9 czerwca 2013

Rozdział 42

Nadszedł długo oczekiwany dzień. Nareszcie chłopcy wystąpią na największej i najpopularniejszej scenie Nowego Jorku. Dochodziła 18.30, a to znaczy, że za niecałe dziesięć minut Ed Sheran, który był ich supportem skończy grać i na scenę wejdzie One Direction. Mieliśmy miejsca vipowskie, które znajdowały się dosyć blisko sceny. Miliony fanek śpiewało razem z Edem już ostatnią piosenkę "The a Team".
- Dziękuje. Wiecie, to dla mnie zaszczyt stać tutaj na tej scenie, być supportem One Direction i pisać dla nich piosenki, które doskonale opisują zarówno ich jak i mnie. Ta piątka zasłużyła na Madison Square Garden. Jeszcze trzy lata temu byli zwykłymi nastolatkami. Oni przecież przyszli tylko na casting do X faktora. Nie myśleli o tym, że będą sławni, że w ogóle ktoś połączy ich w zespół. To naprawdę niesamowite, nie uważacie?- Zapytał chodząc po scenie, na co odpowiedziały mu tłumy.
- Za parę minut na tą scenę wejdą niezwykłe osoby, które zmieniły moje nastawienie do życia, zapewne zmieniły wasze dotychczasowe życie i powywracały je do góry nogami. Dziękuje za wielkie wsparcie! Trzymajcie się kochani! Udanego koncertu!- Krzyknął ostatnie słowa, po czym machając do dziewczyn opuścił scenę. Nagle zapanowała ciemność. Na wielkim obrazie z tyłu pojawił się napis 1D, a potem znowu ciemność. Directionerki krzyczały wniebogłosy, wręcz wrzeszczały nawołując swoich idoli. Ponownie pojawiło się tym razem intro z filmikami ze wszystkich teledysków. Następnie nastąpiło wielkie odliczanie, gdzie dziewczyny zaczęły piszczeć jeszcze głośniej odliczając wraz ze screenem. Przy czwartej sekundzie pojawiło się mnóstwo dymu i kiedy odliczanie zostało zakończone na drugiej scenie umieszczonej trochę bliżej,  nieco mniejszej niż ta z tyłu przypominająca pasek pojawili się chłopcy śpiewając pierwszą piosenkę "Up all night". Koncert był niesamowity. Tyle emocji i radości we mnie ewoluowało patrząc na rodziny zespołu, które już na wstępie miały łzy w oczach. Robią to, co kochają- naprawdę można im tego pozazdrościć. Widać, że świetnie się bawili i nie mogli uwierzyć, że występują właśnie tutaj. Zayn na piosence "I wish" się popłakał. Pozostali również uronili kilka łez, kiedy żegnali się z fanami i mówili jak bardzo są dla nich ważni i jakie to niesamowite uczucie występować dla tylu osób. To będzie naprawdę niezapomniana noc dla nich i dla fanów.
- Dziękujemy wam za wszystko! Gdyby nie wy, nie zaszlibyśmy tak daleko! Bez fanów, to wszystko nie miałoby sensu- Mówił do mikrofonu Zayn, a chłopcy kiwali głowami zgadzając się z nim. One Direction jeszcze się żegnało machając do publiczności, a my powoli zaczęliśmy się zbierać do samochodów, który miał nas zawieść na imprezę. Rodzice wraz z młodszym rodzeństwem wsiedli do szarego autokaru, bo do Vana by się nie zmieścili, my natomiast tak. Oczywiście nie obyło się bez paparazzich, którzy starali się zadawać pytania na które i tak nie odpowiadałyśmy. Miałyśmy chwilę poczekać na nadejście One Direction.
- Boże, masakra z tymi fotoreporterami. Oni są wszędzie.
- A dziwisz się? Za to im płacą, poza tym to koncert na Madison Square Garden. O tym będzie głośno- Uśmiechnęła się Danielle. Po niespełna dziesięciu minutach czekania znowu do samochodu weszła piątka oczekiwanych postaci.
- Nareszcie.
- Musieliśmy się jeszcze przebrać- Oznajmił Liam, po czym musnął policzek swojej dziewczyny równocześnie siadając obok.
- Tak! A teraz czas na wielką imprezę i picie!- Krzyknął Niall i kazał kierowcy ruszać. W drodze rozmawialiśmy o koncercie. Mówili, że to było niesamowite uczucie, stać przed tyloma tysiącami osób, śpiewać dla nich i widzieć tą radość na ich buziach. Byli zadowoleni z występu. Coś czuje, że ten film będzie świetny, już nawet nie przejęłam się, że kamera nagrywała też nas, kiedy razem z Amy skakałyśmy do piosenki "Live while we're Young". Mam tylko nadzieje, że tego momentu nie dodadzą.
Zatrzymaliśmy się przed naszym hotelem, jednak ze strony tylnej, gdzie było wyjście ewakuacyjne. Pracownicy zgodzili się na to przyjęcie, poza tym klub jest na samym parterze, więc goście nie będą słyszeć głośnej muzyki.
- Dobra, chłopaki wysiadają pierwsi. Przyjdę po was- Oznajmił Paul, po czym otworzył drzwi z których wysiedli kolejno Niall, Louis, Liam, Zayn i Harry, a na końcu ochroniarz. Widziałam przez szybę jak biegli byle by tylko nie zatrzymali ich paparazzi.
- Dobra, teraz wasza kolej. Pójdziecie szybko. Nie musicie odpowiadać na żadne pytania ani nic. Ignorujcie ich- Powiedział wysoki brunet, kiedy po nas wrócił. Wzięłam głęboki oddech, po czym ruszyłam pierwsza zaraz za Paulem, który następnie znajdował się po mojej lewej stronie. Błyski fleszy mnie nieco oślepiały, ale dziennikarze nie taranowali przejścia, bynajmniej nie aż tak. Po okazaniu wejściówek dwóm napakowanym mundurowym weszliśmy do zielonego, neonowego holu, którym szło się na salę. Idąc słyszałam już muzykę dochodzącą z pomieszczenia. Przekroczyłam próg i weszłam tym razem do czerwonej sali z bordową posadzką. Po lewej stronie umieszczony został bar z różnymi przekąskami i napojami, a po drugiej stronie sprzęt dla Didżeja. Parkiet nie był aż tak duży jak na salach dyskotekowych, ale spokojnie zmieścimy się wszyscy. Z tyłu była jeszcze inna aula. Stoliki z obrusami, gdzie zapewne można będzie zjeść, bo tutaj raczej nic takiego nie dostrzegłam. Razem z dziewczynami dołączyłam do chłopaków, którzy rozmawiali z gośćmi. Byli tu wszyscy. Cała ekipa One Direction począwszy od zespołu, a kończąc na managerze czy stylistkach. Nie poznałam większości, dlatego teraz miałam okazje. Ochroniarze zebrali wszystkich do drugiego pomieszczenia. Każdy zajął jakiś stolik, a kelnerzy w tym samym czasie chodzili z szampanem.
- Ja nie jestem dobry w takich przemowach. Zawsze się rozklejam- I tu przerwało blondynowi śmiechy tłumu. - Dlatego może wy to zróbcie- Tym razem pokierował te słowa do swoich "braci".
- No dobra... Myślę, że chłopcy zgodzą się z tym co powiem. Mianowicie to chciałbym, chcielibyśmy podziękować rodzinom za całe wsparcie. Za to, że w nas wierzyliście i że nam pomagacie. Opuściliśmy domy tak szybko. Ja nigdy bym się nie spodziewał, że wyprowadzę się w wieku 16 lat.
- Harry ma rację. Po X faktorze od razu was zostawiliśmy, ale wy to rozumieliście. Wiem, że na pewno było ciężko, ale chcieliście abyśmy robili to, co kochamy- Dopowiedział Louis.
- Tak. No i nasza ekipa, która się wiele napracowała. Nie wierze, że tyle z nami wytrzymaliście, a wiem, że to czasami mogło być ciężkie- Uśmiechnął się Liam.
- Wszystkim wam bardzo dziękujemy. Madison Square Garden to wielki przełom w naszej karierze i cieszymy się, że możemy świętować to z wami- Przemowę zakończył Zayn. Wszyscy zaczęli bić brawa, a ja razem z nimi. Wznieśliśmy toast, po czym każdy zrobił łyk słodkiego jak dla mnie szampana. Na początku impreza była całkiem spokojna. Wszyscy gratulowali im sukcesów i rozmawiali o różnych sprawach. Słuchałam tematów, jednak Danielle oderwała mnie od tego ciągnąc za rękę.
- Co jest?
- Idziesz się już napić? Dziewczyny na razie rozmawiają, a ty tam stałaś jak na skazaniu- Zaśmiała się, kiedy zatrzymałyśmy się w połowie drogi.
- To nie mogłaś sama tam pójść?
- Tak samej pić? To nie to samo co z kimś. To idziesz?
- Okay- Wzruszyłam ramionami, po czym ruszyłam za wysoką brunetką do sali w której huczała muzyka i również znajdowało się tam kilka osób, chyba cały band One Direction.
- Widzisz, oni też już piją.- Uśmiechnęłam się biorąc kubek z alkoholem.
- Oj tam. Na zdrowie- Stuknęłyśmy się kubkami, a następnie wypiłyśmy zawartość. Ja nie od razu, Danielle pochłonęła to w całości. Około 23 rodzice poszli na górę do pokoi. Kazali nam się dobrze bawić i nie wrócić bardzo pijanym. Jasne, Niall już był wstawiony, ja też wypiłam kilka kubków z piwem i mam ochotę na więcej. Dopiero teraz zaczęła się bardziej ostrzejsza jazda. Wszyscy sięgali po browary, Liam wolał się wstrzymać przy rodzicach, natomiast teraz pił na całego. Na parkiecie tańczyło mnóstwo osób do piosenki "Call me maybe" Carly Ray Jepsen. Kiedy nuta się skończyła Ed zaprosił piątkę chłopaków koło Didżeja, który dał mikrofon Harremu, Louisowi i Eddowi, gdyż więcej nie posiadali.
- Będą śpiewać!- Krzyknęła Eleanor, na co wszyscy zaczęli bić brawa i wykrzykiwać po kolei ich imiona.
- To, co śpiewamy?- Spytał Zayn do mikrofonu.
- Robbiego Williamsa! "Angel". Może być?- Najstarszy z zespołu zapytał pozostałych, na co ci się zgodzili.
Na ekranie za nimi umieściły się słowa, które mieli śpiewać, ale i tak na nie nie patrzyli. Zaczęli śpiewać, kiedy tylko usłyszeli muzykę, a my razem z nimi. (Kliknij, a zobaczysz video z tego momentu) Niall i Lou oczywiście w jednej dłoni trzymali kubek z alkoholem, bo jakże by inaczej. Każdy był pijany, ale w znakomitych humorach. Karaoke śpiewaliśmy chyba przez półtorej godziny. Grupka stawała i śpiewała jakąś piosenkę. Nawet ja z Amy skusiłyśmy się na występ, ale tylko w obecności El, Danielle oraz Nialla i Harrego. Zayn wszystko nagrywał, a Lou był kompletnie pijany, dlatego Liam musiał go nieco pilnować. Naprawdę impreza wyszła niesamowicie Tańczyliśmy, śpiewaliśmy, rozmawialiśmy i piliśmy. Po prostu zabawa. Poznałam mnóstwo osób, jednak już część imion zapomniałam. Około 4 nad ranem zaczynaliśmy kończyć przyjęcie. Louis wychodząc krzyczał, że już jutro święta i będą prezenty. Staraliśmy się go uciszyć, ale ten dalej swoje. Mieliśmy małe problemy z usadowieniem się w swoich pokojach, ponieważ Danielle chciała być na noc z Liamem. W końcu wymyśliliśmy, że Harry i Amy zostaną w naszym pokoju, ja przeniosę się do apartamentu Zayna i Nialla, a Niall przenocuje w pokoju Harrego i Liama razem z El i Louisem. W efekcie tego jeden pokój został wolny, więc jeśli Niall będzie wolał zostać sam to się tam przeniesie, choć wątpię. Wszyscy byli pijani i każdy marzył tylko o łóżku i spaniu. No, domyślam się jakie plany mają Danielle i Liam, ale nie będę wnikać.
Cieszyłam się, że spędzę tę noc sam na sam tylko z moim chłopakiem. Weszliśmy do pokoju, który wyglądał prawie identycznie jak nasz.
- No kochanie... Nareszcie jesteśmy sami- Zaoponował, kiedy byliśmy już w środku. Przyglądając się mu jedyne, czego teraz pragnęłam to być jak najbliżej niego. Powolnym krokiem wyminęłam go wciąż spoglądając mu w oczy, a następnie zamknęłam drzwi na kluczyk, by nikt niepotrzebnie nam nie przeszkodził.
- Nareszcie sami- Powtórzyłam z uśmiecham na twarzy. Nie musiałam długo czekać. Brunet zareagował bardzo szybko i przyparłszy mnie do ściany musnął wargami moje usta. Czułam gorąc na całym ciele, kiedy dotykał moje ciało. Moje ramiona opatuliły jego szyję, tak jakbym go nigdy nie chciała już puścić. Zaczęliśmy się przemieszczać, a przy okazji chłopak wsunął mi swoje ciepłe dłonie pod bluzkę i starał się rozpiąć mi stanik. Pragnęłam go bardziej niż kiedykolwiek, nawet nie wiem co mną kierowało, ale sama ściągnęłam z niego koszulkę. Pocałunki były bardzo namiętne i kusiły do dalszych czynów. Nagle za sobą poczułam jakiś metal i już po chwili oby dwoje leżeliśmy w naprawdę dużej wannie.
- Nic ci nie jest?- Powiedział z uśmiechem na twarzy.
-  Nie, tylko jakim cudem żeśmy się tu znaleźli?- Spytałam śmiejąc się.
- Nie wiem, ale możemy wziąć prysznic. Obiecałaś mi jacuzzi, pamiętasz?- Poruszył śmiesznie brwiami i zatykając wannę korkiem włączył wodę i nacisnął jakieś przyciski, które najprawdopodobniej miały wywołać bąbelki.
- Mmm... Jaka ciepła- Powiedziałam kiedy poczułam ciecz napływającą do wany. Zayn uśmiechnął się najseksowniej jak tylko umiał, po czym znowu zatopił swoje usta w moich. Chłopak leżał na mnie i pieścił moje ciało począwszy od ust, potem nosie, na co zaczęłam się śmiać, a kończąc na szyi i brzuchu, kiedy uniósł mi koszulkę do góry. Serce biło mi tysiącem uderzeń na minutę, a oddech stał się nierówny. Czułam jeszcze większe podniecenie i satysfakcję jak za pierwszym razem, kiedy się kochaliśmy. Teraz czułam również pożądanie. Mimo iż byłam pijana, zdecydowanie wiedziałam co robię i czego pragnę. Pamiętacie jak tłumaczyłam sobie definicję miłości? Myślisz o nim kiedy kładziesz się spać, a gdy się budzisz chcesz ujrzeć tylko jego twarz, ciepły uśmiech i cudowne oczy. To słynne ciepło w sercu, motyle w brzuchu, wszelkie fantazje o nim... To właśnie mam i wzrasta po każdym naszym spotkaniu. Może to irracjonalne, dorośli mogą powiedzieć: "Co oni wiedzą o miłości? Przecież to jeszcze dzieci, nic w życiu nie przeżyli." Ale ja wiem co do niego czuje. Nie jest tylko moim chłopakiem, jest także przyjacielem, który potrafi mnie wesprzeć jak mało kto. Który wzbudzi u mnie poczucie bezpieczeństwa i odważy się zawalczyć o to na czym mi zależy. I nagle coś sobie uświadomiłam... Przyjaciele nie powinni się okłamywać, nie powinni mieć przed sobą tajemnic... Powinnam powiedzieć mu całą prawdę. Nie tylko jemu, ale i całemu zespołowi.
***
Obudziłam się sama w łóżku, Zayna nie było razem ze mną i zastanawiałam się gdzie poszedł. Byłam całkiem naga zważywszy na wczorajszą, a właściwie to dzisiejszą noc spędzoną z chłopakiem. Zakryta kołdrą wyciągnęłam z kieszeni spodni, które leżały pod łóżkiem telefon i szybko napisałam SMS do trzech dziewczyn.
 "Musimy powiedzieć prawdę, jeszcze dzisiaj. Tylko proszę bądźcie przy tym ze mną. Cały zespól powinien wiedzieć. Spotkajmy się wszyscy o 11 w pokoju Zayna i Nialla".
Spojrzałam jeszcze na wyświetlacz komórki, która wskazywała 10. Jeszcze godzina... Nagle do pokoju wszedł Mulat z tacą w ręku. Na niej leżał talerz z bułkami już posmarowanymi dżemem, oraz ciepła herbatka i mała czerwona różyczka.
- Część piękna- Uśmiechnął się zamykając drzwi nogą. 
- Cześć- Odpowiedziałam, kiedy przysiadł się do mnie.
- To dla Ciebie. Świeże bułeczki i herbata. Smacznego- Wręczył mi pieczywo, a resztę dał na stolik. Patrzyłam na niego i w głowie myślałam jak mu to powiedzieć. Jak w ogóle na to zareaguje? Jak zareaguje cały zespół. Czuję, że będzie zły, gdyż przez tyle czasu ukrywałam przed nim prawdę...
***
No i tu już się trochę porobiło;) Madison Square Garden opisywałam niemal prawdziwie. Wyszukiwałam informacji, co się działo na koncercie jak i na imprezie:) Przypomnijcie sobie te wszystkie emocje, kiedy tam śpiewali. Wszystko obaczymy na ich filmie:)
A jak wam się rozdział podobał? Upojna noc, w następnym odcinku Zayn jak i cała reszta dowiedzą się prawdy. Jak zareagują? Co myślicie?
No i jeszcze raz chciałabym wam podziękować za wsparcie;) Mimo tych dwóch, trzech komentarzy dotrwałam do końca, choć nie powiem trochę boli mnie fakt, że moja historia zaciekawiła tak mało czytelników:( Ale cieszę się, że mam was!:** Następny rozdział dodam w środę, skończę książkę jeszcze w tym tygodniu zapewne.


2 komentarze:

  1. Nie przejmuj się komentarzami bo to tylko zdołuje. u mnie tez mało ludzi komentuje, ale robie to co kocham i to jest najważniejsze. Piszesz cudownie i czekam na .c.d. Coś czuje że się wkurzą....

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! Rozdział świetny, bardzo fajnie opisałaś to wszystko co tam się działo:) I ta scena z Zaynem aaaj, nie mam bladego pojęcia jak chłopcy zareagują. Jestem ciekawa następnego rozdziału, bo coś czuję będzie się działo. Pozdrawiam Asiek :*

    OdpowiedzUsuń