tylko do 12. - Odparła i się wyłączyła. Spojrzałam na wyświetlacz, który wskazywał już 11. Jeszcze godzina, dam mu jakieś dwadzieścia minut. Weszłam s powrotem do pokoju i zauważyłam, że nasze rzeczy są wszędzie porozrzucane, a ja jestem w samej bieliźnie. Jego marynarka leżała na krześle, dlatego też ubrałam ją na siebie. Wyobraziłam sobie scenę jak w filmach. Dziewczyna ma na sobie za duże ubranie chłopaka, podchodzi do okna i rozmyśla, więc tak też uczyniłam. To, co się wczoraj wydarzyło było dla mnie czymś nowym i wyjątkowym. Zayn był bardzo delikatny i z niczym się nie śpieszył. Wiele czytałam o pierwszym stosunku i zawsze ludzie wypowiadali się o bolesnym doświadczeniu- jednak ze mną tak nie było. Może na początku poczułam ból, jednak gdy Zayn poruszał swoim ciałem w górę i w dół czułam jedynie pełną satysfakcję i podniecenie tym, co się dzieje. Gdyby ktoś kilka miesięcy temu powiedziałby mi, że będę po uszy zakochana w gwieździe, będę obracać się w ich towarzystwie, a co najlepsze stracę dziewictwo z Zaynem Malikiem w życiu bym nie uwierzyła. To takie niezwykłe, że wszystko może się zdarzyć. Justin miał rację- Trzeba wierzyć w swoje marzenia, nie poddawać się i przecież Nigdy nie mów nigdy: to moje motto i tego się trzymam. Znudziło mi się to patrzenie w okno, a było już wpół-do 12, więc musiałam iść obudzić mojego chłopaka. Usiadłam obok niego i zaczęłam go delikatnie szturchać.
- Zayn, wstawaj. Czas się zbierać- Szepnęłam mu do ucha jednocześnie się nachylając. Ten coś tylko pomruczał i powoli otworzył oczy.
- Poleż jeszcze ze mną- Powiedział. Pokręciłam głową zaprzeczając i ściągnęłam z niego kołdrę.
- Chciałabym, ale musimy się zbierać. Dochodzi 12:00.
- Już?
- Yhm- Odpowiedziałam z uśmiechem. Wyglądał dosyć zabawnie, zaspany, włosy jeszcze nie w ładzie, dlatego rozchodziły mu się w każdą stronę.
- Nie wiedziałam, że miałeś wkład w tą piosenkę. Napisałeś jeszcze jakieś?
- Nie, tylko te o których wiesz. Niall razem z Eddem napisali "Summer love". Naprawdę włożył w nią wiele pracy i serca.
- Chciałabym jej posłuchać, w ogóle wszystkich.
-Za niedługo wypuścimy kilka piosenek, będziesz miała okazję.
- Nie mam jakiś ulg z racji tego, że jestem twoją dziewczyną?- Uśmiechnęłam się starając się go jakoś przekonać.
- Dobrze, pójdziemy do studia za parę dni i przesłuchasz. Za niedługo mamy występ w Madison Square Garden, musimy się skupić też na tych próbach.- Zaoponował. No tak, zupełnie o tym zapomniałam. Chłopaki niby mają wolne, jednak tylko od wywiadów i tak dalej. Madison Square garden to ogromna scena w Nowym Yorku, na której występowali wielkie sławy jak Michael Jackson, Rolling Stone czy Beatlesi. Występ na takim czymś to prawdziwy zaszczyt. Pamiętam, jak Justin występował na tej scenie, w wywiadach mówił, że to niesamowite uczucie stojąc na tej samej scenie co legendy. Koncert odbędzie się 3 grudnia, więc mają jeszcze trochę czasu do wyjazdu. - Będziesz mi tam towarzyszyć oczywiście.
 - Że ja?
- No ty, pojedziesz ze mną... Z nami do Nowego Yorku?- Spytał. Nie wahałam się odpowiadając mu, że byłabym szczęśliwa mogąc być tam z nimi.
- To wspaniale- Uśmiechnął się, a ja odpowiedziałam mu tym samym. Nie czułam się przez chwilę dziwnie ani niezręcznie zważając na to co się wczoraj stało. To przecież normalne i naturalne.
- Dobra, no to idź się ubrać- Powiedziałam chcąc wstać z łóżka, jednak Zayn mi na to nie pozwolił. Chwycił mnie w pasie i pociągnął ku sobie.
- Zayn! Musimy wstawać- Zaoponowałam, ale ten nie odpowiedział tylko musnął ustami moje usta.
-Wiem, ale chce ci powiedzieć, że wczorajsza noc była... Po prostu, jesteś cudowna.- Uśmiechnął się spoglądając w moje oczy. Odwzajemniłam uśmiech i pocałowałam chłopaka w policzek, po czym lekko odepchnęłam. Nie wiedziałam, co mam mu na to odpowiedzieć. To on sprawił, że to była niezapomniana noc.
- Naprawdę musimy iść- Wstałam z łóżka mówiąc mu, że idę pierwsza do łazienki. Wzięłam sukienkę i ruszyłam w wybrane miejsce.
***
W domu byłam tylko z Lukasem, gdyż Amy jeszcze nie wróciła. Siedziałam w salonie i oglądałam program muzyczny, który zapuszczał właśnie Rihannę "Diamonds". Po chwili obok mnie znalazł się Lukas.
- Co robisz?
- Oglądam, choć właściwie to nic sensownego nie leci- Odpowiedziałam zerkając w ekran.
- Słuchaj, rozmawiałem z ciocią i powiedziała, że spokojnie możecie zostać tu do sylwestra.
- Naprawdę? To świetnie. A ty kiedy wyjeżdżasz?
- Początkiem grudnia.- Zaoponował stukając palcami o swoje udo. Zastanawiałam się czy zapytać go o Perrie. Nie dawało mi spokoju pytanie, czy wróciła.
- A co z Perrie?
- A co ma być?
- Wiem, że macie się ku sobie, wróciła już?
- Jesteśmy tylko znajomymi i tak, wróciła dzisiaj- Rzekł tym razem spoglądając na mnie. Również odwróciłam wzrok.
- Dlaczego kłamałeś nas mówiąc, że zamieniłeś z nią tylko kilka zdań?- Spytałam prosto z mostu.
- Nie okłamałem cię.
- Lukas ja znam prawdę. Widziałam was w samochodzie. Wiem, że przychodziła do Ciebie na treningi, tylko po co?
- Pomagam jej w jednej sprawie, to wszystko- Odparł trochę zirytowany i w tym samym momencie ktoś zadzwonił do drzwi. Ponownie nam przerwano... Nigdy nie wyciągnę z niego całej prawdy. Na wycieraczce zobaczyłam zwykłą, białą kopertę z podpisanym imieniem "Amy". Ktoś zostawił dziewczynie list? Jestem strasznie ciekawa co tam może być, ale wolałam poczekać do jej przybycia. W tym czasie Lukasa znowu gdzieś wywiało, wyszedł tylnymi drzwiami z resztą jak zawsze, by uniknąć rozmowy. Czekałam na przyjaciółkę dość długo, a chęć otworzenia listu i ciekawość co może kryć się w środku coraz bardziej napierała. W końcu nie wytrzymałam i otworzyłam kopertę. Nie była zaklejona ani nic, więc Amy nie zorientuje się, że cokolwiek otworzyłam. W środku były trzy zdjęcia. Jej i Harrego, oraz moje z Zaynem. Uśmiechnięci spacerowaliśmy po parku... Co to ma niby znaczyć? No odwrocie jednego zdjęcia było podpisane " Już niedługo uśmiechy znikną". O co chodzi? Co za idiota dostarczył nam takie coś? No tak, Perrie podobno dzisiaj wróciła, więc zapewne znowu zaczyna swoje gierki. Usłyszałam otwierające się drzwi, dlatego też szybko schowałam list do jednej z szuflad, by tego nie zauważyła. Nie chciałam jej martwić, poza tym wiedziałam, że będzie chciała powiedzieć o tym wszystkich chłopakom.
- Cześć, przepraszam, że tak długo. Byłam jeszcze u Harrego, wiesz jakie jaja. Harry mnie za to zabije jak się dowie- Powiedziała uśmiechnięta przechodząc do kuchni, a ja zaraz za nią.
- No to mów.
- Przed domem stało kilka dziewcząt, było mi ich strasznie żal. Kiedy Harry wyszedł do łazienki rzuciłam im kilka jego rzeczy.
- Co zrobiłaś?
- No bo one tak czekały aż on do nich wyjdzie. Znaczy się na początku wyszedł, nawet dał im autografy, ale one nie odpuściły. To rzuciłam im kilka bluz, wiem, że dla nich coś takiego to jak jakiś skarb.
- Racja- Zaśmiałam się. Starałam się zachować pozory, że nic się nie stało i powiem szczerze, że naprawdę mi to wychodziło. Dziewczyna ani przez chwilę nie zorientowała się, że coś mnie zaniepokoiło. Właściwie, to nie bałam się. Byłam wściekła i jeszcze dzisiaj zamierzałam porozmawiać z Perrie. Muszę się tylko dowiedzieć gdzie ona mieszka, ale to załatwi mi Doniya.
- Mówił ci coś Zayn o Madison Square Garden?- Spytała nalewając sobie soku pomarańczowego do szklanki.
- Tak, coś wspominał o wyjeździe do Nowego Yorku, ty też tam jedziesz?
- No pewnie, chłopcy ponoć mają nagrywać film. Bardzo mnie to cieszy i chcę zobaczyć ich na scenie.
- Zaraz, jaki film?
- Nie mówił ci? Wiesz, taki koncertowy, puszczą potem w kinach na całym świecie. Chcą zrobić coś takiego, żeby każda dziewczyna, która nie może pójść na ich koncert odczuwała te emocje.
- Nie mówił mi.
- Będzie super, może zrobią coś typu "Never say Never" Justina. Nie wiem dokładnie.- Uśmiechnęła się upijając łyka.- Trzeba wziąć Nanę na spacer, idziesz ze mną?- Spytała wstając od stołu.
- Nie, wiesz. Muszę coś jeszcze załatwić. Spotkamy się później- Odpowiedziałam. Brunetka wzruszyła tylko ramionami, po czym zawołała suczkę. Kiedy wyszła od razu zadzwoniłam do siostry Zayna, by zdobyć adres. Bez pytań mi go podała i to mnie ucieszyło, nie musiałam się jej z niczego tłumaczyć. Zamierzałam z nią porozmawiać i dowiedzieć się całej prawdy. Nie wiem czy mi powie, zapewne nie, ale będę się starała choćby cokolwiek z niej wyciągnąć.
***
Zastanawiałam się jakim cudem mam się dostać do South Shields, to prawie dwie godziny drogi stąd, a tramwajami czy nawet metrem byłabym tam dosyć późno. Zastanawiałam się kto ma tutaj prawo jazdy i wpadł mi do głowy jeden członek zespołu. Chłopak przyjechał od razu, jednak chciał się dowiedzieć dlaczego akurat tam chciałam się wybrać...
- Harry, nie mogę ci powiedzieć.
- W takim razie ja nie mogę cię podwieźć- Uśmiechnął się zadziornie.
- Szantażysto ty.
- Więc jak?- Spytał ponownie. Pokręciłam głową z niedowierzaniem, wiedząc, że zapewne nie odpuści.
- Jadę do Perrie- Odpowiedziałam wsiadając do samochodu.
- Po co?
- Chce z nią porozmawiać, możemy jechać? To jakieś dwie godziny drogi stąd. Za paliwo oddam ci potem.
- Daj spokój- Odparł zapalając silnik, po czym nacisnął pedał gazu ruszając. - O czym chcesz z nią gadać?
- A jak myślisz? Musimy sobie coś wyjaśnić, tylko tyle.
- Yhm- Loczek westchnął włączając radio, a z głośników usłyszałam piosenkę Bruno Marsa "Marry you".
Wiele nie rozmawialiśmy, wsłuchiwaliśmy się w muzykę jaka leciała. Czekałam aż wreszcie będziemy na miejscu. Mam nadzieję, ze będzie w domu, bo jak nie to okaże się, że jechałam na darmo. Około 18:00 dojechaliśmy na miejsce, szybko poszło, bo nie było żadnych korków.
- Dziękuje. Możesz jechać, jakoś sobie poradzę.
- Żartujesz? Poczekam tu na Ciebie, nie będziesz się tłukła po nocy tramwajami czy metrem- Odpowiedział uśmiechnięty. Jego pozytywna energia jakimś cudem dodawała mi odwagi. Uśmiechnęłam się do niego po czym spojrzałam na jasno brązowy dwupiętrowy domek z ogródkiem. Przed garażem stał ten sam srebrny kabriolet, który wcześniej widziałam u nas. Ruszyłam do drzwi, a kiedy już przy nich byłam, wzięłam kilka głębokich oddechów i mocno zapukałam do drzwi. Otworzyła mi blond-włosa dziewczyna.
- To ty? Czego tu chcesz?- Spytała od razu opierając się o framugę.
- Chcę porozmawiać, mogę?- Zaoponowałam, a ta niechętnie wpuściła mnie do środka. Wnętrze wyglądało całkiem przyjemnie. Jasne ściany również napełniały mnie dobrą energią. Przeszłyśmy do salonu, jednak ani ja ani Perrie nie zamierzałyśmy siadać. Skrzyżowała ręce na piersi pytając o co chodzi.
- Dobrze wiesz o co mi chodzi- Powiedziałam odważnie, dokładnie układając sobie całą rozmowę z nią w głowie.
- Emm, nie bardzo. Możesz się streszczać? Nie mam czasu.
- Przestań z nami pogrywać, dobrze wiem co knujesz, ale wiedz, że się ciebie nie boję.
- O czym ty mówisz?- Pytała przymrużając oczy. Była trochę zaskoczona moimi oszczerstwami, ale wiedziałam, że to jej gra.
- A pobicie? Szpital? To ty je na mnie nasłałaś. Jeszcze ten list ze zdjęciami. Proszę cię odpuść sobie, bo Zayn nigdy nie będzie twój.- Rzekłam dosyć ostro, ale dziewczyna zareagowała inaczej niż się spodziewałam. Patrzyła na mnie z przerażeniem jakby zobaczyła ducha.
- O nie... Dostałaś list?
- Proszę cię...
- Shanel to nie jest żadna gra. Przysięgam, że to nie moja sprawka.
- Dlaczego miałabym ci uwierzyć?
- Nie masz wyjścia, musisz mi zaufać i naprawdę nie spotykać się dłużej z Zaynem.
- Ty sobie ze mnie kpisz? Nie, po prostu nie wierzę!- Krzyknęłam. Byłam zła, wiedziałam, że kłamała jak z nut, tylko dlaczego w taki sposób?
- Shanel wysłuchaj mnie!- Tym razem ona uniosła głos bezradnie siadając na kanapie... -To wszystko co ci się przytrafiło... To wina kogoś innego.





4 komentarze:

  1. Rozdział jest świetny :)) Ciekawe czy ten list to sprawka Perrie czy kogoś innego :D co do długości jest rewelacyjna :P Pozdrawiam i czekam a następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Cholera no! Ciekawe czyja to sprawka. Czy jednak Perrie nie chce skrzywdzić dziewczyn? Rozdział świetny! Czekam na następny z wielką niecierpliwością, więc szybko pisz, pisz:) Pozdrawiam Asiek :*

    OdpowiedzUsuń
  3. super :) mega mnie ciekawi co powie jej Perrie ... Kurcze nie mogę się doczekać następnego rozdziału :) pozdrawiam xxmonaxx

    OdpowiedzUsuń
  4. Znowu zakończyłaś w takim momencie... No ja nie mogę! :) Kurde ja już nie wiem komu tu można wierzyć.. No bo Perrie niby nic nie zrobiła, Lukas tez nic nie powiedział.... No nie wiem ;D
    Jak to ona nie może spotykać się z Zaynem!? Coś jej grozi?! Tak nie może być! Ono muszą być razem:) Proooszę nie psuj tego! Niech wszystko zakończy się szczęśliwie♥♥
    Nie mogę doczekać się następnego :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń