24 maja 2013

Rozdział 39

Kelly Clarkson- Because of you

- Niewiele mi powiedziała. Tylko tyle, że ją zdradził. Była kompletnie załamana, ale nie chce na razie nic mówić Shanel...
- A Josh wie?
- Już tak. Dlatego poprosiłam ją, żeby przyjechali do nas na święta- Tylko tyle usłyszałam. Więcej nie dałam rady, gdyż po moich policzkach zaczęły spływać słone łzy, które za wszelką cenę starałam się zetrzeć. Nie, to po prostu nie możliwe. Mój tata zdradził mamę? Zniszczył naszą rodzinę ulegając jakiejś innej kobiecie? To nie może być prawda... Przecież oni byli tacy szczęśliwi, zawsze wyglądali na udane małżeństwo. Kiedy wracałam ze szkoły codziennie witali mnie uśmiechnięci, czasami nawet było to irytujące. Perfekcyjna para, niekiedy aż zbyt idealna. Nie wierzę, że tata mógł posunąć się do takich rzeczy. Nie potrafiłam powstrzymać się od pokazania moich emocji. Zaczęłam płakać chowając twarz w dłoniach, nie potrafiłam przestać choć tak bardzo chciałam... Usłyszałam czyjeś kroki, a po chwili głos wymawiający moje imię. Poczułam jak chłopak siada obok i obejmuje mnie rękami. Mimowolnie wtuliłam się w jego pierś, a w efekcie tego łzy spływały na jego ramię.
- Nie wierzę, że mógł to zrobić... Że mógł zrujnować naszą rodzinę- Mówiłam dalej łkając, kiedy ten głaskał mnie po głowie i uspokajał swoim łagodnym tonem głosu.
- Nie chciałem byś to usłyszała. Shanel tak mi przykro.
- Zrobię jej melisę- Usłyszałam panią Malik.
- Oni byli takim dobrym małżeństwem...- Powiedziałam. Tyle myśli i pytań krążyło mi po głowie. Dlaczego i po co to zrobił? Znudziła mu się mama? Chciał spróbować czegoś nowego? Nie pomyślał co się stanie ze mną lub Joshem, gdy dowiemy się prawdy? - Co teraz? Wezmą rozwód?
- Nie wiem, może twój tata się trochę pogubił w tym wszystkim. Chodź, musisz się z tym przespać- Brunet pomógł mi wstać. Nie miałam już na nic siły, miałam wszystkiego dość. Wszystko spadło w tym samym momencie i jak ja taki ciężar mam udźwignąć? Mnóstwo pytań i zero odpowiedzi. Przeszliśmy do pokoju Zayna, ten na chwilę wyszedł mówiąc, że zaraz wraca i żebym się położyła. Nagle ktoś do mnie zadzwonił. Wyciągnęłam telefon z kieszeni bluzy, którą wcześniej założyłam. Wyświetliło się zdjęcie taty. Nie chciałam odebrać, choć to zrobiłam. Pociągnęłam nosem i odebrałam nie odzywając się.
- Shanel! Jak mogłaś?- Spytał donośnym głosem. Zdziwiła mnie jego wypowiedź.
- Słucham?- Zadrżał mi głos.
- Zayn... On jest... Wiesz kim jest, a ty się z nim umawiasz! Przecież to...
- Muzułmanin. Wiem o tym.
- Dlaczego mi to zrobiłaś? Natychmiast masz wrócić do domu, nie pozwolę, aby moja córka była z kimś takim. Nie mogę uwierzyć, że popełniłaś taki błąd, zawiodłem się na tobie.
-Błąd? O nie tato. To nie jest błąd. To jest najlepsza rzecz jaka mnie spotkała. Wytyczasz mi błędy, a sam je popełniasz!
- Przestań smęcić.
- To ty przestań! Jak mogłeś to zrobić naszej rodzinie? Mamie! Byłeś dla niej wszystkim, a zachciało ci się skoku w bok!
- Co?
- Wiem o twojej zdradzie! Wiem o wszystkim! To ja się na tobie zawiodłam. Nienawidzę cię, słyszysz!
- Shanel...
- Nie chcę tego słuchać- Przerwałam mu. -Nie chcę twoich żałosnych tłumaczeń.
- Shanel, miałem powód by to zrobić.
- Miałeś powód do zdrady? Wiesz co, gorszych słów nie mogłeś powiedzieć. Nie dzwoń do mnie, mamy inne strefy czasowe!- Powiedziałam rozłączając się i rzucając telefon na ziemię. Zayn stał chyba od dłuższego czasu w drzwiach i przysłuchiwał się rozmowie w ręku trzymając kubek zapewne z melisą. Kiedy położyłam się na łóżko, ten się przyłączył obejmując mnie ramionami.
- Powiedział, że miał powód by zdradzić mamę. Rozumiesz? Co za... Nienawidzę go- Mówiłam, a brunet tylko słuchał. No tak, co innego miałby zrobić? Pocieszać mnie? To bez sensu...
- Wiem, że czujesz się w pewnym sensie zdradzona. Wiem jakie to uczucie, ale uwierz mi czasem ból w sercu minie. Czasami tak bywa, że najpierw jest idealnie, ale to tylko cisza przez burzą, przed najgorszym- Powiedział patrząc w jeden punkt jakby nad czyś rozmyślając w tym samym momencie. Przez myśl przeszła mi tylko jedna osoba, mianowicie Perrie. Mówił, że tylko ją kochał... Możliwe, że wciąż gdzieś to uczucie w nim drzemie, tylko nie chce się do tego przyznać.
- Ale ty nie możesz się tym tak bardzo przejmować, to są ich sprawy, a ty jesteś już dorosła.
- Wiem- Powiedziałam smutno. Miał rację, ale nie da się o tym nie myśleć. Moja mama cierpi, a ja nie potrafię w żaden sposób jej pomóc. Ich małżeństwo się rozpadło, mama nigdy nie wybaczy tacie zdrady- to wiem na pewno.
- Wypij to i idź się prześpij- Wręczył mi kubek z jeszcze ciepłą herbatą.
- Nie zostaniesz tu?
- Porozmawiam jeszcze z mamą i za chwilę wrócę- Ucałował moje czoło, uśmiechnął się ciepło, po czym opuścił pokój zostawiając mnie samą. Wzięłam parę łyków melisy, odłożyłam kubek, a następnie położyłam głowę na poduszkę zamykając oczy. Nawet nie wiem, kiedy odpłynęłam w objęciach morfeusza.

***
Obudził mnie powiew chłodnego powietrza, który dochodził z otwartego okna. Na ściennym zegarze wskazówki wskazywały dopiero 7 rano. Miałam jeszcze trochę czasu, by pójść do pracy. Zdziwiłam się, że nie było obok mnie Zayna, ale kiedy zobaczyłam karteczkę położoną na stoliku nocnym wszystko okazało się jasne.
" Mamy dziś sesję zdjęciową i musiałem wcześnie wyjść, a nie chciałem cię budzić. Mama jest w domu, zrobi ci śniadanie. Porozmawiaj z nią o twojej mamie. Kocham. Zayn"
Mimowolnie się uśmiechnęłam zginając kartkę na pół. Przetarłam oczy i wyszłam z pokoju zmierzając do łazienki. W salonie jak i w kuchni nikogo nie było, trochę mnie to zdziwiło, ale ruszyłam dalej. Zerkając do lustra cieszyłam się, że nikt mnie takiej nie zobaczył. Tusz się rozmazał i  policzki miałam całe czarne. Szybko zmyłam z siebie cały makijaż, doprowadziłam jakoś włosy do ładu i wyszłam z łazienki, gdzie w kuchni pani Malik siedziała przy stole i czytała jakieś czasopismo. Ujrzawszy mnie uśmiechnęła się tym samym uśmiechem, co Zayn. Już wiem po kim go odziedziczył.
- Siadaj skarbie, kanapki są na stole, więc się częstuj.
- Nie dziękuje, nie chce robić kłopotu. Poza tym muszę się spieszyć do pracy.
- Nie martw się, zawiozę cię. Nie puszczę cię bez śniadania- Nalegała, więc nie miałam innego wyjścia. Dołączyłam do brunetki i wzięłam jedną kanapkę z szynką i ogórkiem do ręki.
- Dziękuje... Za wszystko.
- Nie ma za co. Wiem, że to musiało być dla ciebie ciosem. Twoja mama przyjedzie tutaj początkiem grudnia to sobie porozmawiacie.- Powiedziała, a ja pokiwałam głową na znak, że rozumiem.
- Dziękuje też, że zaprosiła pani ją na święta zważając na to ile będzie osób...
- Ja uwielbiam, kiedy jest tak dużo ludzi. Moi rodzice już nie żyją, a z rodziną Yasera...  Można powiedzieć, że jesteśmy skłóceni.
- Przykro mi.
- Przecież to nie twoja wina. Okay, dojedz kanapki, a ja pójdę się przygotować. Podjedziemy do Ciebie, przebierzesz się i zawiozę cię do pracy- Uśmiechnęła się ciepło wstając z miejsca. Jeszcze raz jej za wszystko podziękowałam. Tricia traktowała mnie jak swoją córkę, dzięki niej poczułam się niemal jak u siebie. Po zjedzeniu ostatniej kromki z talerza razem z kobietą ruszyłyśmy do brązowego samochodu. Był naprawdę niesamowity. Elegancki lakier sprawił, że auto jest równocześnie stylowe jak i rodzinne co można stwierdzić po dużej przestrzeni wewnątrz pojazdu.
- Ale cudo.
- Podoba ci się?- Spytała otwierając drzwi kluczykami.
- Bardzo.
- Dostałam go od Zayna na urodziny. Renault Grand Espace to jego imię. Dopiero po kilku miesiącach zapamiętałam nazwę- Zaśmiała się siadając za kierownicą. Usiadłam na miejscu obok, po czym ruszyłyśmy do mojego domu. Tam spotkałam Amy, która była zdziwiona, ale i zadowolona, że przywiozła mnie pani Malik, gdyż ta oznajmiła, że podwiezie nas obie. Szybko zmieniłam ubrania na bardziej świeższe i mogłyśmy jechać dalej.

- Za dużo informacji, za dużo tego wszystkiego.  Najpierw Perrie, Lukas, ten gościu, twój tata. Harry również wypytuje o co chodzi. On mi nie da spokoju- Powiedziała Amy, kiedy o wszystkim jej opowiedziałam. Miałyśmy akurat przerwę, gdyż żadnych klientów nie było. Co się dziwić, dopiero 10 rano, więc na razie będzie spokój. Dopiero koło południa schodzą się tłumy, gdyż całkiem niedaleko znajduje się jakaś firma i większość pracowników przychodzi tutaj, by coś zjeść czy porozmawiać.
- Nie możesz mu powiedzieć, wiesz o tym.
- Wiem, przecież ci obiecałam- Odparła siadając na krześle. - Shanel, ja coraz bardziej zaczynam się obawiać tego, że naprawdę możemy źle skończyć.
- Przestań, nie możemy się dać nastraszyć.
- Jeżeli Perrie mówiła prawdę... Co jeśli naprawdę coś nam zrobi? 
- Nie mów tak. On tylko na to czeka. Abyśmy się poddały, aby chłopaki cierpieli.
- Ale dlaczego? 
- Nie wiem, nie wiem też co wspólnego ma z nim Lukas. Musimy jeszcze raz poszperać w jego pokoju i dowiedzieć się jak najwięcej- Odpowiedziałam, kiedy do restauracji weszło starsze małżeństwo. Naomi wyszła z kantorka, kiedy tylko ją zawołałam by stanąć na kasie, a Amy poszła zanieść im Menu.
Koło 17 dojechałyśmy do domu. Pierwsze co mi przyszło do głowy to gorąca kąpiel z bąbelkami. Tylko tego teraz potrzebowałam. Oznajmiłam przyjaciółce, że idę do jej łazienki, po czym tak zrobiłam. 
Kiedy nalewałam wody do wanny usłyszałam Amy wołającą moje imię. Szybko pobiegłam do pokoju Lukasa w którym usłyszałam jej krzyk. W środku zobaczyłam owego blondyna, który miał już spakowaną walizkę, a teraz wkładał jakieś rzeczy do plecaka. 
- On wyjeżdża- Powiedziała Amy krzyżując ręce na piersi.
- Co? Jak to wyjeżdża? Lukas?
- Muszę. 
- Ale dlaczego? Co się stało? Miałeś wyjechać dopiero początkiem grudnia. 
- Nie mogę tyle czekać. Wracam do Kanady- Rzekł zamykając zamek od torby. Zamknęłam drzwi i stanęłam przed nimi tak, że chłopak nie mógł wyjść.
- Shanel, odsuń się.
- Powiedz nam o co chodzi!- Zaoponowałam donośnie, Amy dołączyła do mnie i również nie chciała go puścić. Musiałyśmy działać, by nie mógł nam nigdzie uciec. On był naszą jedyną szansą na znalezienie tego kogoś.
- Nie mogę. Dajcie mi wyjść!- Próbował nas odepchnąć, ale trzymałyśmy się klamki tak mocno jak tylko mogłyśmy. 
- Nie! Masz nam wszystko wyśpiewać i to już! Masz coś wspólnego z napadem na Shanel? Komu pomagasz albo raczej pomagałeś? Przed kim uciekasz!?- Mówiła Amy popychając blondyna z taką siłą, że spadł na łózko. Widziałam w jego oczach wściekłość, ale i również strach. Amy miała rację... Bał się czegoś i starał się uciec.
- O czym wy mówicie?
- Mów albo dzwonię na policję i powiem że to ty kazałeś napaść na Shanel. Powiem o tych listach, o wszystkim.- Zaszantażowała go i chyba podziałało. Groźnie na nas spojrzał wstając.
- Musze stąd wyjechać i wam radziłbym to samo. Ten człowiek jest niepoczytalny.
- Jaki człowiek? Kim on jest i czemu mu pomagałeś?
- Myślałem, że pomoże mi...- Zawahał się. - Z resztą nieważne. Jeżeli mnie znajdzie to już po mnie, rozumiecie? Dlatego wracam do ojca. Zrobiłem coś co mu się nie spodobało.
- Co? - Czemu chce zemsty na chłopakach? - Czemu mnie zaatakował?- Pytałyśmy szybko, gdy chłopak brał walizki do ręki.
- Nie wiem. Wiem, że nie cofnie się przed niczym. Powinnyście robić co wam każe, inaczej może się to źle skończyć- Wyminął nas, jednak przystanął otwierając drzwi. - Nie radziłbym wzywać policję. To nic nie da.
- Przecież ty masz w rodzinie policjanta! Dlaczego ci nie pomoże?
- To nie jest takie proste Shanel. Chciałem cię tylko odzyskać, a teraz jestem poszukiwany... Trzymajcie się i przeproście ode mnie Perrie. Ona nie ma z tym nic wspólnego- Odparł, po czym zszedł ze schodów, a my wciąż stałyśmy jak wryte nie wiedząc co zrobić.
- Czy on powiedział?
- Lukas!- Krzyknęłam, jednak jego już nie było. Usłyszałam tylko pisk opon i dźwięk silnika. Nie mogłam w to uwierzyć. Jak to poszukiwany?
- Robił to, by cię odzyskać? Nie rozumiem.... Naprawdę nic już nie rozumiem- Powiedziała Amy łamiącym się głosem... Ja też nie... A najgorsze, że doszło nam więcej pytań i ponownie zero odpowiedzi...




3 komentarze:

  1. O kurcze no to się narobiło. Przepraszam, ale nie mam teraz czasu więc jak wrócę to napiszę bardziej treściwy komentarz:) Pozdrawiam Asiek :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest relacyjny.genialny,boski... :)) Ciekawe o co chodziło Lukasowi ;P Ciekawe czemu Shan tata zdradził jej mamę :D Co do długości jest świetna :)KOCHAM CIĘ I TWOJEGO BLOGA ♥♥♥ Pozdrawiam i czekam na następny :))

    OdpowiedzUsuń
  3. ja cie ciekawe co to za koleś
    podpisywac się bede renesmee535
    kocham twoj blog :*

    OdpowiedzUsuń